Bałagan po kontrowersyjnych decyzjach podczas meczu w Ostrowie Wielkopolskim będzie się ciągnąć jeszcze przez jakiś czas. W bardzo wymagających warunkach Orzeł Łódź pokonał gospodarzy wynikiem rodem z piłki ręcznej - 26:21. Waldemar Górski po meczu podkreślał, że decyzja o odjechaniu meczu i zaliczeniu wyników nie zależała od klubu.
W zasadzie trudno opisać to, co działo się w sobotni wieczór na Stadionie Miejskim w Ostrowie. Spotkanie gospodarzy i H. Skrzydlewska Orła Łódź rozpoczęło się, choć zawodnicy obu ekip byli sceptycznie nastawieni. Głównym bohaterem widowiska stał się sędzia, Paweł Michalak. Starcie rozpoczęło się z poślizgiem i już w drugim biegu doszło do groźnej kolizji juniorów. Mimo to zawody trwały dalej, a ostatecznie przerwano je po 8. wyścigu. Powody do niezadowolenia mieli pokonani, Waldemar Górski zabrał głos bezpośrednio po meczu.
Kontrowersyjna decyzja
Prezes Arged Malesy Ostrów Wielkopolski jest znany z komentarzy w mediach społecznościowych. Podobnie było tym razem. Sternik ostrowian podkreślił, że werdykt sędziego nie był w żaden sposób zależny od klubu. – Z decyzją o meczu nie mieliśmy nic wspólnego! – napisał Waldemar Górski na swoim facebookowym profilu.
Paweł Michalak zdecydował o przerwaniu meczu po ośmiu wyścigach i zaliczeniu wyników. W ten sposób Arged Malesa Ostrów doznała drugiej porażki w sezonie. Orzeł Łódź wygrał 26:21, ale trudno było mówić o radości zawodników przyjezdnych. Nim spotkanie ruszyło, żużlowcy obu ekip raczej nie byli zwolennikami jazdy. Szczególnie mocnej wypowiedzi udzielił Mateusz Dul, który przyznał, że obawia się wyjazdu na ostrowski tor.
Plandeka, deszcz i kuriozum
Wydarzenia z Ostrowa będą się ciągnąć zapewne przez długi czas i będą wyznacznikiem kolejnych decyzji dotyczących przełożenia bądź odjechania spotkań. Na razie nie wiemy nic na temat konsekwencji ostrowskiego „widowiska”. Przypomnijmy, że zamieszanie związane z meczem na Stadionie Miejskim rozpoczęło się… tuż po zakończeniu poprzedniego pojedynku. W czwartek bowiem Arged Malesa Ostrów odjechała pojedynek z PSŻ-em Poznań. W piątek owal musiał być jednak przykryty z uwagi na zagrożenie opadami.
Deszcz przyszedł w sobotę i był bardzo obfity. Po zdjęciu zabezpieczeń nawierzchnia pozostawiała wiele do życzenia. Waldemar Górski na swoim profilu długo przed planowaną godziną rozpoczęcia przyznał, że mecz nie będzie odwołany. Niewybrednie o nawierzchni mówił chociażby Marek Cieślak. Upadek i kontuzja Jakuba Poczty nie poprawiły nastrojów. Po przerwaniu meczu nastroje były uzależnione od strony barykady. Łodzianie cieszyli się z przerwania starcia. W rozmowie z naszym korespondentem ostrowianie przyznawali, że warunki po ósmym biegu wcale nie były gorsze od tych z początku meczu, a więc spotkanie można było kontynuować. Nieco przypomina to sytuację z pojedynku Arged Malesy Ostrów i Włókniarza Częstochowa z sezonu 2022.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!