Tauron Włókniarz wygrał pewnie z Cellfast Wilkami 56:34. Kolejny świetny występ zaliczył Maksym Drabik. Zawodnik biało-zielonych zabrał głos po pierwszym zwycięstwie swojej drużyny.
Podopieczni Lecha Kędziory kontrolowali przebieg spotkania i odnieśli pewne zwycięstwo przed własną publicznością. Miejscowych kibiców może cieszyć przede wszystkim coraz lepsza postawa Jakuba Miśkowiaka i prawie kompletny kapitan “Lwów” – Leon Madsen. Największym zaskoczeniem “in plus” jest jednak Maksym Drabik. Nowy nabytek Tauron Włókniarza, który jest mocno utożsamiany z klubem z Częstochowy, kolejny raz pokazał świetną jazdę na dystansie, a przy swoim nazwisku zapisał 10 punktów i bonus. – Szczerze mówiąc to z biegów, które w dniu dzisiejszym miały miejsce nie jestem kontent. Popełniłem kilka błędów, szczególnie w pierwszym wyścigu. Nie mogłem dobrać odpowiednich ustawień. Tor się różnił od tego z początku sezonu, dlatego szukaliśmy ustawień optymalnych, by te motocykle miały odpowiednie wartości, a w konsekwencji wykorzystywały korzystne miejsca na torze. Tor był wymagający i miejscami sprawiał nam niewielkie problemy. Bardzo ważne było znalezienie prawidłowych ustawień, żeby osiągnąć odpowiednią prędkość – skomentował postawę swoją, jak i całej drużyny Drabik.
Włókniarz imponował na dystansie
Częstochowscy kibice otrzymali w piątek od swoich zawodników to, co kochają najbardziej – emocje na dystansie. Pomimo nie najlepszych startów, żużlowcy Tauron Włókniarza potrafili wyprzedzać rywali i to w efektownym stylu. Między innymi dokonał tego Maksym w wyścigu czternastym. 25-latek konsekwentnie napędzał się po zewnętrznej i na ostatnim okrążeniu dopiął swego. Wyprzedził Andrzeja Lebiediewa i wraz z Jakubem Miśkowiakiem świętowali podwójne zwycięstwo. – Wszystkie decyzje w dniu dzisiejszym były podjęte bardzo spontanicznie i porywczo, w konsekwencji były niekiedy nieodpowiedzialne. Skutki tego można było zauważyć w pierwszym biegu. Ten tor sprawiał nam kłopoty, nie był zasadniczy. Przez 15 biegów nie poruszaliśmy się w sposób schematyczny, dlatego szukaliśmy ustawień, które by nam odpowiadały. W 14 biegu zauważyłem, że nawierzchnia, która była przy linii zewnętrznej był bardzo gęsta, intensywna oraz ciężka. Mojemu motocyklowi to jak najbardziej odpowiadało, a w przestrzeni trzech okrążeń zdołałem zbudować odpowiednią prędkość – opowiedział ze swojej perspektywy wychowanek Włókniarza.
Każdy koncentruje się na sobie
Domowe spotkanie z Cellfast Wilkami to kolejny dobry występ Maksyma. Tydzień temu brylował także na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu, gdzie zdobył 13 “oczek” oraz punkt bonusowy. Drabik dysponuje ogromnym doświadczeniem nabytym na obiekcie w stolicy Dolnego Śląska. Startował tam bowiem przez 6 lat i z pewnością mógł służyć radami kolegom z drużyny. – Każdy mecz jest inny. Każdy różni się od siebie. Jesteśmy zobowiązani adekwatnie ustawić motocykle. Posiadamy zupełnie inny stosunek do każdej rywalizacji. Zawodnicy mają określoną koncepcję na całokształt sezonu i sukcesywnie starają się realizować tę koncepcję. Niekiedy jednak jest to niewykonalne z różnych przyczyn. Wiele czynników wpływa na przebieg czterech okrążeń w biegu. Każdy z zawodników jest profesjonalistą i każdy z nich podąża ku wysokim statystykom. Każdy koncentruje się na sobie. Moje słowa byłyby bezpodstawne i nonsensowne w moralizowaniu innych zawodników jak mają podążać na jakimkolwiek torze. Czy to wrocławskim czy częstochowskim – wyjaśnił 25-latek.
Drabik w sobotę miał wystartować w Finale Złotego Kasku na torze w Opolu. Zawodnik jednak w ostatniej chwili wycofał się z rywaliacji. Kevlar Tauron Włókniarza ponownie odzieje 19 maja, kiedy to podopieczni Lecha Kędziory pojadą do Leszna na pojedynek z tamtejszą Fogo Unią. Częstochowianie po pięciu kolejkach mają na swoim koncie jedno zwycięstwo, dwa remisy i tyle samo porażek.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!