Po rocznej przerwie do uprawiania czarnego sportu wraca Kamil Nowacki. Niedawno podpisał kontrakt z Arged Malesą Ostrów, co spotkało się z niezadowoleniem ze strony kibiców.
Nowacki przygodę z czarnym sportem rozpoczął od miniżużla. To właśnie na motocyklach o pojemności 85-125cc osiągnął największy sukces, jaki jest dwukrotne zdobycie tytułu najlepszego zawodnik kraju. Wraz z GUKS Speedway Wawrów mógł także świętować tytuły Drużynowego Mistrza Polski. Szybko przez kibiców został okrzyknięty dużym talentem, lecz życie mocno go zweryfikowało. Już w drugim roku po zdaniu licencji na klasyczne motocykle brał udział w poważnym karambolu. Po nim przez dłuższy czas był w śpiączce, która mocno odbiła ślad u utalentowanego zawodnika. Nie zrezygnował jednak z marzeń o wielkiej karierze i już w 2017 rozpoczął regularne starty w lidze.
Wychowankowi Stali Gorzów zaufali bowiem działacze z Ostrowa Wielkopolskiego. Debiutancki sezon na drugoligowych torach okazał się najlepszym w tej drużynie. Po siedmiu spotkaniach jego średnia biegopunktowa wyniosła 1.391 punktu na bieg. Współpraca pomiędzy obiema stronami układała się dobrze, wobec czego reprezentował biało-czerwone barwy jeszcze przez kolejne dwa lata. Z każdym rokiem było jednak gorzej, a czara goryczy przelała się przed rewanżem barażu w 2019 roku.
Gorzkie pożegnanie
Wówczas Ostrovia rywalizowała o miejsce w PGE Ekstralidze ze Stalą Gorzów. Oba mecze sromotnie przegrali, a GKSŻ po nich zrezygnowała całkowicie z rozgrywania meczów barażowych. Był to też ważny moment dla ostrowian, gdyż od tamtej pory w rozgrywkach ligowych mógł rywalizować Sebastian Szostak. To właśnie on zastąpił Nowackiego w spotkaniu rewanżowym, co spowodowało ogromną frustrację u wychowanka Stali. W pomeczowych wywiadach stwierdził, że to on wygrał treningi i powinien pojechać w meczu. – Mam nagrania i wiem, że byłem lepszy i według mnie to ja powinienem jechać w tym meczu. Nie oszukujmy się, ale od początku sezonu było to wiadome, że dopóki będę potrzebny to będę jechał. I taka jest prawda.
To nie był jednak koniec dość ostrych wypowiedzi zawodnika. Kibicom zapadło w pamięć jednak jedno zdanie. Stwierdził wówczas, że nie założy kewlaru z logiem Ostrovii. W 2020 roku spełnił marzenie o starcie w PGE Ekstralidze, lecz nie w barwach macierzystej Stali. Został wypożyczony do ROW-u Rybnik, gdzie był podstawowym juniorem. Tam także nie błyszczał. Miał jednak duży udział w jedynym spotkaniu, które zwyciężyli przedstawiciele „Rekinów”. Po wykluczeniu Kacpra Woryny wziął na swoje barki wynik zespołu i zwyciężył z Szymonem Woźniakiem.
Na debiut w żółto-niebieskich barwach Nowacki czekał aż do zakończenia wieku młodzieżowca. Wówczas był trzecim wyborem Stanisława Chomskiego, lecz doczekał się swojej szansy. Nie udało mu się jej wykorzystać, a ponad połowę swoich biegów skończył bez jakiejkolwiek zdobyczy punktowej. Zdecydowanie lepiej pokazali się Wiktor Jasiński, dla którego był to dopiero drugi sezon oraz Rafał Karczmarz. Na jego szyi zawisł jednak brązowy medal DMP.
Ich drogi znów się krzyżują
Sezon 2021 był także ostatnim w dotychczasowej karierze Nowackiego. Mimo utworzenia nowych rozgrywek U24 Ekstraligi właśnie dla takich zawodników to nie skorzystał z tej opcji. Przez rok zrezygnował z uprawiania czarnego sportu, lecz już w najbliższym sezonie ponownie pojawi się na torze. Pikanterii temu dodaje fakt, że Nowacki wróci w barwach Arged Malesy Ostrów. To działacze z tego klubu wyciągnęli do niego pomocną dłoń i to w ich kewlarze będzie się ścigać w U24 Ekstralidze.
Kibicom ostrowskiego ośrodka niezbyt podoba się jednak ten ruch. Przypominają wypowiedź z 2019 roku. – Przecież ten pan powiedział że już nigdy nie założy kewlaru Ostrovi. Nasi prezesi już zapomnieli o tym ?– pisze pan Patryk. W dalszej części pojawia się temat honoru i zasad, których zabrakło w tym przypadku u działaczy zespołu. Warto jednak pamiętać, że łaska kibica jeździ na pstrym koniu. Wystarczy kilka pozytywnych występów, a Nowacki ponownie wkupi się w barwy Ostrovii i będzie oklaskiwany przez tych samych kibiców, którzy teraz go krytykują.
Przed tym czeka go jednak ponowny egzamin na licencję Ż. Prawdopodobnie podobnie jak inni zawodnicy, którzy wracają do sportu, będzie pisał tylko test teoretyczny. Stanie się tak przez fakt, że przez ostatni rok nie wziął udziału w żadnych oficjalnych zawodach. Ostatni raz Nowackiego mogliśmy zobaczyć podczas 69. turnieju o Łańcuch Herbowy. Wówczas zakończył zmagania na dziewiątym miejscu z siedmioma punktami.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!