Wybrzeże Gdańsk rzutem na taśmę wywalczyło remis meczowy 45:45. Jednym z bohaterów w biegach nominowanych był Nicolai Klindt, który po meczu odpowiedział na parę pytań dla redakcji speedwaynews.pl.
Ciężką drogą do punktu do ligowej tabeli mieli zawodnicy Wybrzeża Gdańsk. W pewnym momencie przegrywali oni w Poznaniu już ośmioma punktami. Natomiast liderzy klubu z Pomorza zaczęli z biegiem czasu coraz lepiej odczytywać tor. Dzięki temu, ostatecznie na „Golaju” na tablicy wyników widniał rezultat 45:45.
Po spotkaniu w rozmowie dla speedwaynews.pl Nicolai Klindt, który tego dnia zdobył 8 punktów z dwoma bonusami przyznał, że wymaga on od siebie więcej. Duńczyk przyznał, że martwią go jego słabe wejścia w mecze. W dwóch wyjazdowych meczach Nicolai potrzebował dwóch biegów, aby odnaleźć optymalne ustawienia. Zawodnik Wybrzeża uważa, że musi nad tym popracować. Jego zdaniem nie jest on liderem zespołu jakim chciałby być. Żużlowiec wyznał także, że tor w Poznaniu był bardzo twardy co również go zaskoczyło. Nawet pomimo tego, że Klindt użył słabej jednostki pod względem mocy to i tak silnik ten był za mocny na warunku torowe w stolicy Wielkopolski.
– Nie zbyt dobrze. Daleko od dobrego występu. Oczywiście punktowo nie było źle, ale było to samo co w Ostrowie czyli nie był to satysfakcjonujący mnie wynik. Wtedy zdobyłem trzy punkty w dwóch pierwszych biegach i dzisiaj było to samo. Przez takie wpadki na początku meczy robi się kłopot nie tylko dla mnie, ale też i dla drużyny. Powinien być jednym z liderów. Natomiast w tym momencie nim nie jestem. Mam trochę pracy do wykonania przed następnym meczem w Gdańsku. Tak jak mówiłem było to samo co w Ostrowie. Tor w Ostrowie był bardzo twardy, dzisiaj także był beton. Miałem przez to problemy dopasowaniem sprzętu. Po każdym biegu coś zmienialiśmy. Użyłem dzisiaj [27 kwietnia] bardzo słabego silnika, ale on i tak był za mocny jak na warunki torowe. Poznań dobrze wykorzystał atut domowego owalu i trochę nam zajęło, aby połapać się z optymalnymi ustawieniami. – przyznał Duńczyk.
Z zera do bohatera w biegu 14
Biegi nominowane w Poznaniu to było istne szaleństwo. Zarówno w gonitwie czternastej jak i piętnastej gospodarze przez moment prowadzili podwójnie. Jednak w obu przypadkach zostali pogodzeni przez zawodnika gości. W przedostatnim biegu zawodów Nicolai Klindt był wieziony przez obu żużlowców Poznania. Natomiast Duńczyk dzięki swoim umiejętnością zdołał minąć obu rywali i dowieźć trzy punkty do mety. 35-latek wyznał po meczu, że popełnił błąd na pierwszym łuku i nie wiedział co zrobić potem. Jak przyznał Klindt wyłączył on całkowicie myślenie i skupił się tylko na jeździe. To właśnie dzięki temu dowiózł do mety remis biegowy.
– Popełniłem błąd na pierwszym łuku. Pojechałem za szeroko, bo bałem się, że objadą mnie po zewnętrznej jeżeli zostanę przy krawężniku. Obaj poznaniacy mnie minęli i myślałem kur** co mam teraz zrobić. Musiałem wyłączyć myślenie i po prostu jechać najszybciej jak mogę. Zobaczyłem otwartą furkę, bo minąłem Szlauderbacha po zewnętrznej i potem przyciąłem do kredy pod Matiasa [Nielsena]. Po tym już dowiozłem to zwycięstwo do mety. Był to dobry bieg, ale muszę poprawić starty. – mówił zawodnik Wybrzeża Gdańsk.
Faza play-off to cel minimum
Obecnie Wybrzeże Gdańsk okupuje przedostatnie miejsce w tabeli z jednym punktem na koncie. Początek sezonu nie był zbyt łaskawy dla podopiecznych Eryka Jóźwiaka. Jak przyznał Duńczyk spokojne utrzymanie nie wchodzi w grę. Klindt uważa, że przy składzie jakim dysponuję Wybrzeże faza play-off to jest wręcz obowiązek. Zawodnik mówił także, że muszą poprawić początki spotkań, bo do tej pory to w tych wczesnych fazach meczów rywale odjeżdżali im na duże różnice punktowe. Przez co później ciężko te straty odrobić. Żużlowiec przyznał, że w tym roku startuje na jednostkach od Briana Kargera, ale ma też kilka od Ryszarda Kowalskiego. Duńczyk powiedział, że przyczyną jego wpadek na torze nie są słabe silniki tylko złe ustawienia w motocyklach.
– Oczywiście, że nie chcemy się tylko utrzymać. Z taką paką jaką mamy cel minimum to play-off. Nie przyjeżdżamy na mecze i nie myślimy „o może dzisiaj wygramy”. Przed każdym meczem mamy nastawienie, że musimy wygrać. Tak jak wspomniałem, nawet w domowym meczu z Krosnem. Przysypiamy te początki meczów. Dopiero później znajdujemy ustawienia i gonimy wynik. Dzisiaj było osiem do tyłu w pewnym momencie. Z Krosnem u siebie był minut dziesięć. Jest ciężko to potem nadrabiać. Musimy nad tym popracować. Jeżdżę na silnikach Briana Kargera. Są to te same jednostki to ma Leon Madsen, Anders Thomsen czy też Niels-Krystian Iversen. Problemem moich słabszych początków nie jest silnik tylko kwestia złego dopasowania motocykla. Mam też co prawda parę jednostek Ryszarda Kowalskiego, ale jak wspomniałem problemem jest nie odpowiednie ustawienie. – zakończył Nicolai Klindt.
źródło: inf. własna.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!