Na początku czerwca Anders Thomsen osiągnął duży sukces, awansując do finału eliminacji do Speedway Grand Prix 2020. Aby znaleźć się w gronie najlepszych do zrobienia został już tylko jeden krok. O tym celu oraz o startach w PGE Ekstralidze porozmawialiśmy z sympatycznym Duńczykiem.
Thomsen nie tylko uzyskał awans, ale także wygrał swoją rundę eliminacyjną, gubiąc po drodze tylko jeden punkt. To dobry wynik, zwłaszcza, że nie do końca pasowało mu losowanie numerów startowych. – Byłem nieco podrażniony, mając numer 1 na plastronie. Zawsze startowałem po równaniu toru. Tego dnia było bardzo gorąco i on potrzebował dużo wody, dlatego po każdej kosmetyce nawierzchnia była bardzo śliska i twarda. Odnalazłem dobre ustawienia, one się spisały, było jednak dosyć ciężko – mówił o rundzie kwalifikacyjnej na Słowacji, Anders Thomsen.
Jak się okazuje, nie byłą to jego pierwsza wizyta na jedynym czynnym obiekcie w tym ościennym dla Polski kraju. Wcześniej pokonał tam jednego z obecnie najlepszych polskich zawodników, dodatkowo kilka tygodni przed walką o awans do SGP Challenge, odbył tam „ligowy trening”. – Na torze w Žarnovicy startowałem w 2015 roku w półfinale Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. Wówczas wygrałem, a Bartosz Zmarzlik był drugi. Dodatkowo trzy tygodnie przed tymi kwalifikacjami startowałem w tym miejscu w jednej z rund czeskiej Extraligi. Wtedy była to wizyta, mająca na celu sprawdzenie toru przed tymi zawodami (śmiech). Byłem tu jednak już wcześniej. W tej rundzie Extraligi miałem szansę na komplet, ale byłem raz wykluczony, więc zdobyłem zatem komplet plus wykluczenie (uśmiech).
Jedyne „oczko”, jakie zgubił w tamtym turnieju, padło łupem miejscowego idola, Martina Vaculíka. Mogło jeszcze dojść do rewanżu w biegu dodatkowym o 1. miejsce, taki scenariusz jednak się nie ziścił. – To domowy tor Martina i on zna go całkiem dobrze. Chciałem mieć z nim bieg dodatkowy o 1. miejsce, ale on stracił jeszcze jeden punkt z Matejem Žagarem. Bardzo cieszę się z wygrania tego turnieju – podkreślił zadowolony.
W tym roku SGP Challenge zaplanowano w chorwackim Goričan. Wielu okazji do startów na tym obiekcie nie mógł mieć nasz rozmówca, jednak już tam wizytował. – W Goričan, gdzie odbędzie się SGP Challenge, byłem już wcześniej z naszą drużyną narodową, na początku tego sezonu, mieliśmy kilka treningów. Jechałem tam już jedne zawody jakiś czas temu, ale w tej chwili nie pamiętam, co to było. Możliwe, że jakaś eliminacja do SEC-u lub coś w tym stylu – wyjaśnił.
W finale eliminacji klasa trudności będzie o wiele wyższa. Znajdą się tam najlepsi zawodnicy z rund kwalifikacyjnych, a miejsc premiowanych awansem jest tylko trzy. Przy dobrym dniu każdy jednak może awansować, również Thomsen. Duńczyk przyznaje, że wcześniej nie czuł się gotowy na tę rywalizację, jednak w tym momencie nie jest wykluczone to, że uda mu się wykorzystać swoją szansę. – To dopiero pierwszy rok, w którym startuję w eliminacjach do Speedway Grand Prix. Wcześniej tego nie chciałem, myślałem, że jestem jeszcze za młody. Chciałem podejść do tego spokojnie, krok po kroku. Teraz jeżdżę w polskiej Ekstralidze, radzę sobie dobrze. Pomyślałem, że teraz jest już na to odpowiedni czas. Mam już 25 lat, więc myślę, że to dobra pora. Zobaczymy, co się wydarzy. Jestem skupiony zawsze na najbliższych zawodach (śmiech). Z pewnością dam z siebie wszystko i zobaczę, na co mi to pozwoli i czy mogę się zakwalifikować do cyklu SGP. To był jeden z moich celów na sezon 2019, więc z pewnością widziałbym się, jako stałego uczestnika serii w sezonie 2020 – ambitnie podkreślił.
W przerwie między sezonami nasz rozmówca zdecydował się na odważny krok i przejście do PGE Ekstraligi. W niejednym spotkaniu pokazał, że był to właściwy ruch. O takie zdobycze punktowe, jakimi charakteryzował się w Nice 1. Lidze Żużlowej jest jednak kilka razy trudniej. – W pierwszej lidze zdobywałem około 13 punktów w każdym spotkaniu. Nie było może to zbyt nudne, jednak w Ekstralidze jest całkiem inaczej. Tutaj człowiek powinien cieszyć się ze zdobycia 7 punktów, ponieważ wszyscy zawodnicy są najlepsi na świecie i to najtrudniejsza liga. Jazda tam zrobiła ze mnie bardziej mężczyznę. Zdobywam tam na pewno dużo więcej doświadczenia.
Na koniec zapytaliśmy go o to, czy jest zadowolony z wyboru, którego dokonał. W PGE Ekstralidze trafił on bowiem pod opiekę Stanisława Chomskiego i reprezentuje zespół truly.work Stali. W nim dosyć szybko się odnalazł.– Gorzów to zdecydowanie dobre miejsce dla mnie. Wszystko w tym Klubie jest w jak najlepszym porządku – zakończył krótko, rozmowę z portalem speedwaynews.pl, Anders Thomsen.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!