Derbowy weekend w Edynburgu i Glasgow przyniósł wzajemny podział punktów. Po wczorajszym meczu Glasgow Tigers z Edinburgh Monarchs, obie drużyny okazały podkreśliły czynniki, które zadecydowały o rezultacie meczu.
Derby rządzą się swoimi prawami. Takie stwierdzenie możemy często usłyszeć z ust polskich kibiców, którzy rozemocjonowani przychodzą na stadion i wspierają swój ulubiony klub. Nie inaczej było w Glasgow, gdzie Tigers nieznacznie przegrali z Edinburgh Monarchs. Po wygranym meczu, na łamach klubowych mediów, Alex Harkess przyznał, że jego podopieczni lepiej spisują się w wyjazdowych meczach, niż na Armadale: – W teorii lepiej wychodzą nam wyjazdowe spotkania. Nie mam pojęcia, jak mogę to wytłumaczyć. Nasi liderzy dali z siebie wszystko, co potwierdzają wyniki. Brakowało nam drugiej linii, ale punkty Kye'a Thomsona nam zdecydowanie pomogły – dodaje szczęśliwy menadżer Edinburgh Monarchs.
Craig Cook był liderem Glasgow Tigers w przegranym meczu, jak i w całym sezonie. Skipper lidera SGB Championship nie krył przed mediami, że drużynie brakowało Ulricha Østergaarda: – W normalnych warunkach z Urlichem wygralibyśmy to spotkanie. Chcieliśmy trzy punkty, ale nadal pozostajemy na czele tabeli. Ta porażka dała nam pstryczka w nos i musimy wyciągnąć z niej konsekwencje. Było to najlepsze spotkanie w tym sezonie i chcę pogratulować gościom.
Glasgow Tigers nadal pozostają na szczycie SGB Championsip. Tygrysom pomogła porażka Scunthorpe Scorpions z Eastbourne Eagles, która miała miejsce w sobotni wieczór.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!