Martin Vaculik pojawił się na przedmeczowej konfrencji prasowej Cash Broker Stali Gorzów i wypowiedział się na temat swojego zdrowia. Słowak wrócił już na tor, ale nie jest jeszcze w stanie rywalizować z innymi zawodnikami.
Z tego powodu jego występ w 96. derbach Ziemi Lubuskiej jest wykluczony. – Na dzień dzisiejszy czuję się bardzo dobrze. Był to trochę dłuższy okres pauzy, ponieważ kontuzja wymagała czasu, aby wszystko się pozrastało i było na swoim miejscu. Zacząłem trenować już w poprzednim tygodniu na spokojnie na torze w Żarnovicy. Nie odczuwam żadnego bólu, ale rozmawiamy teraz o najlepszej lidze świata, Grand Prix i innych turniejach. Jeżdżą tam najlepsi zawodnicy na świecie, którzy w dodatku startują regularnie. Jak ktoś nie jeździ półtora miesiąca, to nie może tak szybko wejść w ten rytm – powiedział Martin Vaculik.
Słowacki żużlowiec zapewnia, że wyjedzie na tor w meczu ligowym tylko wtedy, gdy uzna, że przyszedł na to odpowiedni czas. Na derby nie jest gotowy, więc chce być fair play w kierunku klubu i gorzowskich kibiców. – Dużo rozmawiałem z moim trenerem. Jestem typem zawodnika, który stara się być fair play wobec mojego klubu i kibiców, którzy mają do mnie zaufanie. Jak poczuję, że jestem w 100% gotowy na rywalizację o zwycięstwa i najwyższe cele to zgłoszę, że przyszedł czas na występ w meczu. W tej chwili nie mógłbym dać z siebie wszystkiego. Nie ma jeszcze tego momentu. Potrzebuję paru treningów, żeby się wjechać. Teraz jest tak, że jednego dnia idzie mi lepiej, a drugiego już gorzej. W mojej sytuacji jest to jednak naturalne. Miałem prawie urwaną całą kostkę, więc nie ma co się oszukiwać, że już jest OK i można startować. Miałem robione zdjęcia, prześwietlenia i wszystko jest dobrze, trzyma się w miejscu. Chcę być fair play wobec wszystkich ludzi. Pojadę, jak będę czuł się gotowy do ścigania, a nie tylko trenowania. Zgłoszę to trenerowi i on zadecyduje o moim powrocie – dodał.
28-latek wczoraj pojawił się na gorzowskim torze. Weźmie udział także w dzisiejszej sesji treningowej, ale nie ma mowy o żadnym ściganiu z jego strony. Zamierza trenować indywidualnie. – Na piątkowym treningu zrobię sobie kilka okrążeń. Jestem swieżo po kontuzji, więc nie będę dziesięć razy wyjeżdżać na tor. Wszystko na spokojnie, jeszcze troszkę muszę się wjechać. Jeździłem też na innym torze, bo mój domowy w Żarnovicy jest dużo większy i łatwiejszy. Teraz jestem na trochę mniejszym i bardziej technicznym w Gorzowie. Cały czas jestem chętny do treningów. Chcę się dobrze przygotować się do ścigania w zawodach – zapewnił Vaculik.
Zagraniczny lider gorzowskiego klubu chodzi jeszcze o kulach, ale z jego zdrowiem nie ma żadnego problemu. – Wszystko idzie w dobrym kierunku. Poruszam się o kulach, ale mogę chodzić też bez. Mogę obciążać nogę w 100%, ale wiadomo, że po takich kontuzjach chodzenie jest takie trochę jak robot. Lubię sportowy tryb życia: biegać i jeździć na rowerze, więc chcę aby reszta moich mięśni była dobrze ułożona. Nie chcę, żeby jakieś były nadciągnięte. Kule pomagają mi trzymać wszystko w równowadze. Zdrowotnie od dłuższego czasu czuję się OK. Bardzo bolesne było dla mnie to siedzenie w fotelu przed telewizorem i oglądanie jak chłopacy sobie radzą. Nie ukrywam, że radzili sobie bardzo dobrze, ale cały czas kibicowałem. Patrzyłem i czułem się w porządku, ale nie mogłem jeszcze pomagać swojej drużynie. Taki jest sport. Czasami doznajesz kontuzji, trzeba się z tym pogodzić i zrobić wszystko, aby jak najszybciej dojść do zdrowia.
– Nie wiem, kiedy wrócę. Muszę pojeździć indywidualnie, a później pościgać się z chłopakami. Wtedy zobaczę, jak to wygląda. Myślę, że złapię się chociaż na szprycę (smiech)
Źródło: klubowe social media
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!