Pierwszy wyścig sezonu 2025 w F1 padł łupem Lando Norrisa z McLarena. Brytyjczyk bardzo dobrze poradził sobie w zmiennych warunkach i mimo kłopotów na pewnym etapie, wytrzymał presję. Podium uzupełnili Max Verstappen z Red Bulla i George Russell z Mercedesa. Świetnie spisał się debiutujący Antonelli, a dramat na swojej ziemi przeżył Piastri.
Opóźniony start
FIA i władze Formuły 1 miały pewne obawy odnośnie organizacji GP Australii. Głównie spowodowane było to trudnymi warunkami i intensywnymi opadami deszczu, które nawiedziły obiekt Albert Park w Melbourne. Istniało ryzyko konieczności przesunięcia startu na inną porę. Jednakże finalnie tor był mokry, ale deszcz ustał szybciej i zgodnie z planem, czyli równo o 5:00, mogła ruszyć procedura. Miało być wszystko planowo, ale wtedy doszło do wypadku debiutanta, Isacka Hadjara z Racing Bulls, na okrążeniu formującym. Francuz w drugim zakręcie stracił panowanie nad bolidem, obrócił się u uderzył tyłem w bandę. Porządkowi musieli posprzątać tor i przez to wszystko musiało zacząć się ponownie 15 minut później.
Lando Norris zwycięzcą inauguracji sezonu 2025
Wicemistrz świata F1 z 2024 r. bardzo dobrze rozpoczął sezon 2025. Brytyjczyk sięgnął po swoje 5. zwycięstwo w karierze. Od samego początku kierowca McLarena kontrolował rywalizację. Najpierw dobrze zachował się podczas startu i przez kilka okrążeń udało mu się obronić przez Maxem Verstappenem, który znalazł sposób na Oscara Piastriego. Niedługo później sytuacja została opanowana, a na 17. okrążeniu, kiedy aktualny mistrz świata popełnił błąd w 3. sektorze, to bohater gospodarzy wrócił na 2. lokatę. Po kilku kółkach uskrzydlony Australijczyk dogonił swojego zespołowego partnera i wywierał presję. Zespół McLarena poprosił o zachowanie pozycji.
Na 33. okrążeniu szachy strategiczne związane z opóźnieniem zmiany opon przejściowych zakończyła kraksa Fernando Alonso. Lider Astona Martina gonił za 9. Pierre’em Gasly’m, ale w zakręcie 6 zbyt agresywnie najechał na tarkę, stracił tył i rozbił model AMR25. Wtedy to zespoły mogły ściągnąć swoich kierowców po slicki. Haas próbował czegoś inne, zostawiając kierowców na przejściówkach, ale potem naprawili swój błąd. Po zjeździe samochodu bezpieczeństwa po 40. kółku wydawało się, że czeka nas spokojne wznowienie. Jednakże 3 okrążenia później spadł deszcz, który urozmaicił widowisko.
Kierowcy McLarena wpadli w tarapaty w ostatnich zakrętach. O ile Norris wyratował się i od razu zjechał do alei serwisowej po opony przejściowe, tak już Piastri utknął na mokrej trawie. Australijczyk nie poddawał się i wrócił na tor okrążenie później, ale musiał liczyć na cud, aby wrócić do gry. Dzięki kolejnej neutralizacji wywołanej na 46. okrążeniu przez rozbicie bolidów przez Lawsona i Bortoleto, udało się wrócić na kółko lidera. Sporo szczęścia miał Lando Norris, który po zmieszaniu spadł na 7. miejsce, ale niedługo później wrócił na czoło po błędach rywali.
Max Verstappen naciskał do samego końca
Mimo że Holender stracił kontakt z liderami w połowie wyścigu, to neutralizacje, kolejne opady deszczu i błąd Piastriego, przywróciły go do gry. Nawet udało się na chwilę prowadzić, ale potem Red Bull postanowił nie kusić losu i ściągnął swojego lidera po opony przejściowe. Po zjeździe samochodu bezpieczeństwa na 51. okrążeniu, Verstappen miał swój moment i naciskał na Norrisa. Finalnie lider Czerwonych Byków nie znalazł sposobu na reprezentanta McLarena. Mimo wszystko 18 punktów dla niego po dość trudnych testach przedsezonowych i gorszym tempie na starcie weekendu, to świetny wynik.
Trzeci George Russell nie miał dziś tempa, aby walczyć o coś dużego. Dla niego błędy Oscara Piastriego były kluczowe w drodze po podium. Gdyby nie to, prawdopodobnie tempo Mercedesa nie przyniosłoby dziś podium.
