Janusz Kołodziej wrócił po kontuzji mostka na inauguracje z Częstochową. Po "Koldim" nie było widać znaków urazu, ponieważ poprowadził on drużynę z Leszna do zwycięstwa.
Fantastyczne emocje na Stadionie im. Alfreda Smoczyka zgotowały nam ekipy z Leszna i Częstochowy. Finalnie to gospodarze wyszli górą z tego pojedynku. Najlepszym zawodnikiem „Byków” był powracający po kontuzji mostka Janusz Kołodziej, który zdobył tego wieczoru 13 punktów. Po meczu w rozmowie dla speedwaynews.pl Polak przyznał, że nie czuł bólu, a najtrudniejszy dla niego był rozbrat z torem. „Koldi” nie krył również radości z powodu wygranej. Żużlowiec powiedział, że co prawda wygrana nie była duża, to najbardziej cieszą dwa duże punkty dopisane do ligowej tabeli.
– Nie, czułem się bardzo dobrze. Co prawda najtrudniejszy dla mnie był rozbrat z torem, bo jednak wszyscy mogli jeździć, a ja nie wychodziłem z rehabilitacji. To było najtrudniejsze. Cieszę się, że daliśmy radę. To teraz tak smakuje, jak takie najlepsze wino, czy coś w tym stylu (śmiech). Bardzo zeszło to ciśnienie. Już taki spokój, cieszyliśmy się, ale wiadomo, że trzeba dojechać do końca. Co prawda nie wygraliśmy jakoś mega wielką ilością punktów, ale liczą się te dwa duże to ligowej tabeli. Jedziemy dalej, dobrze zaczęliśmy sezon. Teraz czeka nas dużo pracy. Jest początek sezonu i jeszcze wszystko nie wychodzi nam tak jakbyśmy tego chcieli. Natomiast będziemy robić wszystko, żeby odnajdywać to co potrzeba. – mówił 39-latek.
Kołodziej docenił rywali
Mimo radości z własnej wygranej „Koldi” docenił także po meczu rywali z Częstochowy, w szczególności Leona Madsena, który tego wieczoru był fenomenalny. Kołodziej wyznał, że Duńczyk mógł robić co mu się tylko podoba. Powiedział jednak także, że pomimo tego, że Madsen jechał bardzo szybko to również i mądrze co podkreślił Polak. 39-latek docenił też całą drużynę rywala mówiąc, że z pewnością chcieli oni także wygrać. Kołodziej przyznał, że kibice na nudę narzekać nie mogli, ponieważ na torze było dużo walki i ścigania.
– [Madsen] Był bardzo szybki. Szeroko jest na łukach, duże pole do popisu. Mam wrażenie, że chociaż nie wiem jakbym go blokował i jechał tą szybką linią to i tak by gdzieś tam przeciął i raz mnie minął przy krawężniku raz po zewnętrznej. Generalnie może jechać jak mu się chce i jak mu się podoba. Jedzie szybko, ale bardzo mądrze, bo to też trzeba powiedzieć. W ostatnim biegu bardzo pomógł mi Andrzej, żebym dowiózł te trzy punkty, ale i tak wiedzieliśmy, że wygraliśmy te zawody co było najważniejsze. – kontynuował żużlowiec.
– Było widać, że do samego końca próbują walczą. Całe zawody szukali odpowiednich ustawień i też im na pewno zależało na tej wygranej. Cały stadion kibicuje, wszyscy chcą tej wygranej i Częstochowa i my. Z drugiej strony fajnie, że dużo walki było, ciekawie do końca. Nie było nudy, trochę wyścigów było takich co można było się po ścigać, więc też ekstra. – zakończył Janusz Kołodziej.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!