Betard Sparta Wrocław ma komplet zdobytych punktów na półmetku rywalizacji. W ostatnim spotkaniu rozgromiła Cellfast Wilki Krosno 62:28, a języczkiem uwagi była ambitna postawa Kacpra Andrzejewskiego. Młodzieżowiec po spotkaniu odpowiedział na kilka pytań.
Ambitny Andrzejewski
Ostatnie spotkania dla Kacpra Andrzejewskiego są udane. W ostatnim wyjazdowym spotkaniu zdobył pierwszy swój punkt w PGE Ekstralidze, a w domowej rywalizacji z Cellfast Wilkami Krosno dorzucił kolejny. 16-latek pokonał w młodzieżowym biegu Krzysztofa Sadurskiego i nie krył zadowolenia. – W Grudziądzu to był smak punktu, który był „darmowy”. Ja cenię sobie zdobycze, które są wywalczone. Oczywiście każdy punkt jest ważny i każdy punkt się liczy, ale po spotkaniu z GKM-em czułem niedosyt i chciałem to poprawić. Udało się dopiąć swego z Krosnem. Niestety potem troszeczkę gorzej poszło.
Śmiało poczynał sobie także w czwartym biegu, gdy przez większość wyścigu skutecznie bronił się przed atakami bardziej doświadczonego rywala, Krzysztofa Kasprzaka. Wicemistrz świata z 2014 roku zdołał minąć młodzieżowca Betard Sparty Wrocław dopiero na ostatnim okrążeniu. Ambitny junior próbował odbić pozycję, lecz „przesadził” i upadł na tor. Pomimo tego jego występ odebrany został raczej pozytywnie. – Zabrakło przede wszystkim doświadczenia. Krzysztof Kasprzak to jest bardzo dobry zawodnik. Ciężko było się bronić przed nim, lecz udawało mi się to przez trzy okrążenia. Na czwartym popełniłem błąd. Wjechałem w śliską nawierzchnię i trochę mnie „ślizgnęło”. W tym czasie rywal zdążył już przejechać koło mnie, a gdy chciałem go zablokować to troszeczkę mnie wyniosło i niestety ta przyczepniejsza nawierzchnia mnie złapała, co skończyło się upadkiem – spuentował swój występ.
Młodzieżowiec odczuł skutki piątkowego upadku. W trakcie zawodów otrzymał środki przeciwbólowe, choć i tak nie czuł się w stu procentach pełny sił. – Aktualnie jestem na środkach przeciwbólowych i poobklejany. Czuję ból pleców i niestety tyłka. Każdy upadek czasami ma jakieś swoje skutki. Jednak we wtorek już mam zawody U24 Ekstraligi, więc muszę szybko się doleczyć żeby móc jechać na pełnym gazie – powiedział Kacper Andrzejewski.
Junior Betard Sparty Wrocław za swoją waleczną postawę został nagrodzony ogromnymi brawami. Nie ukrywa, że jest to dla niego coś wielkiego, lecz w trakcie zawodów nie skupia się na tym. – Cieszę się bardzo, że dziś była możliwość usłyszeć ich aż tak mocno, choć ja podczas jazdy jakoś tego nie odczuwam. Na szczęście nie stresuje mnie to. Bardziej jest to motywacja. To wspaniałe, że są tacy kibice tutaj – docenił fanów zgromadzonych na Stadionie Olimpijskim.
Ciągłe doskonalenie się
Wydaje się, że Kacper Andrzejewski wykorzystał swoją szansę, którą otrzymał po upadku i urazie Mateusza Panicza. 16-latek zastąpił właśnie kontuzjowanego kolegę w składzie wrocławskiej ekipy i prezentuje bardzo ambitną postawę. – Ja oczywiście będę jechał najlepiej jak umiem. Staram się pokazać za każdym razem pełnię swoich umiejętności, ale to już jest decyzja trenera, jak będzie wyglądać formacja juniorska na kolejny mecz. Ja oczywiście dalej będę jechać na sto procent, nawet jeżeli to miejsce w składzie stracę. Mam jednak nadzieję, że uda mi się je utrzymać jak najdłużej – zaznaczył.
Od pierwszego swojego występu w lidze, do rywalizacji z Wilkami było widać duży progres. Jak sam zaznacza składowych na to jest wiele, a jedną z nich jest praca z psychologiem sportowym. – Myślę, że dużo złożonych się przyczyniło do tego jak to teraz wygląda. Mocno popracowałem nad swoją głową z psychologiem. Sporo testowaliśmy także ustawień silnika, ustawień i zrobiliśmy wszystko, co mogłoby pomóc. W pewnym stopniu dzisiaj się to udało, ale zabrakło trochę doświadczenia – spuentował Andrzejewski.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!