Niedawno punktowali w ekstralidze. Dzisiaj mają problem, żeby pojechać gdziekolwiek...
Od kilku sezonów obowiązuje przepis o posiadaniu w składzie zawodnika U24. Jak w każdej sytuacji życiowej są zwolennicy i przeciwnicy danego tematu. Na tym przepisie mieli skorzystać głównie zawodnicy kończący wiek juniora. Wielu żużlowców w tym wieku po prostu kończyło swoje kariery. Dzięki temu przepisowi mają szansę na uratowanie swoich karier. Na drugim biegunie tego wszystkiego są seniorzy. Przez ten przepis, dla ośmiu z nich nie ma miejsca w ekstralidze. Kilku zawodników się o tym przekonało.
Jeszcze nie tak dawno chociażby Matej Zagar czy Kenneth Bjerre punktowali na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Jednak jeden słabszy sezon sprawił, że mówiąc brzydko ekstraliga ich po prostu „wypluła”. Byli oni zmuszeni do zejścia klasę niżej. Tu, jak się okazało, nie było też tak łatwo i przyjemnie jak pewnie zakładali. Przed sezonem 2024, który zbliża się wielkimi krokami, obaj pozostają bez klubu. Nawet pierwsza liga ich boleśnie zweryfikowała. To świadczy o tym, że każdy chce być dobrym i niestety nie ma sentymentów. Obaj stoją nad przepaścią. Pierwsza liga ich dobiła.
Kolejnymi zawodnikami „wyplutymi” z ekstraligi po sezonie 2023 stali się Krzysztof Kasprzak oraz Nicki Pedersen. Poprzednią parę pierwsza liga dobiła. Jak będzie z tą kolejną dwójką? Polak już w ubiegłym sezonie miał problem ze znalezieniem klubu. Ostatecznie wylądował w Krośnie, gdzie zawodził. Z kolei Duńczyka chyba bały się kontraktować kluby z ekstraligi z przyczyn zdrowotnych. Nicki jest po poważnych kontuzjach. Jednak nie od dzisiaj wiadomo, że mistrz świata jest profesjonalistą. Będzie na pewno do sezonu przygotowany perfekcyjnie. Jeśli wszystko się uda, to klub z Rzeszowa może tylko na tym skorzystać. Sam Nicki, jeśli w stolicy Podkarpacia zaliczy dobry sezon, to z pewnością może powrócić do ekstraligi.
Ekstraliga nie wybacza
Jak więc widać na podanych przykładach, ekstraliga nie wybacza. Jednak nie wszystkich zawodników wyplutych przez ekstraligę spotkało samo zło. Na drugim biegunie tego wszystkiego jest Przemysław Pawlicki. Jak sam mówił, świadomie zszedł ligę niżej, żeby się odbudować. Czy tak było? Czy po prostu nie znalazł innego klubu? W każdym razie zawodnik na drugim poziomie rozgrywkowym pokazał klasę i razem ze swoim Falubazem awansował do ekstraligi. Można powiedzieć, że to najlepsza z możliwych opcji, bo Pawlicki nie musiał szukać nowego klubu. A jak pokaże się po powrocie do ekstraligi, to zależy już tylko od niego samego.
Sezon 2024 już tuż rarogiem. Zapewne ekstraliga znowu po tym sezonie kogoś „wypluje”. Kogo? O tym przekonamy się już za kilka miesięcy. A teraz jak mawiają fani czarnego sportu – „aby do wiosny”.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!