Orzeł Łódź w 1. kolejce przegrał 41:49 w wyjazdowym starciu w Bydgoszczy. Marek Cieślak jednak nie ma zamiaru się załamywać i pozytywnie patrzy na kolejne spotkania.
H. Skrzydlewska Orzeł nie miał łatwo w okresie przygotowawczym. Podopieczni Marka Cieślaka mieli odjechać kilka sparingów, w tym mecz w Grudziądzu na kilka dni przed inauguracją, lecz ten został odwołany przez konieczność rozłożenia plandeki na torze przy ul. Hallera 4. Łodzianie musieli zatem nacieszyć się jedynie treningami na obcych obiektach. – W Bydgoszczy jechaliśmy z marszu. Bez sparingu. Trochę potrenowaliśmy w Częstochowie czy Gnieźnie, ale to za mało. Nie tak powinien wyglądać okres przygotowawczy. Właśnie dlatego nie pokazaliśmy całego potencjału – tłumaczy Cieślak.
Przegrana w Bydgoszczy po walce
Orzeł dzielnie walczył i po fatalnej pierwszej serii przegranej 8:16 zdołał się podnieść, aby już dwie gonitwy później tracić do gospodarzy tylko 2 „oczka”. Taki stan utrzymywał się przez kilka wyścigów, lecz finalnie przyjezdni musieli uznać wyższość Polonii. W ostatnim biegu zmniejszyli rozmiary porażki do ośmiu punktów. – Wystarczyło, żeby Timo Lahti, który na treningach był bardzo dobry, zrobił swoje i już mogliśmy się zakręcić koło wygranej. On zrobił 5 punktów, a stać go na dwa razy tyle. Rezerwy ma zresztą praktycznie każdy z naszych zawodników. W Bydgoszczy najlepiej wyglądał Iversen, który już jeździ w Anglii i dlatego wyglądał przyzwoicie. Wspierał go Gapiński, powalczył Jamróg i to nam dało niezły wynik. Jednak tak jak powiedziałem, każdy z naszych ma jeszcze rezerwy – przyznał 72-latek.
Brytyjska nadzieja Orła
W meczowym zestawieniu łodzian, pod numerem ósmym, znalazł się Tom Brennan. Młody Brytyjczyk nie pojawił się jednak na torze ani razu, pomimo słabej dyspozycji tamtego dnia Timo Lahtiego. Cieślak przyznaje jednak, że na treningu wyglądał bardzo dobrze i może być w przyszłości klasowym zawodnikiem. – Żałuję, że nie było jak skorzystać w meczu z Brennana. Seniorska piątka nie punktowała aż tak źle, a wystawianie go na czwartą serię, na twardy tor, było ryzykiem. Jednak trzeba szukać okazji, by dać temu chłopakowi szansę, bo to kiedyś może być kawał zawodnika. Na treningu bardzo mi się podobał. Świetnie jechał – wyjaśnia sternik Orła w rozmowie z polskizuzel.pl
Nieobjeżdżona młodzież
Poniżej oczekiwań zaprezentowała się formacja juniorska łodzian. Mateusz Dul zdobył 4 „oczka”, jednak zdołał pokonać tylko Oliviera Buszkiewicza, natomiast Aleksander Grygolec zakończył zawody bez zdobyczy punktowej. Wydaje się, że młodzieżowcy H. Skrzydlewska Orła powinni stanowić jedną z najsilniejszych par juniorskich w 1. Lidze Żużlowej. Doskonałą okazję do udowodnienia swojej wartości będą mieli już w najbliższą niedzielę podczas starcia z Wybrzeżem Gdańsk na własnym obiekcie. – Ten brak jazdy widać szczególnie po juniorach. Oni na treningach prezentowali się nieźle, ale w meczu czegoś im brakowało, spalili się. Jak się trochę objeżdżą, to będzie lepiej. Zwłaszcza Dul ma doświadczenie. To się powinno przełożyć na wynik. Zresztą kolejne treningi dodadzą mocy nie tylko młodym. Lahti narzekał, że brakuje mu jazdy. Ten problem zaraz zniknie. A jak nie będzie kłopotów, to ta drużyna powinna pokazać się z dobrej strony. Mam nadzieję, że już w najbliższym meczu z Wybrzeżem – zakończył Cieślak.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!