Częstochowianie zimą mocno przemeblowali swój skład. Ekipa spod Jasnej Góry ściągnęła Mikkela Michelsena oraz Maksyma Drabika. Michał Świącik uważa, że to znakomite ruchy i liczy na to, że „Lwy” będzie stać w zbliżającym się sezonie na walkę o najwyższe cele.
Miniony rok był umiarkowanie udany dla zawodników zielona-energia.com Włókniarza Częstochowa. Zawodnicy biało-zielonych osiągali sukcesy indywidualne, a także błyszczeli jako drużyna. W decydującym momencie podopieczni Lecha Kędziory pozwolili sobie jednak na chwilę słabości i marsz po złoto zakończył się na półfinale. Choć brązowy medal przyjęto z zadowoleniem, to transfery Mikkela Michelsena i Maksyma Drabika mają pozwolić walczyć o tytuł za kilka miesięcy.
Zmiana na lepsze?
Okazuje się, że Michelsen od dawna pozostawał w dobrych relacjach z ekipą „Lwów”. – Nie będą zdradzał szczegółów z rozmów, ale mamy bardzo dobry kontakt z Mikkelem od lat. Przed laty dużo u nas trenował – mówi o nowym nabytku Michał Świącik w rozmowie z gazetaregionalna.com. – Dograliśmy szczegóły. Mikkel mieszka w Rybnik więc blisko Częstochowy. To młody i utalentowany zawodnik. Jednocześnie będzie miał blisko, aby potrenować na częstochowskim torze i być częściej na treningach – opowiada prezes Włókniarza.
Trudne rozstania
Sprowadzenie Michelsena miało związek z niepewnością dotyczącą Fredrika Lindgrena. Duńczyk zastąpi kilkukrotnego medalistę IMŚ, który przed rokiem nie zawsze był do dyspozycji Lecha Kędziory. Po SGP w Gorzowie zdecydował o przerwie na rekonwalescencję w trakcie sezonu. – To dało nam kilka znaków zapytania. Czy zawodnik jest w pełni dyspozycyjny czy w przyszłym sezonie będzie się ścigał we wszystkich meczach? Tak jak powiedziałem, Fredrik zrobił bardzo dużo dla Włókniarza. Będziemy o tym pamiętać, ale jak w każdym sporcie, jak w każdym klubie następują pewne zmiany – komentuje Michał Świącik. – Myślę, że zmiany, które nastąpiły w Częstochowie na pozycji Fredrika okażą się dobrym posunięciem – dodaje.
Rozstano się również z Jonasem Jeppesenem oraz Bartoszem Smektałą. Duńczyk był zupełnym niewypałem, natomiast „Smyk” spisywał się poprawnie. Władze klubu zdecydowały jednak o postawieniu na Maksyma Drabika. – Przyczynił się walnie do zdobycia tego 3. miejsca i brązowego medalu. Współpracę z Bartkiem wspominam bardzo dobrze. Natomiast nasze drogi się rozstają – mówi prezes. Z klubem rozstał się też końcączy wiek juniora Świdnicki. – Mateusz przechodzi do Wilków Krosno i zobaczymy, go ponownie w Częstochowie w meczu ligowym z Wilkami.
Ostrożne deklaracje
Brązowy medal to niezły wynik, ale po wzmocnieniu składu wszyscy mają naturalnie ochotę na coś więcej. Sternik częstochowian pozostaje jednak ostrożny i nie popada w nadmierny optymizm. – Rzucanie teraz jakiś buńczucznych deklaracji o zdobyciu złota to nie jest absolutnie w naszym stylu. A już na pewno nie popieram czegoś takiego, aby przed sezonem rozdawać medale itp. Oczywiście sezon jest długi. To jest sport i wszystko może się wydarzyć – mówi Michał Świącik.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!