W sporcie żużlowym spektakularnych sukcesów nie osiągnął. Jak sam przyznaje – dodatkowo popełniał „głupie błędy” w życiu prywatnym. W Polsce miał okazję się ścigać, ale nigdy w rozgrywkach ligowych. Dziś jednym z naszych gości jest Fin – Kalle Katajisto.
W przypadku rodziny Katajisto możemy mówić o klasycznym schemacie, że miłością do „czarnego sportu” syna „zaraża” jego ojciec. – Pierwszy raz na żużel zabrał mnie tata, a były to jedne z zawodów ligowych. Mój tata był wielkim fanem Olli'ego Tyrvainena (zawodnika Stali Gorzów w 1991 roku – dop. aut.). Później w gazecie przeczytałem, że będzie organizowany dzień treningowy dla młodych chłopaków i tak się to zaczęło. Podczas swoich pierwszych zawodów w klasie 80cc udało mi się wygrać jeden wyścig, który dał mi sporo pozytywnej energii i inspiracji – mówi Kalle w rozmowie z serwisem speedwaynews.pl.
Przygoda Katajisto z mini torem dobiegła końca wraz z sezonem 2006, a już rok później niewiele zabrakło, a awansowałby on do finału indywidualnych mistrzostw Europy juniorów. Po raz ostatni w zawodach oglądaliśmy go pięć lat temu. – Zrezygnowałem, ponieważ nie miałem już pieniędzy na żużel. Zacząłem tracić motywację, dodatkowo popełniłem głupie przestępstwo i odsiedziałem swoje w więzieniu. Do dziś źle się czuję z tym, co zrobiłem.
Fin na brak sukcesów narzekać nie może. Wywalczył m.in. srebrny medal mistrzostw Finlandii do lat 21 (2008 rok), czy także brązowy medal IM Finlandii seniorów (2009). Gdy pytamy go, o te, które są jego zdaniem najcenniejsze, odpowiada, że… – Największe sukcesy to z pewnością drużynowe mistrzostwa – Allsvenskan League oraz Premier League. Indywidualnie to dwunaste miejsce w finale mistrzostw Europy w 2009 roku.
24 kwietnia Katajisto obchodził dwudzieste dziewiąte urodziny, więc wiek pozwala mu realnie myśleć o tym, by znów przywdziewać któryś ze swoich kevlarów i ścigać się o punkty, chociażby w lidze fińskiej. – Myślałem o powrocie na tor, ale… nic nie jest postanowione. Zawsze kochałem ten sport, choć nie widziałem go przez kilka lat. Przykro mi z tego powodu, ponieważ utraciłem świetną przygodę
.W minionym sezonie w SM-Liiga startowało kilku solidnych zawodników – dwaj najlepsi Finowie w osobach Timo Lahtiego oraz Tero Aarnio czy Łotysz – Kjastas Puodżuks i Rosjanin Wadim Tarasienko. Na ten rok kontrakt z Mad-Croc Speedway Porin Moottorikerho podpisał z kolei Duńczyk Rasmus Jensen. Z Katajisto o lidze fińskiej za wiele porozmawiać jednak nie można. Przynajmniej na razie. – Nie wiem teraz za wiele o fińskich rozgrywkach, ale na pewno zniknęło w ostatnich latach kilka dobrych torów, ponieważ generowały one problem z hałasem. A szkoda, bo to były tory techniczne, na których mogłeś nauczyć się znacznie więcej.
Byłemu reprezentantowi Finlandii nigdy nie było dane spróbować swoich sił rozgrywkach ligowych w naszym kraju, ale miał okazję ścigać się w kraju nad Wisłą m.in. w finale IMEJ w Tarnowie-Mościcach w 2009 roku (pięć punktów i dwunaste miejsce, a w jednym z biegów pokonał Dawida Lamparta) czy też w Gdańsku w eliminacjach do IMŚJ w 2010 roku (dziesięć punktów pozwoliło mu zająć piąte miejsce i wyprzedzić m.in. Sama Mastersa czy Vaclava Milika. Dlaczego więc nigdy nie podpisał kontraktu w którejkolwiek z naszych lig? – Nie wiem, choć zapewne jednym z powodów było to, że nigdy nie posiadałem wielu motocykli i silników, by móc się ścigać.
Przy okazji rozmowy nie mogło zabraknąć słów wdzięczności. – Podziękowania dla mojego taty oraz Pentti Kiiski. Ci ludzie zawsze mi pomagali w karierze. Ponadto życzę najlepszego moim kolegom z byłych drużyn.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!