W niedzielę, w pojedynku z Lokomotivem Daugavpils swój debiut ligowy zaliczył Dawid Rempała. Młody zawodnik z pewnością miał nadzieję na większą liczbę punków, ostatecznie jednak nie może być do końca zadowolony z jednego „oczka”, które dopisano przy jego nazwisku.
Po pierwszym pojedynku, do tego odjechanym na domowym owalu, należy z nadzieją patrzeć w przyszłość i dążyć do tego, aby w kolejnym występie zdobycz była bardziej okazała. – Był to mój debiut, więc wiadomo, że trochę z tym wszystkim wiązał się stres. Jak na pierwszy raz, nie było źle. Nie czułem tego, że odstawałem zbytnio od chłopaków, choć tę różnicę dało się zobaczyć. Jeden punkt świadczy o tym, że szału nie było. Myślę jednak, że następnym razem będzie już lepiej – mówił, po wygranym 46:44 pojedynku, Dawid Rempała.
Przed spotkaniem kibice zastanawiali się, jaka jest dyspozycja fizyczna tego młodego zawodnika. Tydzień wcześniej, na treningu w Krakowie zanotował on bowiem groźny upadek. Na szczęście obeszło się bez poważniejszej kontuzji, choć ból w dolnych partiach ciała był odczuwalny. – Do meczu byłem gotowy w 100%. Na motorze czułem się tak, jak zawsze – bez żadnej różnicy. Nie stanowiło to problemów. Najgorzej było jednak, gdy schodziłem z motocykla. Wówczas odczuwałem straszny ból – przyznał.
Ogromnym mankamentem tarnowskiej drużyny w starciu z ekipą z Łotwy były wyjścia spod taśmy. To element, który koniecznie należy poprawić przed meczem wyjazdowym, jak również przed kolejnym, który 13 kwietnia odbędzie się w „Jaskółczym Gnieździe”. – Nie mogłem zabrać się z tego startu. W drugim biegu prawie udało mi się nakryć Michaiłowa. Troszeczkę mi jednak zabrakło. Później przerzucaliśmy wszystko – zapłony, zębatki. Nadal jednak ze startu nic nie wychodziło. Na treningach będziemy dążyć do tego, żeby chociaż to wyjście spod taśmy było lepsze. Na trasie, przy seniorach, którzy są lepszymi zawodnikami, po prostu się odstaje.
Kolejny ligowy pojedynek, czeka tarnowian w najbliższą niedzielę w Gdańsku. Tamtejszego toru nasz rozmówca mógłby nie wspominać miło, ponieważ w jedynych zawodach, w których brał na nim udział, zanotował upadek i wraz z kilkoma kolegami z toru, wylądował tego dnia na „SOR-ze” (Szpitalny Oddział Ratunkowy). Tamto wydarzenie to już jednak historia i trzeba skupić się na kolejnym starciu. Odpowiednie w tym wypadku będzie podejście z chłodną głową. Gdy nie jest się faworytem, można zaskoczyć rywali, co w niedzielę pokazali dobitnie Łotysze. – Uznajmy, że już tego wydarzenia nie pamiętam. Jedziemy tam z czystą głową i zobaczymy, jak to się rozwinie. Wszyscy podejdziemy do meczu w Gdańsku na spokojnie. W debiucie prawie w ogóle się nie stresowałem. Przed pierwszym biegiem coś poczułem, a tak to byłem spokojny. Mamy czas – podsumował rozmowę z portalem speedwaynews.pl, Dawid Rempała.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!