Reprezentant Arged Malesy Ostrów Wielkopolski, Tomasz Gapiński, już w niedzielę wraz z drużyną przystąpi do pierwszego finałowego starcia w Ostrowie. Zawodnik uważa, że pokonanie "Wilków" wcale nie będzie należało do łatwych zadań. Ich celem jest wygrana i zyskanie przepustki do jazdy w najlepszej lidze świata.
Walka o wejście do finału była bardzo zacięta. Drużyna biało-czerwonych trafiła na rybnicki ROW. Pierwszy mecz półfinałowy odbył się na wyjeździe, gdzie padł wynik 44:46 dla przyjezdnych. Arged Malesa Ostrów Wielkopolski u siebie pokazała siłę i wygrała wynikiem 59:31. Dzięki sporej wygranej w rewanżu meczu półfinałowego, z ROW-em Rybnik, zapewniła sobie awans do walki o jazdę w najlepszej lidze świata. – My chcemy i rozmawiamy o tym. Nie ma jednak jakiegoś ciśnienia. My nic nie musimy. Chcemy wejść, ale na spokojnie, bez obciążenia i stresu – podkreśla popularny "Gapa" na łamach portalu polskizuzel.pl.
W pierwszej lidze jest trochę żużlowców, którzy pomimo swojego wieku mogliby startować w PGE Ekstralidze. Sprzęt dla reprezentantów drużyn z elity, jak i z eWinner 1 L.Ż. jest przygotowywany przez tych samych tunerów, więc dużo zależy od umiejętności osoby siedzącej na motocyklu. Z wyprzedzaniem najlepszych zawodników światowego żużla byłyby pewnie problemy, lecz nawet na takich znajdzie się sposób. – Mistrzem Polski zostaniemy. Nie no żartuję. Niemniej każdy z nas chciałby spróbować. Mam tutaj na myśli siebie, Grześka Walaska, Olivera Berntzona i Nicolaia Klindta. Wracając do mojej osoby, to ja bym z chęcią zmierzył się z Ekstraligą. A jakbyśmy zostali w tym składzie, który mamy, to nie skazywałbym nas na pożarcie. Z mocarzami byłyby problemy, ale z pozostałymi drużynami nie musiałoby być już tak źle – stwierdza kapitan Ostrovii.
Bywa czasem i tak, że zawodnicy z pierwszej ligi w zawodach indywidualnych, typu IMP, sobie nie radzą. Wtedy sporo fachowców, jak i kibiców komentuje jazdę takich zawodników. Wytykają im to jedno potknięcie komentarzami typu, że nie nadają się do jazdy w elitarnym gronie, jakim jest PGE Ekstraliga. – To ciężko tak określić. Moglibyśmy powiedzieć też o zawodnikach z Ekstraligi, którzy poszli niżej i też nie potrafili się połapać. To jest wszystko kwestia obycia z torami. Ja w tym roku miałem kłopot w lidze szwedzkiej, bo niektóre nawierzchnie się zmieniły. I na tych nie potrafiłem się odnaleźć. Tak samo mogli dać się zaskoczyć zawodnicy pierwszoligowi jadący finał w Lesznie, gdzie na co dzień nie startują – wyjaśnił 39-latek.
Nie można także zapomnieć o juniorach. Podopieczni Mariusza Staszewskiego zajęli trzecie miejsce w finale czwartej rundy DMPJ. Jest to pierwszy w historii taki medal dla drużyny z Ostrowa. Poprzez takie osiągnięcie można zobaczyć siłę ostrowskiej młodzieży. – Na pewno. Jednak nie mówmy hop, bo nie wiemy, co będzie w tę i kolejną niedzielę. Chcemy wygrać ten dwumecz, będziemy robili wszystko, by tak się stało. Na razie skupiamy się na tym pierwszym spotkaniu. Nie pompujemy, nie będziemy przesadzać z treningami, bo to nic nie da. Wyjedziemy raz, a potem grill, luz i w niedzielę pełna koncentracja na zawodach. Zobaczymy na ile Krosno nam pozwoli. Na pewno będzie fajny mecz – zapewnia zawodnik.
W finale czekają na biało-czerwonych głodne "Wilki" z Krosna. Może to być ciężki przeciwnik patrząc na fazę zasadniczą. Pamiętajmy jednak, że faza play-off rządzi się swoimi prawami. – Wygrali z nami dwa razy w rundzie zasadniczej. Jednak Wybrzeże też z nimi dwa razy wygrało, a potem, już w play-off, Wilki odwróciły tendencję. My też chcemy to zrobić. Pamiętam nasz pierwszy mecz z Wilkami w tym sezonie i mogę powiedzieć, że to była porażka na własne życzenie. My nie byliśmy w dobrej dyspozycji sprzętowej – oznajmia wychowanek Polonii Piła.
Pełna mobilizacja w zespołach obu ekip. Każdy z zawodników zadba o najlepszy sprzęt. Drużynie Arged Malesy Ostrów Wielkopolski z pomocą przyszli sponsorzy Tomasza Gapińskiego oraz Grzegorza Walaska. – Dzięki uprzejmości panów Jana i Andrzeja Garcarków mamy dobre silniki od Ryszarda Kowalskiego i mogę powiedzieć, że jest lepiej niż wtedy, ale wciąż się tego sprzętu uczymy. To już chodzi o niuanse, detale. Mam nadzieję, że w niedzielę wszystko zagra na sto procent – zakończył Tomasz Gapiński.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!