Reprezentacja Australii zajęła w finale Drużynowego Pucharu Świata czwarte miejsce. Jak wynik drużyny komentuje lider "Kangurów" Jason Doyle? Zapraszamy do zapoznania się z wypowiedzią doświadczonego zawodnika.
„Nic nie przychodzi łatwo”
Jason Doyle reprezentował barwy Australii podczas sobotniego finału Drużynowego Pucharu Świata. Jego reprezentacja ostatecznie zajęła czwarte miejsce, tracąc do podium zaledwie dwa punkty. Brak medalu Australijczyków spowodowany był przede wszystkim nienajlepszą postawą i brakami w pierwszych seriach startów. Finalnie złoto powędrowało do reprezentacji Polski, drugie miejsce zajęli Brytyjczycy, a trzecie Duńczycy.
-Takie są właśnie Mistrzostwa Świata, nic nie przychodzi w nich łatwo. To był dla nas długi tydzień. Oczywiście na samym końcu zabrakło nam punktów do medalu, ale pracowaliśmy ciężko i osiągnęliśmy finał mistrzostw świata. Gratulacje dla Polski i myślę, że w pełni zasłużyli na ten tytuł – powiedział Jason Doyle.
Klucz do sukcesu
Australia do finału dostała się dzięki zwycięstwu w barażu, który odbył się w piątek. „Kangury” nie miały w nim sobie równych i nad drugą reprezentacją Szwecji zbudowały sobie przewagę aż dziewiętnastu punktów. Wynik 54 „oczek” jest najlepszym w historii barażów Drużynowego Pucharu Świata. Sam Doyle zwyciężył wówczas we wszystkich swoich wyścigach. Następny, najważniejszy podczas całego tygodnia dzień nie był jednak już aż tak udany. Jak w 24 godziny zmienił się tor na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu?
-Tak, tor był zdecydowanie inny niż w piątek. Myślę, że trochę się pomyliliśmy, ponieważ rozpoczęliśmy finał z takimi samymi ustawieniami z jakich korzystaliśmy w barażu. Okazało się, że poprawne ustawienia były zupełnie inne. Straciliśmy więc dwa wyścigi na dopasowanie i oczywiście w paru pierwszych biegach nie pomogły nam też zewnętrzne pola startowe – wyjaśnia zawodnik.
Dobrze jest wrócić na stare śmieci
Australijczyk dzień po finale Drużynowego Pucharu Świata wystartował w Meczu Narodów w Łodzi. Zdobył w nim dla swojej drużyny osiem punktów, lecz jak sam przyznał podczas zawodów przede wszystkim testował sprzęt. Warto zaznaczyć, że Jason Doyle w przeszłości reprezentował barwy miejscowego zespołu.
Tak czasy spędzone w Orle wspomina 37-latek -Zawsze kiedy jeżdżę w Łodzi jest tutaj fajna atmosfera. Mam bardzo dobre wspomnienia z czasem, kiedy tutaj startowałem w 2014 roku. W klubie jest pełno wspaniałych ludzi, z którymi cały czas mam dobre relacje. Fajnie było tu dzisiaj wrócić.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!