Tym razem Derby Pomorza przyjęły zupełnie inny kształt. Zawodnicy GKM-u Grudziądz oraz Apatora Toruń zmierzyli się charytatywnie, poza sezonem, na lodowisku. Jednym z reprezentantów Aniołów był Adrian Miedziński, który mówił o przyjściu do swojego macierzystego klubu.
Klaudia Bujalska (speedwaynews.pl) – Jak grało Ci się w hokeja?
Adrian Miedziński (Apator Toruń) – Bardzo dobrze! Świetnie się bawiliśmy, było to jakieś urozmaicenie treningu, w formie zabawy, ale i pomocy, bo w końcu był to mecz charytatywny. Dla żużlowca jest coś dobrego, bo każda aktywność, w której robimy coś nieszablonowego nas rozwija. Zresztą jak chyba każdego sportowca. Poza tym cieszę się ze strzelonej bramki.
– A nie baliście się trochę o kontuzję?
– Gdybyśmy mieli obawiać się kontuzji siedzielibyśmy w domu i nie trenowali. To może zdarzyć się zawsze. Warto się ruszać i oczywiście dbać o siebie, ale nie można zawsze myśleć o tym, że coś nam się stanie.
– Jak czujesz się z faktem, że wróciłeś do Torunia?
– Jestem zadowolony, że mogę znowu jeździć dla Torunia i toruńskich kibiców.
– Co do kibiców, z jakim odbiorem z ich strony spotkałeś się, kiedy zostałeś oficjalnie ogłoszony jako nowy/stary zawodnik?
– Odbiór był bardzo pozytywny co ogromnie mnie cieszy. To bardzo miłe jak kibice mojego macierzystego klubu na mnie zareagowali, mam nadzieję, że odpłacę im się na torze. Wszyscy chcemy, żeby toruński żużel wrócił na swoje miejsce.
– Powrót wychowanka do macierzystego klubu to ważne wydarzenie. Czy czujesz z tego powody jakąś presję?
– Nie. Będę dawał z siebie wszystko tak jak robiłem to kiedyś, i tak jak robiłem to w innym klubie.
– Zmieniasz środowisko, z ekstraligowego na pierwszoligowe, czy uważasz, że jest to dla Ciebie jakieś wyzwanie?
– Jest to na pewno dla mnie coś nowego. Nie planowałem nigdy w mojej karierze zejść o poziom niżej, jednak wyszło jak wyszło. Toruń zdecydowanie znalazł się tam gdzie nie powinien i postanowiłem spróbować czegoś innego razem z nimi. Mam nadzieję, że potrwa to tylko rok. Nie planuję zbyt długo zakorzenić się w pierwszej lidze.
– Długo myślałeś nad tym, czy wrócić do Apatora?
– To nie była łatwa decyzja. Tak jak mówię nie planowałem jazdy w pierwszej lidze. Gdyby to był inny klub, na pewno bym się na to nie zdecydował.
– Jak wyglądają Twoje przygotowania do nadchodzącego sezonu?
– Mniej więcej jak co roku. Może nie wykonuję dokładnie tych samych rzeczy, ale schemat jest podobny. Odpoczynek, ale i dużo ruchu. Siłownia, narty. Łączę przyjemne z pożytecznym.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!