MRGARDEN GKM Grudziądz vs Fogo Unia Leszno

Pachniało niespodzianką po starcie. Na czoło stawki wysforował się Kubera ale ostatni jechał Smektała. Ubiegłoroczny IMŚJ musiał mocno powalczyć na dystansie aby przedrzeć się na drugie miejsce.

Co za bieg. Ze startu wystrzelili leszczynianie, którzy objęli podwójne prowadzenie. W pogoń rzucił się Buczkowski, który napędzał się po szerokiej i na drugim łuku pierwszego okrążenia minął, jadącego na drugim miejscu, Hampela. Po chwili wychowanek GKM-u uporał się z prowadzącym Kołodziejem. Wyczyn kolegi z pary powtórzył jeszcze Pawlicki.

Atomowy start Artioma Łaguty, który nie dał rywalom żadnych szans. Duże odległości pomiędzy zawodnikami.

Bieg przerwany. Ależ fatalnie wyglądający upadek Sajfutdinowa i Buczkowskiego. Rosjanin ostro wszedł pod Buczkowskiego i obaj wylądowali pod bandą. Motor grudziądzanina z impetem wyleciał poza tor. Do zdarzenia doszło na wejściu w drugi łuk pierwszego okrążenia. Obaj zawodnicy o własnych siłach wrócili do parku maszyn. Zanim doszło do tego makabrycznie wyglądającego upadku na prowadzeniu znajdowała się para GKM-u. Z powtórki wykluczony został jeździec Unii Leszno. W powtórce pokaz parowej jazdy zawodników GKM-u, którzy nie dali się wyprzedzić bardzo szybkiemu Kurtzowi.

Co za bieg, Łaguta przegrał start i do tego źle rozegrał pierwszy łuk. Leszczynianie wyjechali na podwójne prowadzenie z dużą przewagą nad Rosjaninem. Ten nie dał jednak za wygraną. Niemal identycznymi manewrami, przy krawężniku, wyprzedził najpierw Hampela a później Kołodzieja.

Bieg bez większych emocji. Leszczynianie mieli szansę na podwójny triumf, ale Bjerre wcisnął się pod łokieć Pawlickiego na prostej przeciwległej i wysunął się na drugie miejsce.

Bieg bez historii

Lindbeack wyszarpał dwa punkty mijając Kołodzieja na początku czwartego okrążenia

Piotr Pawlicki wygrał z bratem walkę na 1 łuku i pomknął po 3 pkt. Smektała na dystansie uporał się z Buczkowskim.

Bieg przerwany. Na pierwszym łuku upadł Piotr Pawlicki wywieziony lekko przez Artioma Łagutę. Powtórka w czterech. W niej lepiej ze startu wyszli leszczynianie i objęli prowadzenie. Niespodziewanie z tyłu stawki jechał Łaguta a ciężar walki z leszczyńską parą wziął na siebie Lindbeack. Szwed kąsał duet gości, ale nie znalazł sposobu na choćby rozdzielenie pary byków.

Emil Sajfutdinow ruszał się na starcie, sędzia nie przerwał biegu uznając, że Leszczynianin sam się ukarał zostając na starcie. Przemysław Pawlicki napędził się po szerokiej i wyjechał na prowadzenie.

Piotr Pawlicki wygrał z bezpieczną przewagę. Kołodzieja do końca naciskała para GKM-u. Tym razem leszczynianin nie popełnił błędu i dowiózł dwa oczka do mety.

Kołodziej wygrał start i pomknął po trzy punkty. Ścigał go Lindbeack, ale nie znalazł sposobu na minięcie Polaka. Kubiera nie był w stanie nawiązać walki z Bjerre.

Ależ wyścig. Po starcie leszczynianie prowadzili 4:2. Prowadzącego Piotra mocno naciskał jego brat Przemysław. Młodszy z braci szybko jednak wysforował się na pewne prowadzenie. Za ich plecami trwała zażarta walka pomiędzy Sajfutdinowem i Łagutą. Rosjanie cięli się przez niemal cały dystans. Jeszcze na trzecim okrążeniu wydawało się, że leszczynianin upora się ze swoim rodakiem i zapewni triumf bykom. Łaguta dowiódł jednak, że tytuł grudziądzkiego toru należy mu się bez dwóch zdań. Grudziądzanin szaleńczym atakiem na ostatnim łuku minął Sajfutdinowa na samej kresce, ratując dla gospodarzy remis.