Za Kevinem Małkiewiczem dwa dni zmagań w czeskim Libercu o tytuł najlepszego zawodnika Europy w klasie 250cc. Po zwycięstwie w półfinale, decydujący turniej przyniósł mu srebrny krążek. Zobaczcie, co powiedział nam po odniesieniu życiowego sukcesu.
Nie były to łatwe zawody
Mistrzostwa Europy 250cc zostały rozegrane na arenie w Libercu. Na miejscu okazało się, że tamtejszy tor będzie dość wymagający dla młodych zawodników. Wspomniana impreza była pierwszymi zawodami w tym sezonie, jakie zagościły na ten owal. Od razu można się więc domyślać, że łatwo nie będzie. Dodatkowo, gdy w przeciągu dwóch dni odbyć się mają w takim miejscu aż trzy turnieje. Ostatecznie młodzi rajderzy poradzili sobie wzorcowo.
– To były dwa dni ciężkiej przeprawy. Cieszę się więc podwójnie z tego sukcesu. Tor był bardzo wymagający. Największym kłopotem, jaki nas tu napotkał to dziury w nawierzchni, które były bardzo liczne. Myślę, że warunki jakoś mocno nie zmieniły się względem pierwszego dnia rywalizacji. Zarówno w sobotę, jak i niedzielę zmagaliśmy się z koleinami i nierównościami – powiedział nam Kevin po zakończeniu niedzielnego finału.
Inna jazda niż w Polsce
Małkiewicz przyznał, że warunki jakie napotkał na libereckim torze nie były mu jak do tej pory znane z polskich owali. Zaznaczył jednak, że szkoleniowiec zadbał o to, by umiał również radzić sobie na dziurawych nawierzchniach.
– Na pewno trzeba było podejść do tych zawodów trochę inaczej, niż do każdych innych w Polsce. Choć nie ukrywam, trener też uczył mnie jeździć po takich właśnie dziurach. Na pewno jednak to był pierwszy raz, gdy przyszło mi się mierzyć z takimi warunkami podczas zawodów i to w dodatku tak ważnych – dodał Kevin.
Bezcenna lekcja żużla
Jak wiadomo, różne skutki niesie szkolenie młodych zawodników tylko i wyłącznie na torach twardych i gładkich. W większości tacy żużlowcy później nie radzą sobie w cięższych warunkach na owalach za granicą. Kevin przyznał również, że takie doświadczenie może okazać się pożyteczne na przyszłość.
– Jest to wszystko zdecydowanie na plus. Teraz po jeździe w takich warunkach, zdecydowanie łatwiej będzie ścigać się na normalnych, gładkich torach. Będę od tej pory wiedział, jakie ustawienia dobierać pod tory dziurawe i dość przyczepne. Uważam, że takie większe imprezy powinny być organizowane na bardziej bezpiecznych owalach, jednakże to jest dla nas dobra lekcja, która może okazać się bezcenna.
Już niedługo 500cc
Srebrny medal w Mistrzostwach Europy to zapewne jedno z ostatnich trofeów, jakie Kevin będzie mógł dopisać do swojego dorobku. Już niebawem czeka go przejście na dorosłą maszynę.
– 3 sierpnia będę obchodził piętnaste urodziny, co pozwoli mi na jazdę na „pięćsetce”. Od nowego sezonu wchodzę już całkowicie w ten dorosły speedway. Na tę chwilę dziękuję moim mechanikom, rodzicom, trenerowi i całemu klubowi z Grudziądza, którzy udzielają mi bardzo cennego wsparcia – zakończył wychowanek GKM-u.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!