W miniony piątek odbyła się gala podsumowująca tegoroczny sezon rybnickiego ROW-u. Ponownie także przyznano statuetki w plebiscycie "Rekiny 2022".
Przez półtora tygodnia kibice mogli głosować na swoich ulubieńców w trzech kategoriach: „Najlepszy senior”, „Najlepszy junior” oraz „Objawienie sezonu”. Głosy podliczono a wyniki okazały się być dość szokujące. Najdłużej walka toczyła się w potyczce seniorów. Do samego końca powiem walczyli ze sobą tegoroczni ulubieńcy publiczności na stadionie przy ulicy Gliwickiej 72 – Grzegorz Zengota oraz Patryk Wojdyło. Ostatecznie o blisko pięć procent lepszy okazał się były już kapitan ROW-u, zaś młodszy z tego duetu będzie miał okazję poprawić wynik już w przyszłorocznym głosowaniu.
Nowy ulubieniec publiczności?
W pozostałych dwóch z ogromną przewagą zwyciężył Kacper Tkocz. Wychowanek ROW-u będący dopiero na początku swojej przygody z czarnym sportem zdobył kolejno 77.6% oraz 78.1% głosów. Jest to miażdżąca przewaga i spore zaskoczenie zarówno dla 17-latka jak i kibiców. Przy wyborze młodzieżowca, z góry można było założyć, że najlepszy będzie Paweł Trześniewski. Ostatnia saga transferowa jednak zrobiła swoje a kibice podzielili się na dwa obozy. Ostatecznie zdobył on 17.1% głosów, zaś trzeci Lech Chlebowski 1.1%.
Przy wyborze objawienia Tkocz jeszcze mocniej odstawił klubowych kolegów w tyle. Jego przewaga nad drugim Lyagerem wyniosła ponad 74%(!). Duńczyk z kolei wyprzedził Zengotę o przysłowiowy „błysk szprychy”. Wygląda więc na to, że mimo dość przeciętnych wyników osiąganych na torze to właśnie Kacper Tkocz najmocniej zaskarbił sobie przychylność kibiców z Górnego Śląska.
Dodatkowa motywacja
Strach pomyśleć co będzie na kolejnej gali jeśli 17-latek zacznie być pewnym punktem drużyny Antoniego Skupienia. W tegorocznych rozgrywkach zdobył on zaledwie 8 punktów i dwa bonusy, lecz kilkukrotnie doprowadził kibiców na trybunach do euforii. Odjechał on bardzo dobre zawody na swoim torze przeciwko Abramczyk Polonii i Zdunek Wybrzeżu. W pamięci wszystkich najmocniej zapisał się ten pierwszy mimo gorszego wyniku. Wtedy po groźnym upadku z klubowym kolegą zdecydował się kontynuować start w zawodach i w następnym wyścigu minął na trasie Olega Michaiłowa.
Chociaż pokonanych rywali w eWinner 1. Lidze Żużlowej można policzyć na palcach obu rąk to Tkocz zostawia na torze wszystko. Często jednak ponosi go ambicja przez co kończy bieg przedwcześnie. Tylko w tym sezonie upadał aż ośmiokrotnie, nieraz dość poważnie. Jeśli podreperuje ten aspekt to ciężko pracą może stać się perspektywicznym młodzieżowcem na zapleczu PGE Ekstraligi. Otrzymane nagrody z pewnością zmotywuje go do dalszej pracy. O tym jak ważny jest bezpośredni doping dla zawodnika wspominał też po meczu z „Gryfami” – Strasznie się cieszyłem. Jest to mega fajne uczucie. W końcu poczułem też bezpośredni doping dla mojej osoby a nie całej drużyny – mówił wówczas.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!