Niedzielny triumf w finale PGE Ekstraligi był dla Dominika Kubery już siódmym złotym medalem za Drużynowe Mistrzostwa Polski. Nie znudziło go jednak ciągłe wygrywanie.
Wychowanek Unii Leszno zadebiutował na ligowych torach podczas sezonu 2015. Początkowo nic nie zapowiadało aż tak bogatej kariery, lecz wraz z kolejnymi występami pokazywał się z coraz lepszej strony. Niecałe dziesięć lat później ma już osiem medali DMP, z czego siedem razy mógł cieszyć się z mistrzostwa kraju. Mimo tak szybkiego zdobywania kolejnych trofeów ciągle cieszy się z każdego z nich i ma głód na kolejne.
– Absolutnie nie znudziły mnie medale. Chcę, żeby było ich jak najwięcej. Najlepiej cały worek albo można powiedzieć wór św. Mikołaja, na co ciężko pracuję. Cieszę się, że jestem dość istotnym ogniwem w drużynie, pomagam dojechać do tego najwyższego celu, o który walczymy co roku – powiedział po finale we Wrocławiu.
Ten sezon nie był dla Dominika Kubery usłany różami. Przypomnijmy, że podczas treningu przed rundą Speedway Grand Prix w Warszawie upadł na tyle niefortunnie, że doznał urazu kręgosłupa, który mógł skończyć się nawet paraliżem! Nie zniechęcił się jednak do czarnego sportu i zaledwie kilka tygodni później ponownie mogliśmy go oglądać na torach z równie wysoką dyspozycją co przed upadkiem. Tytuł DMP jest więc szczęśliwym zakończniem.
– Dla mnie jest to bardzo trudny sezon, ale też bardzo dobry, z którego się cieszę. Miałem ultra ciężką kontuzję, złamałem kręgosłup, groziło to paraliżem. Ale udało się wrócić na tory, na których chciałbym być cały czas, bo z roku na rok coraz bardziej i więcej pracuję nad tym, żeby było bardzo dobrze i mam nadzieję, że tak będzie – opowiedział.
Kolejna szansa w Grand Prix
Już w najbliższą sobotę Kubera stanie przed kolejną szansą na start w cyklu Grand Prix. Otrzymał bowiem dziką kartę na ostatnią rundę w Toruniu. Wielu kibiców wskazuje właśnie na niego jeśli mówi o stałej przepustce na przyszłoroczną walkę o tytuł najlepszego zawodnika na świecie. Świetny występ na toruńskiej MotoArenie mógłby go do tego przybliżyć. Wobec tego, z jakim nastawieniem podejdzie do zawodów sam zawodnik?
– Absolutnie w ogóle do tego nie podchodzę w ten sposób. Nie stawiam sobie celi, tak naprawdę chcę objechać cało, zdrowo te zawody, skończyć dobrze sezon i zostawić po sobie dobry ślad. Wiadomo, że jadę po to, żeby wygrać. Tak jak 16 zawodników, którzy tam przyjeżdżają w tym ja. Będę walczył z całych sił, ale nie za wszelką cenę – dodał Dominik Kubera.
Wiadomym faktem jest też, że z Motoru Lublin odejdzie tegoroczny kapitan, Jarosław Hampel. Wobec tego zwalnia się to miano, a 24-latek będzie najdłuższy stażem w drużynie. Czy wobec tego przejąłby opaskę po starszym koledze? Na tę chwilę nie jest w stanie jednoznacznie odpowiedź, a ostateczna decyzja zapewne zapadnie podczas zgrupowania całej drużyny przed kolejnym sezonem.
– Nie wiem. Nie mam pojęcia, czy byłbym gotowy podjąć tak trudną decyzję. Ale spokojnie, mamy zimę. Pomyślę i wtedy pewnie razem z drużyną zadecydujemy – zakończył Dominik Kubera.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!