Motor Lublin w niedzielę po raz pierwszy w sezonie przegrał mecz. "Koziołki" musiały uznać wyższość Włókniarza, który zgarnął także punkt bonusowy. Po spotkaniu głos zabrał nasz medialny podopieczny - Mateusz Cierniak.
Mecz zielona-energia.com Włókniarza Częstochowa z liderem PGE Ekstraligi – Motorem Lublin określany był jako hit kolejki. Spotkanie to nie rozczarowało kibiców obu drużyn, jak i bezstronnych obserwatorów. Ujrzeliśmy w nim bowiem kilka zwrotów akcji, bardzo ciekawych wyścigów oraz dramaturgii do ostatniego wyścigu. Finalnie to częstochowianie zgarnęli komplet punktów, lecz dla przyjezdnych ta porażka nie niesie dużych konsekwencji. – Jak najbardziej tak. Jest to nasza pierwsza porażka, ale myślę, że nie jest to dla nas coś strasznego. Włókniarz Częstochowa naprawdę wszedł na właściwe tory i u siebie są oni bardzo silną drużyną. Dla nas był to zimny prysznic, ale myślę, że jest on bardziej motywujący niż załamujący. Do samego końca, jak można zobaczyć po wyniku, walczyliśmy. Prawie przez cały czas był remis dopiero, w końcówce gospodarze nam odjechali. Uważam jednak, że to były naprawdę bardzo fajne zawody – na gorąco po spotkaniu skomentował hit 13. rundy Mateusz Cierniak.
Piękna defensywa 19-latka
Młodzieżowiec Motoru Lublin zdobył 4 punkty w trzech startach. Przypomnijmy, że w poprzednim sezonie na torze w Częstochowie podczas meczu ligowego nie zdobył on żadnego „oczka”. Oprócz całkiem dobrego wyniku punktowego, Mateusz pokazał sporo walki, która zakończyła się między innymi przywiezieniem za swoimi plecami kapitana „Lwów” – Leona Madsena. – Jestem bardzo zadowolony ze względu na to, że w zeszłym roku w swoim debiucie ligowym mi totalnie nie poszło. Te 4 punkty, tym bardziej po fajnej walce z Leonem, jak najbardziej doceniam i jestem szczęśliwy z ich zdobycia. Podczas biegu z kapitanem Włókniarza musiałem zachować spokój. Już nieraz za bardzo się skupiałem na tym, że dużo bardziej utytułowany zawodnik jedzie za mną i przez to właśnie traciłem pozycję. Cieszę się, że zwalczyłem w sobie barierę i pojechałem to, co powinienem. Starałem się nie myśleć o tym, że jedzie za mną Madsen – przyznał nasz medialny podopieczny.
Przed Mateuszem również indywidualne występy
Oprócz spotkań w barwach Motoru Lublin, Mateusz Cierniak myśli także o indywidualnych występach. Za niespełna miesiąc odbędzie się finał Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski, właśnie na torze w Częstochowie. 14 sierpnia natomiast na torze jednodniowym w Cardiff odbędzie się 2. runda Speedway Grand Prix 2. Przypomnijmy, że to właśnie junior Motoru triumfował w pierwszej odsłonie cyklu o IMŚJ na torze w Pradze. Ponadto 19-latek został powołany do Reprezentacji Polski i za kilka dni wraz z Wiktorem Przyjemskim oraz Jakubem Miśkowiakiem powalczą o złoty medal w Speedway of Nations 2.
– W zeszłym roku też tutaj był finał MIMP, nie dużo mi zabrakło wtedy do podium. Przez swoje błędy, a właściwie to w ostatnim biegu na starcie zbytnio mnie podniosło i wtedy już straciłem zbyt wiele. Fakt, że finał jest w Częstochowie bardzo mnie cieszy. Lubię ten tor, zwłaszcza jeśli jest taki jak w niedzielę, czyli przyczepny. Z niecierpliwością czekam aż będę mógł tu przyjechać znów na finał. Na obecną chwilę mam jeszcze Mistrzostwa Świata Drużynowe w Vojens i jeszcze naprawdę dużo innych zawodów, ale już powoli mam z tyłu głowy, że te zawody z cyklu SGP 2 nadchodzą. Bardzo się z tego cieszę, bo jest to dla mnie naprawdę wielkie przeżycie być tam a co dopiero jeździć. Mam dużą szansę, aby powalczyć w tym roku o najwyższy cel. Zobaczymy jak to będzie, nie narzucam na siebie presji. Myślę, że jestem gotowy, aby to zrobić. Fakt, że to jest tor jednodniowy wcale mnie nie przeraża. Jestem w stanie jechać w każdych warunkach, myślę, że w Pradze to pokazałem. Powiedzmy, że mam jakieś drobne doświadczenie jeśli chodzi o tory jednodniowe, ponieważ miałem okazję dwa razy jeździć na PGE Narodowym na teście toru – przyznał Cierniak.
Oczekiwanie Motoru na rywala w fazie play-off
Wróćmy na koniec jeszcze do PGE Ekstraligi. Motor jest już pewny wygrania rundy zasadniczej i oczekuje z kim przyjdzie im się zmierzyć w ćwierćfinałowym dwumeczu. Z pewnością wszyscy sympatycy lubelskiej drużyny liczą, że w tym sezonie również uda się awansować ich drużynie do wielkiego finału. – Teraz już nie od nas zależy, kto będzie naszym rywalem. To rozstrzyga się pomiędzy Lesznem, Wrocławiem i Toruniem. Zobaczymy dopiero po ostatnim meczu jak to się wszystko ułoży. Wierzymy w finał i nawet nie rozważamy innej opcji, ale wiadomo, to jest żużel. Będziemy się starać jak najlepiej jeździć i nie kalkulujemy, kto i gdzie będzie, tylko zobaczymy co się wydarzy i tam pojedziemy – zakończył 19-latek.
Źródło: Inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!