Jan Kvěch nie mógł narzekać na brak jazdy w ostatnich dniach. Swój maraton zwieńczył bardzo dobrym występem w barwach Stelmet Falubazu Zielona Góra. Co miał do powiedzenia tuż po spotkaniu w Rybniku?
Ostatnie dni dla Jana Kvěcha były niezwykle intensywne. W piątek i sobotę rywalizował w Pradze w ramach GP i GP2 a w niedzielę zjawił się w Rybniku by wraz z Stelmet Falubazem walczyć o kolejne ligowe punkty w eWinner 1. Lidze Żużlowej. Zawodnik po zawodach w Polsce stwierdził, że jest już trochę zmęczony ale też zadowolony z tego, że tak często melduje się na torze. – Jestem zmęczony, bo w piątek miałem Mistrzostwa Świata Juniorów i te zawody były bardzo ciężkie, strasznie trudny tor. Turniej się przeciągał. Byłem trochę zmęczony przed Grand Prix. Jestem więc zadowolony z tego, że mam dużo jazdy i jadę dalej – skomentował trzydniowy maraton.
Czeski zawodnik może mówić o strasznym pechu podczas Mistrzostw Świata Juniorów. Na praskiej Markécie prezentował się świetnie, ale możliwość równorzędnej walki z rywalami w wyścigu finałowym odebrała mu nietypowa awaria sprzętu. – Wielkiego pecha miałem w sobotę. Wypadł mi wyłącznik silnika. Oglądałem po zawodach filmik, gdzie na zielone światło przekręciłem manetkę z gazem i to się zdarzyło – opowiedział Kvěch.
W sobotę ponownie pojawił się na torze z dziką kartą podczas 3. rundy Grand Prix. Zdobył w nich trzy punkty, choć szansę na start w jednym z wyścigu odebrał mu zły kolor kasku. Jak sam powiedział pomyłka zdarzyła się z przemęczenia i myśli z dnia wcześniej. – Co mogę powiedzieć, byłem zmęczony. Oprócz ciężkiego toru miałem z tyłu głowy myśli o tym pechu. Z Grand Prix również jestem jednak zadowolony. Parę punktów zdobyłem, tylko szkoda tych błędów co zrobiłem.
Z Pragi musiał przejechać około 400 kilometrów by pojawić się na Górnym Śląsku. To mu nie przeszkodziło w zdobyciu pokaźnej zdobyczy. W rezultacie przy nazwisku Kvěcha kibice mogli zapisać 7 punktów oraz 4 bonusy. W tym aż trzykrotnie przyjeżdżał za swoim kolegą z pary dając podwójną wygraną Stelmet Falubazowi. Czech nie chce na tym zaprzestać i liczy, że będzie dokładać więcej do dorobku drużyny. – Z zawodów w Rybniku też jestem zadowolony, tylko zrobiłem błąd w wyścigu nominowanym. Walczymy i jedziemy dalej. Chcę robić jeszcze więcej punktów – mówi realistycznie patrzący Kvěch.
Pierwsza i jedyna zerówka nastąpiła w wyścigu czternastym. Czech dwoił się i troił by wyprzedzić Pieszczka, ale ostatecznie przeciął linię mety jako ostatni. Jak sam mówi wyniknęło to z jego błędu tuż przed startem. – Popełniłem w ostatnim biegu błąd na trasie. Jechałem z pierwszego pola i nie wiedziałem jak pojechać. Myślałem czy jechać środkiem czy przy krawężniku więc wystartowałem z płaskiego i przez to tak to wyszło – zakończył.
Zwrot za pierwszy zakład do 110 PLN z kodem SPEEDWAYNEWS -> sprawdź szczegóły!
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!