Za tarnowską Unią dwa treningi oraz dwa mecze kontrolne na własnym obiekcie. Przed „Jaskółkami” teraz ostatnie przygotowania i jazdy, które na stadionie przy ul. Zbylitowskiej 3, poprzedzą inauguracyjne starcie w Nice 1. Lidze Żużlowej z Lokomotivem Daugavpils.
W ubiegłym tygodniu podopieczni Tomasza Proszowskiego rywalizowali ze Speed Car Motorem Lublin (34:44) oraz Wilkami Krosno (44:46). Pomimo dwóch porażek, nie należy wyciągać zbyt pochopnych wniosków, ponieważ były to pierwsze jazdy, a forma powinna być optymalna w ligowych potyczkach. W meczu z „Koziołkami” Artur Mroczka wywalczył 9 punktów z bonusem w czterech startach, w starciu z krośnieńską ekipą, przy jego nazwisku pojawiły się tylko trzy punkty, aczkolwiek wystartował on wówczas tylko w jednym biegu. – Tak naprawdę jeździłem cztery dni z rzędu. Były to pierwsze w tym roku jazdy i trochę inne mięśnie pracują, niż na siłowni, czy zimą. Siłowo też nie jest lekko i nie chciałem popełnić jakiegoś błędu przed sezonem. W sobotę było również nieco dziurawo. Sprawdziłem sobie po prostu to, co było również w piątek. Dalej nie było sensu już czwarty dzień katować wszystkiego – zarówno sprzętu, jak i siebie. Teraz odpocznę, wyremontujemy silniki i czekamy na ligę. Pojawię się jeszcze na jednym treningu przed meczem. Jeżdżę w Tarnowie już cztery lata, wiem co mam robić, którą ścieżką pojechać, jak mają być przygotowane silniki. Myślę, że tej jazdy tak dużo nie potrzebowałem. Wcześniej występowałem w Ekstralidze, teraz będzie to pierwsza liga. Uważam, że jeśli nastawienie będzie ekstraligowe, to powinno być dobrze – mówił o próbnych jazdach i występach, Artur Mroczka.
Po 4 dniach testów niektórzy nadal szukają ostatecznych rozwiązań, inni znaleźli już to, co może przynieść im pożądane zdobycze punktowe w ligowych potyczkach. – Tak jak startowałem w tym jednym, wygranym biegu w sobotę, to mógłbym praktycznie wyjechać pod taśmę na lidze. Chciałbym jeszcze tylko odświeżyć silniki, zrobić przegląd i wtedy będzie zupełnie inna jazda – podkreślił krótko.
U progu sezonu zawodnicy często przedstawiają swoje założenia i cele, które chcieliby zrealizować. Nie inaczej jest w przypadku Mroczki, który chciałby pokazać się z dobrej strony, choćby w eliminacjach Złotego Kasku, które już 2 kwietnia odbędą się w Tarnowie. Jeśli udałoby się mu wywalczyć awans do Piły, rywalizowałby tam na znanym sobie, nieco odmiennym obiekcie. Wówczas, przy dobrym dniu, każdego stać na dobry wynik. – Mamy niedługo eliminacje Złotego Kasku, zatem za chwilę wszystko się już zacznie. Mam nadzieję, że przydzielą mnie do tej eliminacji w Tarnowie (zawodnik znalazł się na liście startowej tarnowskiego turnieju – przyp. red.). Po tych zawodach jest już finał, fajnie byłoby tam pojechać. Są dodatkowo eliminacje mistrzostw Polski. W tym roku będę chciał się pokazać z dobrej strony w indywidualnych występach. Zawsze patrzyłem na to, aby było dobrze z drużyną. W tamtym roku niestety spadliśmy, nie udało się, w tym chcę natomiast podejść do sprawy pod kątem indywidualnych startów. Jeśli chodzi o ewentualny finał Złotego Kasku, to znam tor w Pile. Kika razy tam jeździłem. Jest to zupełnie inna nawierzchnia, niż na pozostałych torach, chyba jedyna w Polsce, która jeszcze została czarna. Zawsze mówiono, że to Krosno, ale w Pile tak to właśnie wygląda. Po polewaniu jest mokro i ślisko. Trzeba umieć tam jeździć, a mi to pasowało. Dobrze byłoby dostać się do finału, wysoko się w nim uplasować, bo to są już eliminacje do Grand Prix. Będę się starał. Zobaczymy, jak to wszystko wyjdzie, ale trzeba czekać, patrzeć, dużo trenować i nie przejmować się – zaznaczył.
W niedzielę do Tarnowa zawitają goście z Daugavpils, na inaugurację rozgrywek Nice 1. Ligi Żużlowej. W teorii gospodarze powinni być faworytami, nie należy jednak nie doceniać rywali. – Nikogo nie można lekceważyć. W tym treningu punktowanym z Krosnem później nie jechałem i przegraliśmy. Ta drużyna zatem nie była jeszcze taka mocna. Musimy być w komplecie i jak wszyscy pojadą na swoim poziomie, to uważam, że będzie dobry wynik. W sobotę startowaliśmy też bez Petera, z juniorem w składzie. U siebie jednak powinniśmy dawać radę. Teoretycznie, jeśli pojechałbym dwa biegi więcej, to pewnie byłoby inaczej. Ja tak naprawdę nie potrzebowałem już tej jazdy. Przyda mi się chwila odpoczynku. Odjadę jeden lub dwa treningi, trochę potrenuję na motocrossie i czekam na ligę – podsumował rozmowę z naszym portalem, Artur Mroczka.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!