Próżno szukać Maksima Bogdanowa na torze w innej roli, niż obserwatora. Łotysz wciąż walczy o powrót do pełni zdrowia po ubiegłorocznym wypadku w Gdańsku, choć wiele wskazuje na to, że nie wróci już do czynnego ścigania.
Przypomnijmy, że Maksim Bogdanow urazu nabawił się w kwietniu ubiegłego roku. Łotewski żużlowiec w ligowej potyczce w Gdańsku rozpoczął swój występy bardzo udanie – po trzech seriach startów miał siedem punktów z bonusem (1*,3,3). Niestety, trzynasty bieg okazał się dla niego bardzo pechowy, bowiem Bogdanow uderzył w prowadzącego Mikkela Becha i runął na tor. Leżącego Łotysza próbował ominąć Norbert Kościuch, który z tego powodu też zapoznał się z nawierzchnią gdańskiego owalu.
Od tego momentu łotewskiego jeźdźca widywaliśmy na stadionie, lecz nie oglądaliśmy go w kombinezonie, a na stadionach pojawiał się jedynie z temblakiem na ręce. Żużlowiec starał się także unikać mediów, bowiem nie chciał za bardzo komentować procesu leczenia. W listopadzie związał się kontraktem z pierwszoligowym Orłem Łódź, choć wszyscy zdawali sobie sprawę, że na owalu prędko się nie pojawi. Klub zarządzany przez Witolda Skrzydlewskiego stara się także pomóc na tyle, na ile się da.
W marcu macierzysta drużyna Bogdanowa – Lokomotiv Daugavpils przyjechała do Częstochowy na jeden z przedsezonowych sparingów. Udało nam się wówczas dowiedzieć, iż brązowy medalista Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów z 2010 roku raczej pogodził się z faktem, że na tor nie będzie mu już dane nigdy wyjechać. Powodem jest fakt, iż doszło do uszkodzenia nerwów, które nie regenerują się należycie. To sprawia, że w chwili obecnej Bogdanow ma do „dyspozycji” tylko jedną rękę.
W niedzielę zapytaliśmy się więc Lecha Kędziory, który powinien być jedną z lepiej poinformowanych osób o stanie zdrowia swojego zawodnika. – Maksim cały czas przechodzi rehabilitację, ale nie ma szans, aby w tym sezonie wystartował – przyznaje. – Trzeba wierzyć, że będzie coraz lepiej z jego zdrowiem. W tej chwili z tego co wiem to jest nieobiecująco.
Dla łotewskiego speedwaya strata Bogdanowa jest bardzo duża. Był on numerem dwa po Andrzeju Lebiediewie w kadrze Nikołaja Kokina. Oprócz wspomnianego medalu IMŚJ w 2010 roku, ścigał się także trzykrotnie w zawodach o Grand Prix Łotwy: 2007, 2008 i 2017. Najlepiej zaprezentował się przed dwoma laty, gdy z ośmioma punktami wjechał do półfinałów i w nim musiał uznać wyższość m.in. Piotra Pawlickiego i Macieja Janowskiego. W lidze polskiej wierny swojemu klubowi z Daugavpils, choć zdarzyło mu się spróbować swoich sił poza ojczyzną – w barwach Wybrzeża Gdańsk.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!