Pierwsze ćwierćfinałowe spotkanie we Wrocławiu zakończyło się wygraną przyjezdnych 46:44. Dużą różnicę w zdobyczy punktowej wypracowała formacja juniorska. Bartłomiej Kowalski na gorąco po spotkaniu opowiedział o swoich odczuciach w temacie tego deszczowego spotkania.
Występ w ćwierćfinale
Bartłomiej Kowalski bardzo krytycznie podszedł do swojego występu. Nie ukrywa, że nie był zadowolony z wyniku, ale nie chce usprawiedliwiać się opadami deszczu. – Rewelacji nie było. Ciężko mi cokolwiek powiedzieć. Czuję, że zawaliłem swoje biegi. Nie lubię jeździć w deszczu, ale to nie wymówka, bo nikt takich warunków nie lubi. Nawierzchnia była tak przygotowana, ze każdy miał równe szanse – powiedział młodzieżowiec Betard Sparty Wrocław.
– Byliśmy bardzo zmotywowani. Podeszliśmy bardzo chętni zwycięstwa i bardzo sobie pomagaliśmy. Mamy wynik jaki mamy, ale nie skreśla to nas w dalszej rywalizacji o półfinał. W kolejnym meczu będziemy chcieli powalczyć o zwycięstwo – zdradził.
Deszczowe warunki
Częstochowianie byli tego dnia lepiej spasowani i potrafili lepiej się uporać z ciężkimi warunkami. To zauważył także wychowanek Akademii Żużlowej Janusza Kołodzieja. – Nie można zrzucać winy na nic. Na pewno plan w głowie jest przed każdym meczem. To się nie sprawdziło nikomu, ale to nas nie usprawiedliwia. Wygrali ci, którzy jechali lepiej, potrafili sobie bardziej poradzić z tymi warunkami pogodowymi i mieli lepszy plan awaryjny.
W momencie, gdy spadnie deszcz gospodarze bardzo często tracą atut toru. Junior zdradza, w czym często tkwi problem miejscowych w przygotowaniu się do zawodów. – Niejednokrotnie gospodarze sugerują się takimi rzeczami, które zazwyczaj działają, zaś goście przyjeżdżają z czystą głową i poznają tor dopiero gdy pierwszy raz na niego wyjadą. Czasami można wprowadzić w swojej głowie zamęt – zdradza Bartłomiej Kowalski.
Spotkanie w Toruniu
Nie da się ukryć, że w bardzo dużej mierze incydent z czternastego wyścigu spotkania w Toruniu zadecydował, że Betard Sparta Wrocław mierzy się w ćwierćfinale właśnie z zielona-energia.com Włókniarzem Częstochowa. Wrocławianin ostro zaatakował Patryka Dudka, a ten nie opanował motocykla i upadł na tor. Sparta wówczas wiozła do mety zwycięstwo meczowe. W powtórce jednak role się odwróciły i to torunianie mogli cieszyć się z takiego obrotu spraw. Na temat tej sytuacji wypowiedział się sam zainteresowany. – Staram się nie myśleć nad tym, żeby głowa była czysta. Nie da się jednak wymazać pamięci. Z tyłu głowy ciągle jest to przeświadczenie, że trafiliśmy na takiego, a nie innego rywala i w pewnym sensie trochę się do tego przyczyniłem.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!