Wszystko wskazuje na to, że Stal Gorzów doczekała się kolejnego wychowanka, mogącego odegrać ważną rolę w przyszłości drużyny. Mowa o Mateuszu Bartkowiaku, który jako 15-latek coraz lepiej radzi sobie na żużlowych torach, w swoim inauguracyjnym sezonie.
W tym miejscu należy oczywiście również przypomnieć, iż w lipcu w Toruniu został on wicemistrzem świata w klasie 250 cc, ustępując tylko Niemcowi, Benowi Ernstowi. W ubiegłym tygodniu wystąpił w Turniejach Zaplecza Kadry Juniorów, zorganizowanych w Krakowie. Dla tak młodego zawodnika, obecność w zgrupowaniu Rafała Dobruckiego, to spore wyróżnienie. – Najważniejsze, że dobrze się bawiłem. Całkiem fajnie potrenowałem, wiele rzeczy się nauczyłem. Podobały mi się lekcje angielskiego z Tomaszem Lorkiem. Uważam, że takie zaplecza są super – zaznaczył w rozmowie z naszym portalem, Mateusz Bartkowiak.
W pierwszym dniu zawodnik ten uległ tylko Mateuszowi Cierniakowi, gromadząc 13 punktów, czyli tyle samo, co zwycięzca. Drugiego dnia było nieco gorzej, albowiem na koncie zapisał on 7 „oczek”, defektując w ostatnim wyścigu na drugiej pozycji. Jak się okazało wówczas jeździł on na innym sprzęcie, niż wcześniej. Wszystko to miało na celu wypróbowanie kolejnej jednostki napędowej. Dodatkowo krakowski owal, w jego mniemaniu nie należał do najłatwiejszych. – W drugi dzień zmieniłem sprzęt. Chciałem przetestować inny silnik, zobaczyć, jak on się zachowuje na tym krakowskim torze. Mówi się trudno – czasami jest lepiej, innym razem gorzej. Nie ukrywam, że tor w Krakowie jest ciężki. Gdzieniegdzie występują dziurki. Jedzie się szybko, ale na takich torach można się wiele nauczyć. Było ok – dodał.
Kolejne, ostatnie już dwudniowe zgrupowanie, zaplanowano 2 i 3 października w stolicy Wielkopolski. Choć skład zawodniczy na te imprezy nie jest jeszcze znany, Bartkowiak chętnie ponownie pojawiłby się na liście startowej. – Zobaczymy, czy wystąpię w Zapleczach Kadry Juniorów w Poznaniu. Zależy to od tego, czy trener Rafał Dobrucki mnie powoła. Bardzo chciałbym jednak tam również wystartować – podkreślił.
Nasz rozmówca w lutym tego roku skończył 15 lat, a po zdaniu licencji, zadebiutował w zawodach juniorskich. Występy w wielu rundach Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów z pewnością pomogły mu w szlifowaniu żużlowych umiejętności i rozwoju. Nie należy również zapominać, że w tak młodym wieku wystąpił w finale juniorskiego czempionatu, rozegranym 3 sierpnia w Częstochowie. – Możliwość udziału w tak wielu imprezach młodzieżowych jest dla mnie bardzo dobra. Przez ten sezon wiele się nauczyłem. On się jeszcze nie skończył. Skupiam się na jego pozostałej części.
Gorzowska Stal wywalczyła awans do finału DMPJ z drugiego miejsca w klasyfikacji generalnej, przegrywając tylko różnicą małych punktów z zawodnikami Get Well Toruń. W finale na własnym owalu podopieczni Piotra Palucha mogli być uważani za faworytów, w takich zawodach wszyscy jednak zaczynali z tego samego pułapu. – Uważam, że była zdecydowana szansa walczyć o najwyższe laury, tym bardziej, że jechaliśmy u siebie. Przez cały sezon z chłopakami zrobiliśmy fajną, nawet bardzo dobrą robotę. Byliśmy drudzy w „generalce”, ale to nic. W finale liczyła się dyspozycja dnia i dopasowanie sprzętu. Uważam jednak, że w tym turnieju finałowym nie było zdecydowanego faworyta, bo każdy zespół startował od zera – słusznie zaznaczył.
Kibice, zwłaszcza ze środowiska gorzowskiego, widzą w Bartkowiaku spory potencjał. Występami w zawodach młodzieżowych dał się poznać z bardzo dobrej strony i już gdzieniegdzie słychać głosy, że może on być „następnym Bartoszem Zmarzlikiem”. Sam zainteresowany z dużą pokorą podchodzi do tych wczesnych opinii. – Szczerze, to jeszcze nie spotkałem się z takimi porównaniami. Do Bartka jeszcze brakuje mi naprawdę bardzo, bardzo, bardzo wiele.
Na koniec zapytaliśmy gorzowskiego wychowanka o nastawienie, jeśli chodzi o potencjalne występy w rozgrywkach ligowych, w przyszłym sezonie. Wymagany wiek 16 lat osiągnie on bowiem w lutym i regulaminowo nic nie stanie na przeszkodzie, aby znalazł się w składzie. Niemniej jednak najważniejsze, żeby był odpowiednio przygotowany i pewnych działań nie powinno się podejmować przedwcześnie. – Spokojnie, nigdzie mi się nie spieszy. Zobaczymy. To zależy od mojej formy i od tego, jak przepracuję zimę. Zawsze staram się to robić naprawdę bardzo ambitnie i fajnie. Czas pokaże – podsumował rozmowę z portalem speedwaynews.pl, utalentowany zawodnik gorzowskiej Stali, Mateusz Bartkowiak.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!