Betard Sparta Wrocław uległa na własnym torze w pierwszym finałowym spotkaniu PGE Ekstraligi Fogo Unii Leszno w stosunku 43:47. To w nieco bardziej komfortowej sytuacji stawia przed rewanżem leszczyńskie „Byki”. Do dorobku „Spartan” w pierwszej potyczce finałowej 6 punktów dorzucił, startujący z rezerwy Gleb Czugunow.
Przed tym spotkaniem spekulowano, czy tym razem młody Rosjanin wskoczy do podstawowego składu, a opuści go być może Václav Milík. Ostatecznie Czech pojawił się w meczowym zestawieniu, a pod numerem „16” widniało nazwisko Czugunowa. Szybko jednak wskoczył on z rezerwy, zastępując wspomnianego Milíka już od jego drugiego biegu.
W pierwszym swoim starcie Rosjanin zdobył punkt, wyprzedzając na mecie Brady’ego Kurtza. W kolejnym wyprzedził Jarosława Hampela, w nim jednak na końcu stawki przyjechał Tai Woffinden. W odsłonie tej Czugunow zastępował Jakuba Jamroga, który wcześniej w dwóch biegach wywalczył 3 punkty. Następne pojawienie się rezerwowego zawodnika nie przyniosło zdobyczy punktowych, a na metę wcześniej wjechali Maciej Janowski, Dominik Kubera i wspomniany Hampel.
Czugunow dostał jeszcze szansę w biegu nominowanym, kiedy to wraz z Taiem Woffindenem wygrał podwójnie, pokonując Hampela z Piotrem Pawlickim i wyrównując stan spotkania na 42:42. Chwilę później jednak para Janusz Kołodziej – Emil Sajfutdinow za plecami przywiozła duet Max Fricke – Maciej Janowski, ustalając wynik spotkania na 47:43 dla Fogo Unii Leszno. Taki, a nie inny obrót sprawy, stawia w uprzywilejowanej sytuacji „Byki”, choć Rosjanin zapowiada ambitną walkę do końca i zapewnia, że wszystko jest jeszcze możliwe.
– Nie można mówić, że to jest dobra sytuacja, czy niedobra dla naszej drużyny. Odjechaliśmy piętnaście biegów, a czeka nas kolejnych piętnaście. Najważniejsze jest to, że my nie boimy się przegrać. My możemy zostać pokonani i wówczas trzeba będzie to przyjąć. Będziemy jednak walczyć do ostatniego biegu i ostatniej sekundy rewanżowego spotkania – bardzo ambitnie zapewnił, Gleb Czugunow.
Przypomnijmy, że Rosjanin w dużej mierze „doszedł do głosu” na żużlowej scenie właśnie w Lesznie. 7 lipca 2017 odbywał się tam baraż Drużynowego Pucharu Świata i od początku musiał on wówczas zastępować zdyskwalifikowanego Grigorija Łagutę. Ze swej roli wywiązał się wtedy bardzo dobrze, jako rezerwowy gromadząc 11 punktów na koncie, będąc drugim zawodnikiem w reprezentacji Rosji po Emilu Sajfutdinowie. „Sborna” wówczas wywalczyła awans do finału, w którym dzień później zdobyła brązowe medale. Czy leszczyński owal ponownie okaże się szczęśliwy dla Gleba Czugunowa? O tym przekonamy się już w najbliższą niedzielę.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!