Dla kibiców żużla, Lublin kojarzy się w tej chwili przede wszystkim z niebotycznym wyczynem miejscowej drużyny, która w ciągu zaledwie dwóch sezonów przebiła się z najniższego szczebla rozgrywek do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce.
Jednakże w sezonie 2019 przy Alejach Zygmuntowskich zagoszczą nie tylko emocje ligowe. W drugiej połowie czerwca do Lublina zjadą najlepsi młodzieżowcy globu, by zainaugurować zmagania o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata Juniorów.
Przez ostatnie lata Lublin dał się poznać jako częsty organizator imprez na krajowym podwórku, ale niedawno w stolicy województwa lubelskiego zaczęły pojawiać się też zawody o zasięgu międzynarodowym. Wszystko za sprawą współpracy z firmą One Sport. W tym sezonie promotorzy z Torunia wracają na Stadion MOSiR „Bystrzyca” po jednorocznej przerwie.
– Na przestrzeni ostatnich lat było kilka tych imprez. Polacy rywalizowali u nas z Drużynami Mistrzów Świata oraz Reszty Świata. Odbył się też mecz naszych reprezentantów z Duńczykami. Poza tym w 2015 roku w Lublinie rozegrano jeden z finałów Mistrzostw Świata Juniorów, a dwa lata później ostatnią rundę Mistrzostw Europy. Każda impreza, czy to kulturalna czy sportowa, a zwłaszcza o zasięgu międzynarodowym, przyciąga widzów z różnych regionów oraz z innych państw. Dla nas jest to też promocja miasta i Lubelszczyzny – twierdzi prezes lubelskiej drużyny, Jakub Kępa.
Lublin jako ośrodek żużlowy miewał większe, bądź mniejsze problemy, ale starał się być w grze i nie przestawał walczyć o lepsze czasy dla czarnego sportu. W speedway’u nie liczy się tylko to, jak długo jesteś w stanie utrzymać się na szczycie lub gościć na mapie dyscypliny, ale również to, czy po trudniejszym okresie potrafisz podnieść się na nogi i znów liczyć się w stawce. Lublin udowodnił, że można to zrobić dzięki determinacji i zaangażowaniu odpowiednich osób. Miejscową drużynę czeka niełatwa przeprawa w tegorocznej PGE Ekstralidze, ale lokalny żużel z pewnością znalazł się na fali wznoszącej. Najbardziej zagorzali kibice mogą przypomnieć sobie najpiękniejsze momenty, a młodsi sympatycy wreszcie mają szansę zasmakować rywalizacji wśród najlepszych. W klimat lubelskiego żużla doskonale wpisują się też zawody międzynarodowe.
– O sile Lublina decydują ambicja i wola walki. Po naszych wynikach i wypełnionych trybunach widać co się dzieje wokół lubelskiego żużla. Zainteresowanie rośnie i takie są fakty. Ja nie ukrywam, że wychowałem się przy żużlu. Byłem blisko kariery mojego taty Marka, więc teraz podchodzę do tego z sentymentem. Spędziłem wiele czasu przy czarnym sporcie. To moja pasja i ważna część życia – zdradza Kępa.
Lublin dorobił się bogatych tradycji żużlowych. W najlepszych dla miejscowego zespołu czasach, o sile drużyny, oprócz krajowych gwiazd, pokroju Marka Kępy, Jerzego Mordela, Dariusza Śledzia czy Dariusza Stenki, decydowały też międzynarodowe tuzy. Dla lubelskich kibiców ikoną stał się Hans Nielsen, którego przyjazdu przed laty wypatrywali z zapartym tchem, a następnie tłumnie witali go na stadionie. Na kartach żużla spod znaku Kozła zapisał się też australijski mister elegancji i późniejszy symbol przywiązania do barw klubowych, Leigh Adams, a także czeski wojownik Antonin Kasper.
Teraz swoją historię w odniesieniu do lubelskiego owalu piszą współcześni gladiatorzy czarnego sportu. – Uzbierało się trochę tych nazwisk. To osoby, które w jakiś sposób zapisały się na kartach polskiego i światowego żużla. Mnie najbliżej było oczywiście do taty, ale bardzo miło wspominam też Pawła Staszka czy śp. Roberta Dadosa – mówi prezes Speed Car Motoru Lublin.
W ostatnim czasie Polacy udowodnili, że dobrze czują się na stadionie przy Alejach Zygmuntowskich. Kadra biało-czerwonych nie przegrała tu ani jednego ze wspomnianych wcześniej meczów towarzyskich, a na najwyższym stopniu podium rozgrywanych w minionych sezonach rund SEC oraz Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów stawali kolejno Krzysztof Kasprzak i Paweł Przedpełski. To może okazać się korzystną wróżbą przed tegoroczną inauguracją juniorskiego czempionatu. Ta rywalizacja wydaje się niezwykle istotna, ponieważ niewielka liczba finałowych rund powoduje, że margines błędu jest niewielki, a walka o najwyższe trofea wymaga regularnego meldowania się w czołówce. Udany początek zmagań może okazać się kluczowy. Polacy znów będą chcieli odegrać wiodącą rolę. Patrząc na ubiegłoroczne wyniki, Bartosz Smektała z pewnością zrobi wszystko, by obronić złoty medal. Być może również po stronie Maksyma Drabika pojawi się chęć powrotu na juniorski szczyt. Nie należy zapominać o Dominiku Kuberze, który przed rokiem uplasował się tuż za podium.
Swoje trzy grosze na pewno spróbują dorzucić też obcokrajowcy, ze spragnionym złota Robertem Lambertem na czele. Niewykluczone, że w stawce pojawi się również ktoś, kogo sukces na ten moment trudno byłoby przewidzieć. W minionym sezonie pozytywnie zaskakiwał Daniel Bewley, ale ze względu na kontuzję, nie mógł dokończyć zmagań. Na razie to jednak wyłącznie spekulacje i domysły, bo zawodników najpierw czekają majowe eliminacje do juniorskiego czempionatu. Prawdziwa rywalizacja dopiero przed nami, a związane z nią smaczki i odniesienia pozwalają wierzyć w emocje od pierwszego wyścigu.
Wybierając się do Lublina, warto jednak zarezerwować sobie nieco więcej wolnego czasu i nie ograniczać się wyłącznie żużlowego widowiska. – Lublin jest pięknym miastem. Mamy bardzo ładną starówkę, a poza tym wiele innych ciekawych miejsc, wartych zwiedzenia. Na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat nasze miasto naprawdę bardzo się zmieniło, więc zapraszam i zachęcam wszystkich do odwiedzenia Lubelszczyzny – podsumował Jakub Kępa.
Źródło: inf. prasowa
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!