Adrian Miedziński odzyskuje pełnię zdrowia i sił po okropnym wypadku w Zielonej Górze. Doświadczony żużlowiec przyznaje, że czuje się dobrze i stara się poukładać wszystko po kontuzji. Jego celem jest powrót na tor, jednak zaznacza, że wszystko chce robić z głową.
Zdrowie, dalsza kariera a nawet życie Adriana Miedzińskiego stanęły pod znakiem zapytania 26 sierpnia podczas półfinału eWinner 1. Ligi Żużlowej. W Zielonej Górze Stelmet Falubaz Zielona Góra mierzył się z Abramczyk Polonią Bydgoszcz. Na drugim wirażu zawodnik gości nie opanował motocykla i wpadł w jadącego szerzej Maxa Fricke’a. Po upadku kibice mogli zauważyć, że Miedziński stracił przytomność.
Na drodze do zdrowia
Pierwsze meldunki lekarzy były dramatyczne. Adrian Miedziński doznał urazu głowy i zagrożone było nawet życie reprezentanta Polski. Wychowanek Apatora Toruń znalazł się w śpiączce, ale dość szybko został wybudzony i zaczął wracać do zdrowia. – Chyba najważniejsze jest to, że czuję się dobrze. Staram się zapomnieć o tym, co się wydarzyło i funkcjonować, jakby tego nie było. Do poprawy zostały jakieś drobiazgi i niuanse – mówi gość cyklu „Gryfy na przesłuchaniu”.
Gdy nad sytuacją udało się zapanować, pojawiły się pytania dotyczące dalszych startów 37-latka. Doświadczony zawodnik przyznaje, że brakuje mu ścigania. – Żużel z pewnością daje dawkę adrenaliny. Poza tym w moim przypadku to jakaś tradycja, bo ten sport uprawiał mój tata i żużel od zawsze przewijał się w moim życiu. Brak jazdy to trochę jak zabranie dziecka z placu zabaw. Ono wtedy też nie jest szczęśliwe – opowiada o swoich odczuciach Adrian Miedziński.
Powrót na tor?
Nic więc dziwnego, że zwycięzca Grand Prix Polski z 2013 roku planuje dalsze ściganie. Przypomnijmy, że w okienku transferowym Adrian Miedziński podpisał kontrakt warszawski z Abramczyk Polonią Bydgoszcz. – Po tylu latach ciężko to zmienić, więc chęć do jazdy jest. Na razie jestem na etapie układania. Jest plan powrotu na tor, ale wszystko musi mieć ręce i nogi. Najpierw ja muszę wszystko zrobić, a potem trzeba będzie dograć inne rzeczy – tłumaczy „Miedziak”.
W trudnej sytuacji naturalnie musiały się też pojawić wątpliwości i myśli o zakończeniu żużlowej przygody. Adrian Miedziński liczy jednak na inną puentę bogatej przecież kariery. – Ja jestem zadowolony z tego, co osiągnąłem, ale chciałbym zakończyć to troszeczkę inaczej. Zobaczymy, jak będzie. Oczywiście marzyłem o tym, żeby wygrywać więcej, ale udało się sporo osiągnąć i cieszy mnie to – przyznaje zawodnik.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!