W piątkowy wieczór Włókniarz zmiażdżył beniaminka z Ostrowa aż 68:22. Po spotkaniu występ swojej drużyny skomentował trener gospodarzy - Lech Kędziora.
Spotkanie przeciwko Arged Malesie Ostrów Wielkopolski w Częstochowie traktowano bardzo poważnie. Na przedmeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec „Lwów” podkreślał, że nie lekceważą żadnego rywala. W praktyce okazało się jednak, że te dwie drużyny dzieli przepaść. Zielona-energia.com Włókniarz wygrał aż 68:22, co był rekordowym zwycięstwem w tym sezonie w PGE Ekstralidze. Wszystkich związanych z biało-zielonymi może cieszyć postawa całej drużyny, lecz w szczególności Bartosza Smektały, który tylko raz przegrał z rywalem oraz powracającego do ścigania Fredrika Lindgrena. – Ten dzisiejszy mecz nic nam nie powiedział. Przeciwnik wszystkim moim zawodnikom pozwalał na wysokie zdobycze punktowe. Trudno jest cokolwiek dzisiaj określić na temat ich formy. Chciałbym, by ta forma, którą dzisiaj zaprezentowali wszyscy zawodnicy, była również podczas starcia z Motorem Lublin – powiedział Lech Kędziora studząc nieco nastroje.
Ciągła praca nad torem
Przed tym spotkaniem, zielona-energia.com Włókniarz zmuszony był rozłożyć plandekę na tor. Wszystko to przez niekorzystne prognozy pogody w noc poprzedzającą spotkanie. Z perspektywy trybun wydawało się, że nawierzchnia podczas zawodów przypominała tę z pierwszego meczu „Lwów” przeciwko Fogo Unii Leszno. Zawodnicy agresywnie wychodzili z łuków przy samym krawężniku, co znacznie dodawało im prędkości. Szkoleniowiec częstochowian wytłumaczył nam jednak, że proces przygotowania toru do tych dwóch meczów był zgoła inny. – Przed meczem z Unią Leszno przez cały tydzień nie mogliśmy ingerować w nawierzchnię. Mecz był zagrożony, nie mogliśmy trenować. Tor był tak zrobiony, jak w poniedziałek. Dzisiaj mieliśmy szansę doprowadzić go do tego stanu z treningów, żeby te warunki były zbliżone w następnych meczach co były przed meczem z Ostrowem. Musimy w dalszym ciągu pracować nad tym, aby znaleźć takie rozwiązanie, żeby w meczu z Lublinem tor pasował wszystkim naszym zawodnikom – skomentował szkoleniowiec „Lwów”.
Podczas przerw na kosmetykę nawierzchni wielokrotnie kibice mogli ujrzeć na torze komisarza – Jacka Krzyżaniaka. Były zawodnik między innymi Apatora Toruń dokładnie przyglądał się pracom trwającym na częstochowskim owalu, lecz finalnie zawody były sprawnie przeprowadzone bez dodatkowym przerw na poprawę stanu toru przy ul. Olsztyńskiej. – Zawodnicy nie zgłaszali żadnych uwag. Praca komisarza polega na tym żeby usterki, które są na torze naprawiać. To co było do wykonania to wykonaliśmy – krótko odniósł się do tego tematu 66-latek.
Żelazny skład Włókniarza
Takie mecze jak ten przeciwko drużynie z Ostrowa to dobry moment na danie szansy mniej doświadczonym zawodnikom, żużlowcom borykającymi się z problemami sprzętowymi lub młodym jeźdźcom, którzy w przyszłości będą stanowić o sile drużyny. Takim zawodnikiem jest Kajetan Kupiec. 16-latek w tym sezonie bardzo często znajduje się jako rezerwowy w drużynie z Częstochowy, lecz na torze w ramach rozgrywek PGE Ekstraligi jeszcze nie wystąpił. Przypomnijmy, że wychowanek szkółki Janusza Kołodzieja już w następnym sezonie zajmie miejsce Jakuba Miśkowiaka czy Mateusza Świdnicki na pozycji juniorskiej w zielona-energia.com Włókniarzu. – Każdy chciał dzisiaj pojechać, ale musimy stawiać na tych zawodników, którzy w dniu dzisiejszym stanowią o sile zespołu. Kajetan jeździ w zawodach młodzieżowych i na tym się na razie skupiamy. Ja się koncentruję na podstawowym zespole, który aktualnie zdobywa punkty. Myślę, że żadnego błędu taktycznego nie zrobiłem. Ważna jest również atmosfera w zespole, wszystkim człowiek nie dogodzi. Kajtek i Mateusz chcieli jechać, ale ja postawiłem na innych zawodników i liczę na to, że w meczu z Motorem też będą mieli podobny wynik – wyjaśnił trener zielona-energia.com Włókniarza.
Jonas Jeppesen staje się powtarzalny?
Od dwóch spotkań częstochowscy kibice mogą być zadowoleni z postawy Jonasa Jeppsena. 24-letni Duńczyk początek sezonu miał bardzo słaby i często był zastępowany przez młodzieżowców lub z rezerwy taktycznej przez innych seniorów. W wyjazdowym spotkaniu przeciwko Betard Sparcie uzbierał 5 „oczek”, natomiast przeciwko swojej byłej drużynie 6. Warto jednak zwrócić uwagę na styl jazdy oraz, że te zdobycze w większości pozwalały Włókniarzowi odnosić biegowe zwycięstwa w tych gonitwach. – Oczywiście forma Jonasa bardzo cieszy, przecież to widać jak jechał we Wrocławiu i dzisiaj. Miał bardzo fajny pierwszy wyścig, który wygrał po walce i to jest super. Należy się z tego cieszyć, że nie ma takiej sinusoidy. Jest coraz równiejszy, jedzie cztery wyścigi i myślę, że z tego możemy być zadowoleni. Zawodnicy wiedzą, że każdy punkt jest na wagę złota i trzeba się właśnie tak ścigać – podsumował występ Jeppesena Lech Kędziora.
Kolejnym spotkaniem biało-zielonych będzie domowy pojedynek z liderem rozgrywek – Motorem Lublin. Przed częstochowianami trudne zadanie, lecz w tym sezonie na własnym obiekcie prezentują się bardzo dobrze. Warto również wspomnieć, że przed rokiem Motor poległ na Arenie zielona-energia.com aż 56:34. Niewątpliwie będzie to bardzo ciekawe starcie, ponieważ w Lublinie Włókniarz przegrał tylko czterema punktami. – Motor Lublin jest drużyną, która jeszcze nie przegrała. Czekamy na nich w niedzielę w Częstochowie. Chcemy pokazać się z jak najlepszej strony. My z Lublinem lubimy się ścigać i myślę, że „pokażemy pazur” za tydzień – zakończył 66-latek.
Źródło: Inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!