Za Damianem Dróżdżem bardzo ciężki sezon. Debiut w roli seniorów i pełnienie obowiązków rezerwowego w Betard Sparcie Wrocław odbiło się na nim mocno negatywnie. Teraz postanowił zmienić klub, ale zostać w Ekstralidze.
O Damianie Dróżdżu i jego pozycji w Betard Sparcie Wrocław w minionym sezonie rozpisywano się dość mocno od dłuższego czasu. Zawodnik, który wierzył, że debiut w roli seniorów w PGE Ekstralidze pod numerem rezerwowego będzie krokiem naprzód jego kariery mocno się na tym przejechał. Siedemnaście biegów w osiemnastu spotkaniach i pięć punktów z bonusem to nie jest oszałamiająca liczba startów jak i zdobycz punktowa.
Co ciekawe, jego trener – Rafał Dobrucki w rozmowie z naszym portalem mówił wprost, że dla Dróżdża ten sezon nie był do końca taki stracony. Miał on szanse uczyć się m.in. od Taia Woffindena czy Macieja Janowskiego, tyle, że samo podglądanie kolegów z perspektywy parku maszyn niewiele mu dało. W efekcie po sezonie wielu spekulowało, że znajdzie on sobie klub w Nice 1. Lidze Żużlowej lub nawet w 2. Lidze Żużlowej, gdzie mógłby być wiodącą postacią.
Tymczasem on postanowił pozostać w PGE Ekstralidze, tyle, że w innym klubie. Jego umowa z wrocławskim zespołem została rozwiązana, a w listopadzie zdecydował się związać z Włókniarzem Częstochowa, gdzie pod numerem ósmym i szesnastym zajmie miejsce Andreasa Lyagera. Dróżdż w częstochowskim klubie stawiał swoje pierwsze kroki w speedwayu, lecz szerokie grono adeptów spowodowało, że licencję uzyskał w barwach Kolejarza Opole. W biało-zielonych barwach zadebiutował dopiero w 2016 roku, gdy w ramach instytucji „gość” zastąpił Huberta Łęgowika w pierwszoligowym wówczas Włókniarzu.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!