Podczas podsumowania sezonu 2024 w wykonaniu Orła Łódź, które odbyło się we wtorek 17 września, z ust Witolda Skrzydlewskiego padła ważna deklaracja. Stwierdził, że nie chce robić pod górkę nowemu właścicielowi i zdobycie licencji na przyszły sezon weźmie na siebie.
Choć Orzeł Łódź utrzymał się w Metalkas 2. Ekstralidze, kibice mają powód do zmartwień. Już od dłuższego czasu wiadomo, że w sezonie 2025 Witold Skrzydlewski nie będzie właścicielem klubu. W poprzednich miesiącach czy latach znany biznesmen potrafił zmienić zdanie na ten temat, jednak teraz nic tego nie zapowiada. 17 września na łódzkiej Moto Arenie odbyło się podsumowanie sezonu 2024 w wykonaniu Orła. Skrzydlewski kolejny raz potwierdził, że był to ostatni rok, w którym angażował się w żużel.
Dotychczasowy właściciel klubu jasno zapowiedział jednak, że zadba o to, by Orzeł Łódź otrzymał licencję na starty w sezonie 2025. Jak przyznał, nie chce robić problemów jego następcy. Licencję na przyszły sezon biorę na siebie. Nie chcę, aby później ktoś mówił, że Orzeł nie może rywalizować w pierwszej lidze, bo nie dopilnowano najważniejszego warunku – powiedział we wtorek Witold Skrzydlewski cytowany przez Express Ilustrowany. Biznesmen ureguluje więc wszystkie wydatki, aby Orzeł Łódź wyszedł na zero. Do kilkudziesięciu milionów złotych, jakie wyłożył na łódzki żużel, dorzuci jeszcze kilka.
Niestety na tym kończą się obecnie dobre wieści dla Orła. Skrzydlewski wciąż czeka na oferty od potencjalnych nowych właścicieli, a czasu coraz mniej. Jeśli klub będzie chciał skonstruować skład umożliwiający wyrównaną rywalizację w Metalkas 2. Ekstralidze, powinien rozmawiać z zawodnikami już teraz. Na to się jednak nie zanosi i jeżeli jednak Orzeł Łódź przystąpi do ligi, to najpewniej zgarnie żużlowców niechcianych nigdzie indziej.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!