U progu tegorocznego sezonu Kacper Woryna jest w wyśmienitej formie. Ponownie liczy się w walce z najlepszymi, co z pewnością cieszy kibiców Tauron Włókniarza Częstochowa.
Pierwotnie zawodnik, który licencję zdał w barwach Rybek Rybnik nie był przewidziany do startu w finale Złotego Kasku. Miał bowiem zająć miejsce pierwszego rezerwowego, lecz skorzystał z kontuzji Janusza Kołodzieja i ostatecznie „wskoczył” do obsady. W Opolu pokazał się ze świetnej strony, gdzie udało mu się wyprzedzić faworytów i ostatecznie zajął drugie miejsce. Nie miał jednak żalu do Rafała Dobruckiego za brak powołania, a aktualnie Woryna skupia się tylko na najbliższej przyszłości. Zdaje sobie jednak sprawę, że w dalszym ciągu musi ciężko pracować nad swoją dyspozycją. Wobec tego nie wybiega myślami nawet jeśli chodzi o cykle SGP i Tauron SEC, o które przyjdzie mu walczyć.
– Na razie to nie jest moje zmartwienie czy cel. Na ten moment skupiam się na kolejnym meczu, kolejnych wyścigach i jeszcze bardzo długa droga jest do tego. Póki co wygląda to wszystko bardzo dobrze i optymistycznie, natomiast ciężka praca się nie kończy dzisiaj – powiedział dla speedwaynews.pl.
Zawody w Opolu były kolejnymi z rzędu, w których Kacper Woryna pokazał się ze świetnej strony. Wcześniej bowiem zajął także drugie miejsce w Memoriale Edwarda Jancarza, gdzie uległ tylko Bartoszowi Zmarzlikowi. Cieszy się jednak, że udanie wchodzi w sezon, lecz w jakimś stopniu ma jakiś niedosyt. To jednak daje mu kopniaka do dalszej pracy.
– Można powiedzieć, że ciągnie mnie do tego srebra (śmiech). To pokazuje, że jest nad czym pracować i są jeszcze mankamenty z mojej strony. Mimo wszystko jednak można powiedzieć, że to cieszy i na pewno, zwłaszcza w takich obsadach daje to pozytywne odczucia na przyszłe spotkania – dodał.
Niczego nie obiecuje
Woryna po ubiegłym roku przez niektórych został już skreślony. Po fantastycznym sezonie 2022, w którym współpracował z Rafałem Lewickim przyszła obniżka formy, a jego krytycy jednoznacznie uznali, że jego dyspozycja była zasługą tylko mechanika Artioma Łaguty. Warto jednak dodać, że na starcie poprzednich zmagań doznał groźnej kontuzji, która przerwała jego przygotowania i tym samym musiał odpuścić inauguracyjny mecz w PGE Ekstralidze. Zawodnik Tauron Włókniarza jednak mimo udanych ostatnich występów nie chce niczego obiecywać.
– Sezon będzie być może lepszy, być może gorszy. Tego najstarsi górale na dzień dzisiejszy nie wiedzą. Na pewno gwarantuję to, że będę nadal pracował i nadal chciał się rozwijać w tym kierunku, aby to wyglądało tak jak powinno – zapewnił.
W Częstochowie wszyscy jednak liczą na to, że 27-latek utrzyma taką formę przez cały sezon. Tauron Włókniarz ponownie chce walczyć o medale, a Woryna jest niezwykle ważnym elementem układanki Janusza Ślączki. Ich pierwszy poważny test przyjdzie już w najbliższy piątek, kiedy to „Lwy” udadzą się do Leszna na inaugurację PGE Ekstraligi.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!