Janusz Kołodziej triumfował w ostatnim finale Indywidualnych Mistrzostw Polski, który odbył się na torze w Łodzi. Doświadczony żużlowiec po zawodach podzielił się z nami swoimi wrażeniami z turnieju.
Dwa turnieje i dwa zwycięstwa, ale…
W poniedziałek zakończyliśmy tegoroczne zmagania o tytuł indywidualnego mistrza Polski. Ostatni, 3. finał tego cyklu pierwotnie miał odbyć się ponad miesiąc temu na torze w Krośnie. W związku z ogromnymi problemami organizacyjnymi na nowego gospodarza decydującej rundy wyznaczono Łódź. Zwycięzcą zawodów został Janusz Kołodziej, dla którego był to drugi turniej indywidualny na łódzkiej Moto Arenie. Po raz pierwszy wystąpił tutaj rok temu, kiedy wygrał turniej SEC. Co ciekawe, sam zawodnik przyznaje, że na torze w Łodzi nie czuje się najlepiej.
-Jest to specyficzny tor dlatego, że jest on krótki, a łuki są ostrzejsze. W mojej głowie jest coś takiego, że na takich gorzej sobie radzę. Tor w Łodzi zawsze wydawał mi się trudny. Na pewno trudniejszy od tego toruńskiego, do którego jest podobny. Mało tutaj jeździłem, bo dopiero w tamtym roku miałem pierwszą okazję startu na SEC-u, wcześniej w Łodzi mogłem tylko potrenować – powiedział Janusz Kołodziej.
W ubiegłorocznym turnieju SEC faktycznie można było zaobserwować pewne trudności w jeździe doświadczonego zawodnika. Kołodziej jednak z biegu na bieg rozkręcał się i ostatecznie wygrał najważniejszy bieg finałowy przed Dominikiem Kuberą i Leonem Madsenem. Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja we wczorajszym finale IMP. Zawodnik Unii Leszno od samego początku imponował prędkością. W fazie zasadniczej tylko dwa razy musiał uznać wyższość rywali, co dało mu bezpośredni awans do biegu finałowego. W nim wygrał start i pewnie pognał do mety na pierwszym miejscu.
Szanse na tytuł stracone już na początku
Dla czterokrotnego indywidualnego mistrza Polski tegoroczny cykl rozpoczął się bardzo pechowo. Do pierwszego turnieju w Rzeszowie Kołodziej przystąpił odczuwając skutki upadku z meczu ligowego ze Stalą Gorzów. W efekcie obolały zawodnik po dwóch wyścigach wycofał się z dalszej części zawodów. 39-latek stracił tym samym szansę na walkę o swój piąty tytuł w karierze. Do zawodów w Łodzi mógł więc przystąpić bez niepotrzebnej presji.
-Poszło nieźle, dzisiaj po prostu pojechałem totalnie na luzie, bo i tak nie miałem szans na nic więcej. Niczym się nie denerwowałem, jeździłem sobie normalnie. W ostatnim finałowym biegu aż byłem w szoku, że jadę na pierwszym miejscu, tak po prostu ułożył się ten bieg – komentuje z uśmiechem zawodnik. – Nie mogłem wystartować we wszystkich zawodach ze względu na kontuzję. W Pile i tak poszło mi nie najlepiej. Dzisiaj po prostu mogłem powalczyć o zwycięstwo w rundzie – dodaje.
Janusz Kołodziej zapytany o podsumowanie cyklu Indywidualnych Mistrzostw Polski 2023 przede wszystkim zwrócił uwagę na wydarzenia z Krosna. Przypomnijmy, że przed miesiącem doszło do wielu skandali związanych z tamtejszym torem. Wymusiło to dwukrotne przełożenie terminu 3. finału IMP, a ostatecznie również zmianę gospodarza. – Na pewno dużo do myślenia dają mi zawody z Krosna. Takie rzeczy nie powinny się wydarzyć. Uważam, że polski żużel nie powinien sobie na takie rzeczy pozwolić. To już nie temat na teraz.
Indywidualnym Mistrzem Polski po raz trzeci z rzędu został Bartosz Zmarzlik. Wygrał on dwie pierwsze rundy, a w Łodzi stanął na drugim stopniu podium.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!