Arged Malesa Ostrów Wielkopolski dopiero w piętnastej gonitwie spotkania z Texom Stalą Rzeszów przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Znakomitą dyspozycję prezentował natomiast Gleb Czugunow, który w sześciu startach zdobył szesnaście punktów.
Gleb Czugunow był bohaterem spotkania w Ostrowie Wielkopolskim. Zawodnik Arged Malesy Ostrów Wielkopolski zanotował tylko jedną pomyłkę, w swoim drugim starcie. Wówczas przegrał z Marcinem Nowakiem oraz Krystianem Pieszczkiem. Wyciągnął jednak wnioski, naniósł korekty na sprzęt i w kolejnych biegach był już niedościgniony.
Nicki Pedersen zawsze jest groźny
W piętnastej gonitwie jednak nieco przeszkodził klubowemu koledze. Rosjanin z polskim obywatelstwem świetnie rozegrał pierwszy łuk decydującego biegu i przedarł się na prowadzenie. Później, gdy spojrzał za siebie to ujrzał Nickiego Pedersena, a zawodnik chciał bronić swojej pozycji. W międzyczasie Duńczyka minął jednak Chris Holder.
– Ja po tym jak zrobiłem tę przycinkę, to potem na drugim okrążeniu spojrzałem i widziałem Nickiego Pedersena z drugiej strony to pomyślałem sobie, „łooo uciekam stąd”, a okazało się, że Chris Holder go minął i później Chris śmiał się trochę. Powiedział, że chyba potraktowałem go jak rywala i rzeczywiście tak było – powiedział nieco uśmiechnięty Gleb Czugunow.
Nie ukrywał tego, że startując pod taśmą przeciwko takiemu zawodnikowi jak Nicki Pedersen to skupienie i koncentracja musi być znacznie wyższa. Trzykrotny indywidualny mistrz świata słynie bowiem z brawurowej jazdy i pomimo wieku wciąż jego ataki bywają ostre, ale piekielnie skuteczne.
– Jest trochę stresu jak jedziesz z Nickim Pedersenem. Drugi raz nie chciałem już się oglądać w lewo, więc pojechałem tylko do przodu. Starałem się troszkę zajeżdżać, bo myślałem, że to Pedersena, a przeszkadzałem w sumie trochę Chrisowi, taki mój błąd jazdy parą.
Mecz w Rybniku
Gleb Czugunow nie może być jednak zadowolony z tego, jak prezentował się we wcześniejszym meczu Ostrovii. W starciu z ROW-em Rybnik startujący na polskiej licencji zawodnik zdobył pięć punktów i bonus. Dzień po ligowym starciu z „Rekinami” znalazł on jednak przyczynę takiej postawy w swoim sprzęcie. Uważa jednak, że błędem jego oraz całego teamu było to, że nie zwrócił na to uwagi w trakcie spotkania.
– Mimo tego, że tu miałem taki dobry występ to nadal mi w głowie siedzi ten mecz wyjazdowy w Rybniku. Następnego dnia po meczu trochę ze mnie to zeszło, bo okazało się, że cały mecz jechałem z pękniętą gumką pomiędzy gaźnikiem i silnikiem i przez to nie mogliśmy dopasować tego motocykla. Nasz błąd był w tym, że nie zauważyliśmy tego. To się stało albo w pierwszym albo w drugim starcie. Tak czy inaczej fakt, że zrobiłem tam tak mało punktów siedziało mi w głowie, pomimo tej usterki. Nie chcę takich spotkań i będę robił wszystko, żeby to się nie powtarzało – spuentował.
Za wcześnie by oceniać
Zawodnicy mają ogromne wsparcie trenera drużyny, Mariusza Staszewskiego. Trener biało-czerwonych u progu sezonu nie ma łatwego życia, bo praktycznie w każdym spotkaniu musi kreślić program robiąc zmiany w miejsce słabiej spisujących się seniorów. Wierzy on jednak w swoich podopiecznych i wie, że stać ich na wiele. To wsparcie i wiarę czują także sami zawodnicy. Gleb Czugunow chwali trenera, a jednocześnie krytykuje tych, którzy wnioski na temat „siły rażenia” drużyny wyciągają po tak krótkim czasie.
– To jest przyjemne, że Mariusz Staszewski w nas wierzy. Dodaje to pewności siebie. Ja w ogóle się już nie dziwię, gdy ktoś wyciąga wnioski po trzech kolejkach. Nawet nie reaguję na to bo po kilku spotkaniach wyciągać wnioski to bardzo za wcześnie. Trzeba jeździć, bawić się żużlem. Dziś przy tym oświetleniu ten piętnasty wyścig, który decydował o losach meczu wygrany przez nas. Fajnie, musimy się z tego cieszyć – zakończył.
fot. Anna Kłopocka/Biuro Prasowe TŻ Ostrovia
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!