Reprezentacja Finlandii jest jedną z czternastu reprezentacji, która już w przyszłym tygodniu powalczy w pierwszej, historycznej edycji Speedway of Nations.
Jyri Palomaki powołał na ten turniej Timo Lahtiego i Tero Aarnio, co żadnym zaskoczeniem dla kibiców być nie powinno. Dziwić może za to brak rezerwowego, zawodnika do lat 21. Tutaj spokojnie można było powołać np. Henriego Ahbloma czy Toniego Hyyrylainena. Rywalami fińskich żużlowców będą: Brytyjczycy, Czesi, Francuzi, Szwedzi, Włosi i Australijczycy. Awans wywalczą trzy czołowe zespoły. Finom nigdy nie udało się wywalczyć medalu Mistrzostw Świata Par, a w Speedway of Nations raczej, póki co, szanse na awans są również znikome.
– Ubiegłego lata byłem w Manchesterze przy okazji meczu ligi angielskiej. Jest to szybki tor, z wieloma świetnymi ścieżkami. Tor daje nam możliwość wyprzedzenia, co jest atrakcyjne dla kibiców i telewizji. Będziemy starali się powalczyć, a po zawodach okaże się, na ile to wystarczyło – przyznał Timo Lahti na łamach Kouvolan Sanomat.
Faworytem 2. półfinału wydaje się być reprezentacja gospodarzy, która desygnuje do boju duet Tai Woffinden – Craig Cook z rezerwowym Robertem Lambertem. Drugie miejsce powinno paść łupem Szwedów – Fredrika Lindgrena i Antonio Lindbaecka z rezerwowym Joelem Klingiem, a trzecia pozycja powinna zostać zajęta przez Australijczyków czyli Jasona Doyle'a, Maxa Fricke i Jaimona Lidsey'a. Sporo namieszać mogą Czesi (Milik i Franc) oraz właśnie Finowie, choć głównie raczej Timo Lahti. – Jazda w zawodach pod fińską flagą, zawsze dodatkowo mobilizuje, jednak to zawody jak każde inne. Będziemy walczyć, a tak jak powiedziałem, na ile to starczy, zobaczymy.
źródło: kouvolansanomat.fi
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!