Cellfast Wilki w piątkowy wieczór doznały dotkliwej porażki w Częstochowie. Po tym spotkaniu głos zabrał kapitan gości - Andrzej Lebiediew.
Spotkanie w Częstochowie było najsłabsze jak do tej pory w wykonaniu beniaminka z Krosna. Spośród zawodników Wilków indywidualne wyścigi był w stanie wygrywać tylko Jason Doyle. Kapitan krośnian – Andrzej Lebiediew zdobył 8 punktów oraz 2 bonusy w sześciu startach. Ten wynik z pewnością nie satysfakcjonuje Łotysza. – Gospodarze po prostu byli od nas mocniejsi, szybsi i lepiej dopasowani. Byłem dzisiaj słabszy, to jest sport motorowy i bardzo ważną rolę odgrywają ustawienia sprzętowe. Jakbyśmy mieli teraz powtórzyć mecz, to i tak nie wiem co bym miał zmienić. To jest najgorsze uczucie dla zawodnika, kiedy wyjeżdża się ze stadionu i nadal się nie wie co było problemem – skomentował na gorąco Lebiediew.
Nie szuka winy w torze
Tor w Częstochowie podczas piątkowych zmagań był nieco inny niż podczas poprzedniego meczu. Ekipa z Krosna miała okazję w zeszłym roku odjechać przedsezonowy sparing na arena zielona-energia.com, lecz z pewnością tamte ustawienia na niewiele się zdały. Nie pomogła także obecność Mateusza Świdnickiego – wychowanka Tauron Włókniarza, który notuje bardzo słaby początek sezonu. Mimo wszystko Lebiediew nie ma zamiaru zwalać winy na tor, a wręcz go chwali. – W Częstochowie tor zawsze jest przyjemny. Trzeba mieć tu jednak bardzo szybki sprzęt i dobrze spasowany. Wtedy dopiero można wozić punkty i uciekać rywalom. Jeżeli tego nie ma, to jest ciężko. Na tym owalu jest za dużo linii jazdy i mogą Cię wyprzedzić z każdej strony. Gospodarz dzisiaj rządził. Wiedzieli co mają robić, lepiej się przemieszczali po torze. Ja i reszta drużyny nie potrafiliśmy się połapać – przyznał Indywidualny Mistrz Europy z 2017 roku.
„To nie był ten mecz, w którym mamy zbierać punkty”
Pomimo niekorzystnego wyniku w Częstochowie, Wilki nie mają powodów do smutku. Byli bardzo blisko sprawienia sensacji w Lesznie, natomiast oba spotkania na własnym obiekcie wygrali i obecnie zajmują piątą lokatę w PGE Ekstralidze. Lebiediew uznał wyższość rywali i docenił klasę zespołu z Częstochowy. – Patrząc prawdzie w oczy, to nie był ten mecz, w którym mamy zbierać punkty do tabeli. Wiadomo, że przyjechaliśmy tu się pokazać z jak najlepszej strony. Włókniarz to nie drużyna, na której mamy zbierać punkty. Jechaliśmy tutaj z dobrym humorem, niestety musimy wracać z gorszym. Będziemy dalej ciężko pracować wyciągać wnioski. Dla nas to czwarta kolejka. Musimy nabrać większej pewności siebie – wyjaśnił Łotysz.
Ogromne wsparcie kibiców
Podopieczni Ireneusza Kwiecińskiego mogli liczyć na solidne wsparcie swoich kibiców. Sympatycy Cellfast Wilków szczelnie wypełnili sektor gości i przez całe spotkanie, pomimo niekorzystnego wyniku, głośno dopingowali swoich podopiecznych. Kapitan drużyny z Podkarpacia podziękował kibicom za wsparcie. – Jest to duże wsparcie dla zawodników widząc tak liczną grupę. Przykro nam, że nie daliśmy im za dużo radości dzisiejszymi zawodami. Z całego serca dziękuję tym, co przyjechali nas wspierać. Wypełnili sektor gości po brzegi. Doping był od pierwszego do ostatniego biegu. Po 15. wyścigu bawili się i nadal wspierali swoją watahę tak, jak mogli. Kibice z Krosna dzisiaj zrobili lepszą robotę niż my. Wyjeżdżają stąd jako zwycięska drużyna – zakończył kapitan beniaminka.
Kolejne spotkanie Cellfast Wilki pojadą 21 maja przed własną publicznością. Do tego meczu jeszcze sporo czasu. Dla krośnian będzie to kolejny bardzo ważny mecz w kontekście zapewnienia sobie utrzymania. Spotkanie w Częstochowie pokazało, że beniaminkowi będzie niezwykle trudno o ligowe punkty na wyjazdach. Podopieczni Ireneusza Kwiecińskiego muszą zatem uczynić z domowego toru prawdziwą twierdzę.
Zarejestruj się i sprawdź szczegóły oferty na żużel!
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!