Bartosz Zmarzlik przygotowuje się do wyjątkowego sezonu w swojej karierze. Wychowanek Stali Gorzów po latach opuścił macierzysty klub i zasilił Motor Lublin. 27-latek w rozmowie z Żurnalistą opowiadał o kulisach transferu, tajnikach sukcesu i rzekomych konfliktach z innymi zawodnikami.
Trudno wyobrazić sobie reprezentanta Polski w innym miejscu niż żużlowy szczyt. Od czasów juniorskich Bartosz Zmarzlik to jedna z największych gwiazd PGE Ekstraligi oraz cyklu FIM Speedway Grand Prix. Jego nowy menadżer uważa, że już teraz można nazwać go najlepszym jeźdźcem w historii czarnego sportu. Nic więc dziwnego, że jego pierwszy w karierze transfer wzbudził w środowisku ogromne emocje i zdziwienie.
Kulisy transferu
Do zmiany barw przekonał go Jakub Kępa. Mistrz Świata przyznał w rozmowie z Żurnalistą, że prezes Motoru Lublin od dawna zabiegał o ten ruch. Więź między nimi powstała jakiś czas temu. – Szczerze mówiąc, to były propozycje na stopie prywatnej. Poprzez spotkania na żużlu. Zawsze dobrze rozmawiało się z nim, tak naprawdę jeszcze zanim został prezesem w Lublinie. Kontakt był już wcześniej. On najbardziej nalegał przez ostatnie 3-4 lata – mówił Zmarzlik, który był gościem podcastu „Rozmowy bez kompromisów”.
Gdy jasne stało się, że wychowanek Stali odejdzie z Gorzowa, część kibiców miała mu to za złe. Mimo ogromu sukcesów „F-16” dalej czuje chęć, a przede wszystkim rozwoju. – Wielu ludzi tego nie rozumie i podważało to. Pytali „jak chcesz się rozwijać, jak już osiągnąłeś dużo”, ale wewnętrznie czuję, że mogę stać się lepszym zawodnikiem. Nie chcę poczuć momentu, w którym pomyślę, że się zatrzymałem – podkreślił Zmarzlik.
Konflikty i zwątpienie
W długiej rozmowie aktualny Mistrz Polski poruszał także mniej przyjemne tematy. Jednym z nich były emocjonujące kibiców relacje z innymi zawodnikami. Dawniej elektryzowały pojedynki Zmarzlika i Piotra Pawlickiego, a ostatnio pojawiły się głosy o spięciach z Leonem Madsenem. – Większość takich konfliktów wywołują ludzie dookoła. Wywierają większą presję. Jest to niezrozumiałe, bo niektóre rzeczy opisują przez swoje wymysły – wyjaśnił Bartosz Zmarzlik, jednocześnie zapewniając, że każdego szanuje.
Nikomu nie trzeba mówić, że reprezentant Polski jest wręcz zakochany w motorsporcie, któremu poświęca znaczną część życia. Czasem jednak pojawia się zwątpienie. Gorszy okres? Skąd – jak ze wszystkiego Mistrz Świata stara się wyciągnąć naukę. – Zmęczony byłem nie raz. Takie momenty mam w październiku. To kluczowy moment. Uczy mnie tego, że mimo, że mi się nie chce, to muszę to robić i muszę to robić trzy razy bardziej skupiony – zaznaczył.
W czym tkwi sukces?
Wiele osób zastanawia się, dlaczego Zmarzlik jest tak wyraźnie lepszy od znacznej części innych zawodników. Unikatowy styl jazdy wynika ze specyficznych ćwiczeń, o których lider Motoru Lublin również wspomniał. – Czasem po treningach, jak już wszystko ułożymy, lubię sobie pojeździć dla sprawdzenia nowych rzeczy. Chwytam za widelec, a nie za kierownicę, siadam w miejscu, w którym się nie siada i patrzę, jak to odczuwa się na torze – tłumaczył tajniki znakomitej jazdy, jak chociażby podczas pamiętnego finału SGP w Pradze, gdy minął Taia Woffindena.
Niedawno Bartosz Zmarzlik wrócił do Polski z hiszpańskiego Calpe. Na Półwyspie Iberyjskim integrował się z resztą ekipy Drużynowych Mistrzów Polski, którzy niebawem wyjadą na tor. Przypomnijmy, że Zmarzlik i spółka w 1. kolejce sezonu ligowego zmierzą się z Betard Spartą Wrocław. Będzie to wielkanocny hit inauguracyjnej serii spotkań.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!