Fogo Unia Leszno nie zostawiła najmniejszych szans Apatorowi Toruń, wygrywając spotkanie u siebie 56:34. Co prawda "Anioły" obroniły punkt bonusowy i po meczu mogły w tabeli zapisać punkt więcej. Natomiast jak po meczu przyznał szkoleniowiec Torunia, Piotr Baron, było to marne pocieszenie.
Apator Toruń był po raz kolejny bezradny w meczu wyjazdowym. Tym razem jednak nadzieje przed meczem toruńskich kibiców były z pewnością większe niż zazwyczaj, gdy „Anioły” wybierały się na obcy teren. Głównie za sprawą ciężkiej sytuacji zdrowotnej Unii Leszno. W końcu w meczu nie mogli jechać dwaj liderzy Fogo Unii, Andrzej Lebiediew oraz Janusz Kołodziej, ale również lider formacji juniorskiej, Damian Ratajczak. Mimo tego Apator Toruń był ledwie w stanie wywieźć punkt bonusowy ze Stadionu im. Alfreda Smoczyka.
—> CANAL PLUS ONLINE – Sprawdź ofertę już teraz! <—
Tego dnia sukcesem było przekroczenie bariery 30 punktów
Torunianie zdobyli tego wieczoru 34 punkty w najlepiej tego dnia w barwach „Aniołów” prezentował się Patryk Dudek, zdobywca 11 punktów. Przez całe spotkanie było widać, że goście byli kompletnie pogubieni, nawet Emil Sajfutdinow, który przecież spędził 7 sezonów w Unii Leszno nie był w stanie znaleźć odpowiedniej prędkości. Po spotkaniu zapytaliśmy menadżera Apatora, kto tak naprawdę był w oczach kibiców faworytem tego spotkania oraz dlaczego goście z Torunia wypadli aż tak źle na tle zdziesiątkowanej Unii Leszno.
– Ja myślę, że kibice z Leszna, którzy przychodzą tutaj na stadion wierzą we własną drużynę i na pewno wierzyli w wygraną. Słusznie, bo dzisiaj Unia Leszno była dużo lepsza, dużo szybsza, bardzo dobrze jechała. My niestety byliśmy zbyt wolni. Tor w Lesznie świetnie oddaje, że jeżeli nie masz szybkich silników to nie jest miejsce dla ciebie – mówił po meczu Piotr Baron.
Kontuzje spowodowały rozluźnienie w szeregach Torunia?
Sytuacja Fogo Unii Leszno przed tym meczem była lekko mówiąc słaba. Trzy kontuzje podstawowych zawodników, a do tego ostatnie miejsce w tabeli. Wielu ekspertów sądziło, że jest to ostatnia szansa dla Unii Leszno, aby zacząć łapać punkty. Tak się faktycznie stało. „Byki” tego dnia jechały jak natchnione, przebudził się nawet Bartosz Smektała, który pierwszy raz w tym sezonie zdobył dwucyfrowy wynik.
Po meczu zapytaliśmy byłego szkoleniowca ekipy z Leszna czy przypadkiem to, że skład „Byków” był mocno zdziesiątkowany nie spowodowało rozluźnienia w szeregach Apatora. Piotr Baron przyznał, że to nie miało znaczenia i na pewno nie było żadnego rozluźnienia w Toruniu. Trener na koniec dodał, że zdobyty punkt bonusowy to również jest marne pocieszenie przy takim wyniku i przebiegu spotkania.
– Nie, na pewno nie. Przyjechaliśmy, wiedzieliśmy, że będzie to ciężki mecz. Tego czego się spodziewaliśmy tak faktycznie było. Punkt bonusowy to marne pocieszenie – przyznał przybity menadżer Apatora, Piotr Baron.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!