W ostatnich tygodniach kibice NovyHotel Falubazu Zielona Góra nie mają ani chwili spokoju. W sobotę także musieli wstrzymać oddech po tym jak Przemysław Pawlicki pojechał do szpitala.
Przed dwoma tygodniami „Shamek” został uwieczniony w alei gwiazd. Od teraz znajdziemy tam odciśniętą dłoń wychowanka Unii Leszno, który zwyciężył w Memoriale Edwarda Jancarza w sezonie 2019. Wtedy też oficjalnie stało się jasne, że zawodnika NovyHotel Falubazu zobaczymy i w tegorocznej odsłonie imprezy upamiętniającej legendę Stali Gorzów.
Z pewnością jednak wyobrażał to sobie zupełnie inaczej. Zawody rozpoczął bowiem od dwóch zer. W drugim starcie wystartował bardzo dobrze, lecz przy wjeździe w pierwszy wiraż spotkał się ze swoim bratem, który wypchnął go pod samą bandę, przez co ten nie był już w stanie wyprzedzić rywali. W trzeciej serii widzieliśmy jednak zupełnie innego Pawlickiego. Popisał się kapitalnym startem i pewnie zwyciężył. Nikt wówczas nie przypuszczał, że jest to też ostatnia okazja, by zobaczyć go w zawodach.
Po zjeździe do parku maszyn nie był on w stanie samodzielnie opuścić motocykla. Podczas jazdy ucierpiała bowiem jego noga, na której później nie potrafił stanąć. Szybko przy nim pojawił się lekarz, który otwarcie mówił o urazie stopy, lecz na konkretne diagnozy było jeszcze za wcześnie. Wobec tego starszy z braci Pawlickich wycofał się z dalszej jazdy i udał się do szpitala na szczegółowe badania. Jeszcze tego samego dnia sam zainteresowany poinformował o wynikach.
Te są bardzo dobre i tym samym kibice zawodnika oraz klubu z Zielonej Góry mogą spać spokojnie. Pawlicki nie odniósł bowiem żadnych złamań, a skończyło się na mocnym stłuczeniu. Teraz czeka go dzień przerwy, a już w poniedziałek „Shamka” zobaczymy podczas Finału Złotego Kasku w Opolu.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!