Memoriał Alfreda Smoczyka przyniósł kibicom obecnym na stadionie wiele emocji. Świetnie przygotowany tor pozwolił zawodnikom stworzyć dobre widowisko dla oka. Po zawodach na wywiad dla redakcji speedwaynews.pl zgodził się Grzegorz Zengota.
Sobotni Memoriał Alfreda Smoczyka padł ostatecznie łupem Dominika Kubery. Nikt tego dnia nie mógł się równać z dominacją wychowanka „Byków”. Podium uzupełnili Grzegorz Zengota i Krzysztof Buczkowski. „Zengi” okazał się być najlepszym zawodnikiem w barwach Unii Leszno. Po zawodach żużlowiec przyznał, że przygotowania do sezonu minęły mu szybko i nie miał on wystarczająco dużo jazdy na starcie sezonu. Zawodnik nie krył jednak zadowolenia z powodu dobrego występu w Memoriale Alfreda Smoczyka. Zengota przyznał również, że bardzo żałuje słabego występu w Opolu, który zabrał mu szansę na międzynarodowe eliminacje. Natomiast wyznał także, że pechowo dopadła go w tym czasie choroba.
– Szybko przeleciał ten czas, którego wydawało się, że jest dość dużo. Przyznam szczerze, że jakoś tak nie najeździłem się na starcie tego sezonu. Cieszę się, że już dzisiaj się to w miarę poukładało, że już rytm jakiś złapałem i byłem powtarzalny. Dobrze czułem się na motocyklu, więc mam nadzieję, że to wszystko dobrze pójdzie. Pierwsze podium w tym roku, mam nadzieję, że nie ostatnie. Oby takich zawodów jak dzisiaj w moim wykonaniu było jak najwięcej. Żałuję tego, że te międzynarodowe eliminację uciekły mi poprzez ten jeden słaby występ w Opolu. Trudno, to już było, czasu nie cofnę. Nie czułem się dobrze, w tym dniu. Po samych zawodach dość intensywnie wymiotowałem więc no gdzieś tam się to zbiegło nie w czas dla mnie. Muszę jechać teraz fajnie, dobrze, równo to może trener Dobrucki gdzieś tam to dostrzeże tak jak w zeszłym roku. Może gdzieś z dziką kartą uda się wystąpić, ale nie wybiegam aż tak daleko. Skupiam się na tym co jest dzisiaj. Czekałem na takie wejście w sezon jak dzisiaj, bo początek no nie był taki jakbym chciał – mówił „Zengi” w rozmowie dla speedwaynews.pl.
Wystawią Bycze rogi gdzie tylko się da!
Przed Unią Leszno w tym sezonie ciężkie zadanie – utrzymanie w elicie. Za tydzień inauguracyjne spotkanie na domowym owalu z Częstochową. W zeszłym sezonie „Byki” były w podobnej sytuacji, głównie za sprawą pechowych kontuzji, które nękały zespół. Jednak ten rok również nie zaczyna się wybornie. Niekwestionowany lider Unii, Janusz Kołodziej doznał kontuzji mostka i wciąż nie wiadomo, czy zdąży on na pierwszy mecz sezonu.
Jak zapewnił natomiast Grzegorz Zengota, każdy zawodnik zostawi serce na torze. 35-latek chciałby, aby Leszno było twierdzą nie do pokonania. Wychowanek Falubazu Zielona Góra wyznał, że nie patrzy on na różne opinie, zamiast tego woli on pracować nad sobą. „Zengi” prosi także o doping ze strony kibiców, na który zawsze i wszędzie sympatyczny zawodnik może liczyć.
Żużlowiec ma natomiast nadzieję, że Unia Leszno utrze nosa tym, którzy w nich nie wierzą. Jednak jak wyznaje zawodnik, sam jest on ciekawy, na którym miejscu w tabeli skończą sezon „Byki”.
– Na pewno zostawimy serce na torze. Bycze rogi będziemy starali się pokazywać, gdzie się tylko da. Chciałbym, żebyśmy tutaj na tym naszym „Smoku” mieli takie miejsce niezdobyte dla nikogo. Żebyśmy wygrali u siebie i starali się urywać punkty na wyjazdach. Robimy swoje, nie zważamy na różne opinie tylko pracujemy nad sobą. Gdzie nas to zaprowadzi to sezon pokaże, w październiku będziemy patrzyli. Trzymajcie Państwo kciuki. Mam nadzieję, że utrzemy nosa co niektórym, którzy w nas nie do końca wierzą. My natomiast na takie opinie patrzymy z przymrużeniem oka, bo wiemy na co nas stać. Sami jesteśmy ciekawi, w którym miejscu się na koniec sezonu znajdziemy – zakończył Grzegorz Zengota.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!