Przed najważniejszymi meczami sezonu Stelmet Falubaz Zielona Góra wypożyczył z Leszna Maksyma Borowiaka. Na półfinał do zespołu dołączył też Antoni Mencel. Obaj zawodnicy mieli ogromny wpływ na zwycięstwo z Abramczyk Polonią Bydgoszcz.
Pierwsze wzmocnienie z zewnątrz było dla zielonogórzan jedynym ratunkiem. Podczas półfinałowej rundy Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów Dawid Rempała brał udział w groźnym upadku i złamał nogę. Wówczas zielonogórzanie sięgnęli po Maksyma Borowiaka, który już w pierwszym spotkaniu pokazał się z dobrej strony. Młodzieżowiec na stałe zagościł w składzie. Przed meczem półfinałowym Falubaz wzmocnił się z kolei innym wychowankiem Unii Leszno, Antonim Mencelem.
Ten duet w pierwszym meczu ćwierćfinałowym eWinner 1. Ligi zdobył łącznie 10 z 55 punktów dla ekipy Marka Mroza i Tomasza Szymankiewicza. „Awaryjnie” sprowadzeni zawodnicy pokonali 4:2 Wiktora Przyjemskiego. – Mało kto spodziewał się, że to zawodnicy naszej drużyny odegrają główne role. Maksym i Antoni zaliczyli bardzo dobry występ. Ich wypożyczenie do zielonogórskiej drużyny okazało się dobrym posunięciem – mówi w rozmowie z klubowymi mediami prezes Falubazu, Wojciech Domagała.
Kibice z Zielonej Góry bardzo ciepło przyjęli nową dwójkę, ale ubolewają nad tym, że punktów dla zespołu nie zdobywają wychowankowie. Sternik klubu podkreśla jednak, że Falubaz nie miał wyjścia. – Chciałbym, aby to wychowankowie naszego klubu startowali w meczach. Jednak w obliczu kontuzji Dawida Rempały i Naila Tuffta oraz słabej formy Fabiana Ragusa, musieliśmy wzmocnić się zawodnikami z zewnątrz – tłumaczy Domagała. – Chciałbym serdecznie podziękować prezesowi Piotrowi Rusieckiemu oraz całemu klubowi z Leszna za sprawne rozmowy i dotrzymanie danego słowa – dodaje prezes Falubazu.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!