Abramczyk Polonia Bydgoszcz nie zdołała sięgnąć po zwycięstwo na torze lidera eWinner 1. ligi żużlowej, Stelmet Falubazu Zielona Góra. Menadżer drużyny gości mógł mieć pewne powody do niezadowolenia.
W hicie 6. kolejki w ciemno można było spodziewać się wyrównanego pojedynku między dwoma zespołami, które na ten moment zajmują dwa pierwsze miejsca w ligowej tabeli. Trenerzy obu drużyn mieli więc argumenty, by oczekiwać od swoich podopiecznych zwycięstwa. Dwa punkty ostatecznie zostały w Zielonej Górze, z czego niezadowolony był szkoleniowiec gości. – Nie tak wyobrażaliśmy sobie ten mecz. Po trzynastu biegach mieliśmy remis, więc apetyty na pewno były większe. Nie przyjechaliśmy tu po porażkę, tylko żeby zdobyć punkty. Niestety, biegi nominowane nie ułożyły się po naszej myśli. W przerwie przed czternastym biegiem wylano dość dużo wody na tor, przez co Žagar i Przyjemski mieli przez to pewne problemy w swoim ostatnim starcie. Teraz musimy wyciągnąć wnioski, żeby w Bydgoszczy móc walczyć o punkt bonusowy.
Menadżer może mieć trochę pretensji do Mateja Žagara. Słoweniec w ubiegłym sezonie reprezentował barwy drużyny z Zielonej Góry. W ubiegłą niedzielę powinien więc być wyróżniającą się postacią w ekipie Krzysztofa Kanclerza. Tak jednak nie było. – Matej dużo zmieniał w maszynie, starał się jak mógł. Na pewno oczekujemy od niego więcej punktów. W tym meczu zdobył tylko 8 oczek, liczyliśmy na zdobycz dwucyfrową. Jego punktów brakowało w meczu z Rybnikiem i zabrakło też teraz. Przedstawiciel drużyny z Bydgoszczy oczywiście nie ma zamiaru skreślać swojego zawodnika i dalej pokłada w nim spore nadzieje. – Cały czas liczymy na Mateja i na lepsze dorobki punktowe z jego strony. – przyznaje Kanclerz.
Nie wszyscy zawodnicy Polonii spełnili oczekiwania kibiców, ale na pewno nie można przyczepić się do jazdy Wiktora Przyjemskiego, który dzięki swojej świetnej postawie zdobył aż 10 punktów. – Wiktor na duży plus. Niedługo ma urodziny, więc zrobił sobie świetny prezent. Nie do końca był zadowolony z biegu czternastego, bo oczekiwał od siebie jakiejś zdobyczy punktowej. Jest to jednak bardzo młody zawodnik, robi dużo dobrego dla zespołu, więc jego postawę na pewno należy oceniać pozytywnie. Trudno mieć też pretensje do Kennetha Bjerre, który zdołał wywalczyć 10 punktów. Gdyby Daniel Jeleniewski lub Adrian Miedziński dołożyli kilka punktów, to ten wynik równie dobrze mógłby rozstrzygnąć się w drugą stronę. To my moglibyśmy wygrać.
Fantastyczny mecz Przyjemskiego zakończył się dla niego delikatną rysą. W swoim ostatnim starcie przyjechał na ostatniej pozycji. Menadżer uspokaja jednak tych, którzy martwią się o ewentualne braki mentalne młodego zawodnika w najważniejszych biegach. – To nie jest tak, że nie udźwignął presji. Wiktor jest silny psychicznie, pogodny i dobrze prowadzony, więc możemy mówić o nim tylko pozytywnie. Po prostu bieg czternasty ułożył się dla niego tak, jak się ułożył.
Zwycięzcę meczu poznaliśmy tak naprawdę między pierwszą a drugą odsłoną ostatniej gonitwy. Adrian Miedziński zaliczył upadek na pierwszym łuku, po czym sędzia dopatrzył się w tym wyłącznie jego winy i wykluczył go. Szkoleniowiec drużyny gości ma inne zdanie na temat tej sytuacji. – Na pewno był kontakt. Adrian dostał po nodze, poczuł to, a następnie upadł, więc według mnie bieg do powtórzenia w czterech. Sędzia niestety podjął inną decyzję. Teraz możemy to już tylko uszanować. – kończy.
inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!