McLaren nieznacznie lepszy od Mercedesa
Stajnia z Woking wywiozła z Australii 27 punktów, na które złożyły się zwycięstwo Lando Norisa i 9. lokata Oscara Piastriego. Tyle samo wywalczył dziś Mercedes, który po anulowaniu kary doliczenia 5 sekund dla Antonellego, zyskał 2 pkt. Dla zespołu z Brackley to świetny wynik – podium Russella i 4. miejsce ich wychowanka dały aż 27 „oczek”. To wszystko sprawiło, że przewaga dwóch ekip nad m.in. Red Bullem czy Ferrari jest znacząca. Zwłaszcza gdy spojrzymy na ekipę z Maranello, która po wywalczeniu zaledwie 5 punktów za P8 Leclerca i P10 Hamiltona ma się czym martwić – brak tempa i błędy zarówno w decyzjach i u zawodników.
Antonelli i Hulkenberg zaskoczyli wszystkich
Raczej nikt nie spodziewał się tego, że w tak trudnych warunkach 18-latek z Mercedesa dojedzie na 4. miejscu. Andrea Kimi Antonelli startował z 16. pola po nieudanych kwalifikacjach, w których stracił tempo przez uszkodzenia podłogi w W16. W samym wyścigu unikał kłopotów, poza jedną groźną sytuacją w 1. sektorze, gdy uratował się po obrocie. Z czasem Włoch łapał rytm i gonił czołową 10. Później zmusił Alonso do błędu, a następujące po wypadku Hiszpana okoliczności wywindowały go na rewelacyjne 5. miejsce. Tę pozycję udało się poprawić po wyprzedzeniu Alexandra Albona. Potem jednak doszła kara 5 sekund za niebezpieczne zachowanie w alei serwisowej, co oznaczało stratę zyskanej pozycji. Później jednak zespół interweniował i sędziowie anulowali karę, co oznaczało powrót na P4.
Oczywiście warto pochwalić osobno wymienionego wyżej Taja z Williamsa. Dla niego ten wyścig był niezły, ponieważ zanosiło się maksymalnie na 7. miejsce, ale zamieszanie stworzyło okazji i jest 5. lokata i 10 punktów. To też pokazało, jak wielki progres przez zimę wykonała ekipa z Grove.
Całkiem nieźle z trudnej sytuacji wyszli też Lance Stroll i Nico Hulkenberg. Nieoczekiwanie kierowcy Astona Martina i Saubera awansowali na pozycje nr 6 i 7. Mimo trudności na restarcie i dysponowania gorszymi samochodami w porównaniu do Ferrari czy McLarena odrabiającego straty Piastriego, zdołali przetrwać i dowieźli niezłe zdobycze punktowe.
Sporo rozczarowań podczas inauguracji
Wydawało się, że mając startować z 11. pola Hadjar, po rozbiciu się na okrążeniu formującym, będzie największym rozczarowaniem. Jednakże przy restarcie doszło do odpadnięcia kolejnej dwójki kierowców. O ile przypadek Jacka Doohana z Alpine, z uwagi na małe doświadczenie w trudnych warunkach za sterami bolidu F1, można usprawiedliwiać, o tyle już Carlosa Sainza trudniej. Hiszpan miał wejść jako nowy lider Williamsa, tymczasem rozbił swój samochód w ostatnim zakręcie i to na samym początku neutralizacji. Ogromna szkoda, ponieważ stajnia z Grove straciła jeden z samochodów, który też miał walczyć o cenne punkty.
Poza wymienionymi zawodnikami warto wspomnieć o Alonso, Lawsonie i Bortoleto, którzy rozbili samochody i nie wykorzystali swoich okazji w tych zmiennych warunkach. Jednakże rozczarowań w Melbourne było więcej. Spory zawód przeżył wymieniony wcześniej Piastri, który uratował jedynie dwa punkty w swoim domowym wyścigu, a mógł być nawet na podium. Większość swoich trudów zaprzepaścili też Yuki Tsunoda i Pierre Gasly, którzy jechali po punkty, ale przez błędy skończyli odpowiednio na pozycjach nr 12 i 11. Racing Bulls i Alpine mogą być więc mocno rozczarowane.
Przed nami GP Chin
Już za niespełna tydzień, 21-23 marca, zespoły i kierowcy przeniosą się na tor w Szanghaju. To tam odbędzie się wyścig o GP Chin. Zawody zapowiadają się ciekawie, ponieważ na tym początkowym etapie sezonu 2025 w F1 możemy mieć więcej niespodzianek. Wszyscy będą ciekawi, czy McLaren utrzyma niezłe osiągi, kto zredukuje do nich stratę na pojedynczym okrążeniu i jak zrehabilitują się m.in. Piastri, Alonso, Tsunoda, Sainz, Hadjar czy Doohan.
Aktualizacja, 12:30: Podsumowanie zostało zaktualizowane po uwzględnieniu anulowania kary czasowej dla Andrei Kimiego Antonellego. Pierwotnie też przez liczne zwroty akcji na torze zapomnieliśmy uwzględnić, że najszybsze okrążenie nie jest już punktowane. To obecnie oznacza, że w „generalce” prowadzi McLaren, ale drugi Mercedes ma tyle samo punktów.
Wyniki GP Australii 2025 (zaktualizowane)
Fot. FIAAby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!