Finał Speedway of Nations w Manchesterze (dzień 2)

Łotysze zamienili się polami startowymi. Niewielkie to jednak miało znaczenie - osamotniony Hellström-Bängs na końcu stawki, choć na przedostatnim okrążeniu ambitnie atakował Michaiłowa.

Bellego na pierwszym okrążeniu pokonał duet Australijczyków, rozwiązując kwestię czterech punktów. Bergé próbował powiększyć dorobek Francuzów, jednak Fricke bezpardonowo go zablokował, a Bergé z problemami utrzymał równowagę na długiej jak na Anglię prostej toru w Manchesterze.

Zmarzlik zdecydowanie najlepszy, ale Janowski nie zdołał pokonać Bewleya w walce o dwa punkty.

Wyścig bez emocji - 7:2.

Popis drużynowej jazdy w wykonaniu Kanugrów.

David Bellego dzisiaj jeździ po mistrzowsku - z 2:7 uratował 4:5 Francuzom w naprawdę wielkim stylu.

Madsen był nie do doścignięcia, natomiast Zmarzlik dwoił się i troił, żeby nie tylko pokonać Michelsena, co przychodziło mu stosunkowo łatwo, ale też pomóc zapunktować Janowskiemu. Niestety, "Magic" na razie jednak nie ma dobrego dnia.

Australia na razie prezentuje się dziś fenomenalnie.

Świeca Goreta na starcie - przy upadku uderzony kierownicą w klatkę piersiową. Oczywiście, młody Francuz wykluczony, ale wstał o własnych siłach.

Niesprawiedliwym byłoby powiedzenie, że Bellego "dał fory" młodemu Szwedowi, ale choć łatwo stracił prowadzenie, to ze spokojem, wykorzystując czterookrążeniowy dystans żużlowego wyścigu, powrócił na pierwszą pozycję.

Rola Michelsena zakończyła się na pierwszym łuku. Natomiast walka Bewleya z Madsenem była bardzo ciekawa. Nie można jednak powiedzieć, że Brytyjczycy nie zyskali na jeździe Bewleya - prawdopodobnie gdyby nie zajął tak długo Madsena, ten zdołałby pokonać także Lamberta.

Janowski w końcu znalazł prędkość. Jazda parą na trzecim okrążeniu raczej treningowa, ale może się ten trening przydać później.

Prowadzący relację odszczekuje słowa o "forach", jakie Hellström-Bängs miałby dostać od Bellego. Pięknie przejechał większość wyścigu na prowadzeniu, choć ostatecznie wylądował na dobrze sobie znanym, trzecim miejscu.

Takiego Magica brakowało nam w pierwszych dwóch startach! Doyle i Fricke popisywali się dziś fantastyczną jazdą i mogliśmy drżeć o wynik tego biegu przed jego startem, ale Janowski udowadnia, że to nie tylko słabość Łotyszy dała mu trójkę w poprzednim biegu, ale przede wszystkim to, że znalazł odpowiednie przełożenia na ten tor.

Nie ma wsparcia w Bergé Bellego. Mimo to Francuzi właśnie wskakują przed Łotyszy na piąte miejsce.

Bewley nie zaczął tego biegu zbyt dobrze, ale pod bandą nabierał coraz większej prędkości i tym samym przesuwał się coraz wyżej w stawce gonitwy piętnastej.

To był ostatni wyścig, w którym oczekiwaliśmy, a nawet chcieliśmy wielkich emocji. A jednak Hellström-Bängs napsuł nam krwi.

Od jutra w księgarniach żużlowych poradnik "Jak nie jeździć parą" autorstwa Fricke'a i Doyle'a. Za daleko od siebie i jednym manewrem obu wyprzedził Michelsen. O Madsenie nie ma co wspominać - pojechał do przodu i tyle.

Na takiego Dimitriego Bergé czekali Francuzi - w końcu zapunktował, choć Lebiediew odebrał mu drugą pozycję. To był bardzo ważny bieg - zagwarantował Francuzom miejsce w czołowej piątce, a Łotysze żegnają się z torem w Manchesterze.

Ostro atakował Hellström-Bängs, ale tym razem już nie pokonał duetu "tej drugiej" skandynawskiej nacji.

Cztery "Union Jacki" na torze, ale 7:2 wygrywają ci bez dodatkowych gwiazdek. Pięknie znalazł ścieżkę na drugie miejsce Robert Lambert.

Zrobiliśmy swoje, Zmarzlik i Janowski odjechali Francuzom. A Bellego na końcu gonitwy jeszcze wyprzedzony przez Bergé.

Madsen odjechał do przodu i już więcej nie mógł zrobić. A system punktacji w Speedway of Nations kraj, który ma dwóch punktujących zawodników - Brytyjczycy najpierw ograli Michelsena, a na koniec nawet Lambertowi udało się wyprzedzić Madsena.

Wszystko szło dobrze - jechaliśmy na 7:2, aż Janowski upadł. Co nam po wygranej Bartka? Srebro. Złoto dla gospodarzy. Ściany, a w zasadzie bandy, pomogły gospodarzom zbyt dosłownie.