Unia Leszno ma za sobą pierwszy sparing w tym roku. Na Stadion im. Alfreda Smoczyka przyjechała drużyna obecnego Drużynowego Mistrza Polski. Motor Lublin wygrał w treningu punktowanym w Lesznie 46:44. Po meczu na kilka pytań dla redakcji speedwaynews.pl udzielił Janusz Kołodziej.
Antoni Lehmann (speedwaynews.pl): – Jak Pan ocenia sparing, chyba u każdego była radość z jazdy?
Janusz Kołodziej (Fogo Unia Leszno): – Tak, radość z jazdy oczywiście była natomiast wiem też, że mam dużo rzeczy do poprawy. W sobie, jak i w motocyklach. Jestem zadowolony, że mogłem pojeździć, ale mam lekki niedosyt. Zawsze jest pole do poprawy i nad czym pracować, żeby było jeszcze lepiej.
– W Pana trzecim i czwartym starcie brakowało trochę prędkości względem dwóch pierwszych, wynikało to z testów innego sprzętu?
– Nawet nie chodzi o to, że testy. Nie rozgryzłem jeszcze dokładnie mojego sprzętu i w tych biegach pojechałem gorzej. Nie czułem się tak dobrze na motocyklu jak powinienem, ale to nie wynikało z poprzedniej kontuzji tylko z tego, że nie byłem do końca dopasowany.
Janusz Kołodziej– Jak wyglądały fizyczne przygotowania podczas zimy?
– Cały czas chodzę na rehabilitację, lecz też tak do końca bym tego nie nazwał. To trochę myli bo słowo „rehabilitacja” brzmi poważnie, a tak naprawdę są to normalne ćwiczenia, które się wykonuję na co dzień. Także zima przepracowana jak należy. Wiadomo czasami zdarza się tak, że przesadzimy z niektórymi rzeczami to potrzebuje prawdziwej rehabilitacji, żeby te barki na nowo porozciągać. Jak dostaną za dużo siły i mocy to je ściąga i jestem ograniczony ruchowo. Przyznam Ci, że nawet teraz po zdjęciach z kibicami mnie trochę bark boli (śmiech), ale temat kontuzji uważam za zamknięty.
– W zeszłym sezonie było trochę problemów z dopasowaniem z własnym torem. Były głosy o dosypaniu nawierzchni przed sezonem, jak to teraz wygląda?
– Teraz tor wygląda świetnie. Z tego co wiem jeszcze trochę materiału jest, jakby się chciało coś zmienić. Natomiast uważam, że na ten moment nie trzeba, bo naprawdę ten tor jest dużo lepszy. Tylko pamiętajmy też, że nie przyszło lato. Wtedy dopiero się okaże, jak zachowa się pełnym słońcu. W jeden dzień padało i tor zachował się świetnie, nie było żadnych niespodzianek. Wiemy, że mają przyjść kolejne opady. Możliwe, że jeżeli prognozy się potwierdzą kolejny sparing będzie odwołany i znowu zobaczymy jak ta nawierzchnia się zachowa. Natomiast tak jak wspomniałem prawdziwy test będzie w lato.
– Jak będzie wyglądać przygotowywanie toru w tym sezonie? Jest nowy toromistrz, trener Okoniewski, Sławek Kryjom, który też się na tym zna i Pan. Będzie trzeba znaleźć jakiś kompromis?
– Na pewno Rafał Okoniewski w tym momencie ma łatwiej, bo może się zając swoją funkcją, czyli byciem trenerem, a w zeszłym sezonie musiał dużo robić przy torze. Teraz mamy świetnego toromistrza, które te dodatkowe obowiązki z niego zdjął. Przy okazji mamy jeszcze dwie osoby, które tego toru doglądają. Moim zdaniem jednak najwięcej do gadania będzie miał Rafał [Okoniewski – dop. red]. Musi każdego wysłuchać i zebrać to wszystko w jedną całość.
– Brakowało tej jazdy we czterech spod taśmy?
– Tak, wiadomo, że na to się czeka. Jazda spod taśmy to jedno, a cztery kółka to drugie. Na treningach zazwyczaj jeździ się po dwa okrążenia. Gdy nawet już ścigamy się spod taśmy to też nie jeździmy we czterech tylko pojedynczo i ten tor się inaczej zachowuje i odsypuje. Na sparingu on od samego początku odsypuje się poprawnie, wszyscy czterej zawodnicy jadą razem i zachowuje jak na prawdziwym meczu. Tak naprawdę dzisiaj [czwartek, 20.03.2025 – dop. red] mogliśmy wyciągnąć wnioski sprzętowe. Wiem, że mam kilka rzeczy do poprawy zarówno w jeździe jak i w motocyklu.
– Testował Pan na sparingu stare silniki czy jednak te nowe? Jakie wnioski na gorąco po sparingu?
– To i to. Jeździliśmy na starszym sprzęcie, ale też na nowym. Powiem tak, jak nie masz wyczucia w tym sprzęcie to i tak nic to nie zmieni. Trzeba po tej zimie jak najwięcej jeździć, jak najwięcej próbować różnych ustawień, bo w przerwie pomiędzy sezonami wypadamy z tego rytmu. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że tego nie da się nadrobić w tydzień czy dwa. Potrzeba tego czasu więcej, żeby z powrotem się z tym wszystkim połapać. Natomiast z tego co wiem to na szczęście tego czasu mamy sporo.
Jason Doyle (CZ), Janusz Kołodziej (B)– Dla mnie jako zawodnika na sparingu nie patrzę na liczby, tylko na to co się dzieję na torze i ze sprzętem. Nawet gdybym dzisiaj zrobił komplet punktów to nie zmieniło by to nic. Lepiej przetestować trzy różne silniki i zrobić tych punktów mniej, ale więcej wiedzieć, niż pojechać na jednym najlepszym silniku przywieźć piętnaście i nie wiedzieć praktycznie nic, bo w sezonie ten silnik się rozleci i nie mamy na czym jechać.
– Wciąż niezmiennie korzysta Pan z silników Ashleya Holloway’a?
– Tak cały czas jeżdżę na silnikach od Ashleya i mam z nim dobre relacje. Jesteśmy w stałym kontakcie i gdy mam coś do sprawdzenia czy zmienienia mogę śmiało z nim o tym porozmawiać.
– Dziękuję za rozmowę.
– Również dziękuję.
Janusz Kołodziejźródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!