Przed laty Michael Jepsen Jensen był nazywany wielkim talentem. Ostatnie sezony jednak w jego wykonaniu są coraz gorsze i może zostać bez kontraktu na kolejny rok!
Od początku kariery „Liglad” był uważany za ogromny talent z kraju Hamleta. W Polsce zadebiutował w barwach zespołu z Torunia i wówczas zdołał wygryźć ze składu aktualnego Mistrza Świata Juniorów – Darcy’ego Warda. Drugi sezon w Grodzie Kopernika był już zdecydowanie słabszy, co zadecydowało o rozstaniu. Jepsen Jensen przeszedł do Gorzowa, gdzie zaliczył jeden z najlepszych sezonów w swojej karierze. Zdobył wówczas tytuł Mistrza Świata w kategorii młodzieżowej a wraz z reprezentacją Danii przedostatni złoty medal Drużynowego Pucharu Świata. Z gorzowianami natomiast uległ w finale Unii Tarnów i na jego szyi zawisło srebro.
Kolejne sezony w jego wykonaniu także były solidne. Pierwszy kryzys przyszedł bowiem dopiero w sezonie 2015. W debiutanckim i dotychczas jedynym sezonie kiedy był stałym uczestnikiem cyklu Grand Prix w barwach Sparty Wrocław, prezentował się mocno przeciętnie. Dlatego też umowa z Duńczykiem nie została przedłużona, a on sam wrócił z myślą odbudowy do Gorzowa. Tam jednak zaprezentował się katastrofalnie, będąc jednym z najgorszych zawodników rozgrywek ze średnią na poziomie 1.306 punktu na bieg.
Zostanie bez klubu?!
Później jednak wydawało się, że wraca do formy, a w sezonie 2018 osiągnął swoją najwyższą średnią w Ekstralidze – 1.918. To też pozwoliło mu na dalsze starty w Zielonej Górze, lecz z każdym kolejnym rokiem jego średnia drastycznie spadała. Wobec tego w końcu wypadł z grona najlepszych, a od sezonu 2021 jego nazwisko widnieje na pierwszoligowych owalach. W Rybniku, chociaż jego liczby tego nie pokazują, to także oczekiwali zdecydowanie więcej. W pewnym momencie został nawet odsunięty od składu na rzecz Pontusa Aspgrena. Stamtąd udał się do Startu Gniezno, z którym… spadł z ligi.
Jepsen Jensen później nie był pierwszym wyborem prezesów. Gdy większość ekip miała skompletowane kadry, on dalej pozostawał bez klubu na kolejny sezon. Zbiegło się to jednak z czasem kiedy w tarapaty wpadło Zdunek Wybrzeże Gdańsk i to właśnie w barwach zespołu znad morza mogliśmy go oglądać. Już na początku sezonu doznał kontuzji, która wyeliminowała go z paru spotkań. Ostatecznie wystąpił w trzynastu spotkaniach, w których tylko trzy razy zdarzyło się, by przekroczył barierę dziesięciu punktów. Ostatecznie jego średnia wyniosła 1.552 punktu na bieg, co dało dopiero 35. miejsce w 1. Lidze.
Mimo coraz słabszej formy Duńczyk jednak ceni się bardzo dobrze. Nic więc dziwnego, że kolejny rok z rzędu jego nazwisko nie jest łączone z żadnym ośrodkiem. Jeśli nie obniży swoich oczekiwań, to może się to skończyć brakiem jazdy w Polsce lub jedynie kontraktem warszawskim. Już w środę otworzy się okno transferowe, które dla Jepsena Jensena może być jednym z najważniejszych okresów w pozostałej części tego roku.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!