Sytuacja ta mogła przypominać żart primaaprilisowy, ale niestety nim nie była. Tłumaczymy chaos, do którego doszło na starcie GP Ameryk MotoGP.
Co się wydarzyło?
Okoliczności GP Ameryk MotoGP były bardzo wymagające dla strategów. Poprzedzający wyścig Moto2 odbył się niemal w całości w deszczu. Pod koniec zmagań szybsze czasy okrążeń ustanawiali jednak zawodnicy z oponami typu slick. W przerwie pomiędzy wyścigami MotoGP i Moto2 pogoda wciąż płatała figle – chwilami padało mocniej, chwilami mniej, a czasami w ogóle. Warunki okazały się na tyle trudne, że w drodze na pola startowe rozbił się Fabio Quartararo, a nawet również… samochód bezpieczeństwa. Wybierając opony na start wyścigu, zaledwie trójka zawodników zdecydowała się na slicki – Brad Binder, Enea Bastianini i Ai Ogura. Każdy z nich ruszał z szóstego rzędu.
Przechodzimy zatem do chaosu na starcie. Na 3 minuty przed startem okrążenia formującego Marc Marquez nagle zaczął „sprintować” do alei serwisowej. W jego ślady podążyło wielu innych zawodników. Ich celem była ekstremalnie późna zmiana motocykla na ten ze slickami. W trakcie całego zamieszania, zawodnicy razem z mechanikami biegali po prostej start/meta oraz alei serwisowej. Do największego absurdu doprowadziła ekipa Mavericka Vinalesa. Kiedy rozkojarzony Hiszpan biegał bez celu, jego mechanicy próbowali wtoczyć na pola startowe maszynę ze slickami (co w tak późnym momencie jest kompletnie wbrew regulaminowi).
Sędziowie zupełnie stracili kontrolę nad sytuacją, w skutek czego wywiesili czerwoną flagę. Po paru minutach przerwy, włodarze uruchomili procedurę szybkiego startu. Motocykliści wykonali okrążenie dojazdowe, od razu po tym formujące i – nareszcie – rozpoczęli wyścig. Wszyscy z nich przystąpili do Grand Prix Ameryk na oponach typu slick, niwelując ogromną przewagę Bindera, Bastianiniego oraz Ogury.
„Gierka” Marqueza na starcie GP Ameryk MotoGP
Analizę tej sytuacji należy rozpocząć od Marca Marqueza. To on był autorem całego chaosu, do czego się z resztą przyznał. Jak sam wytłumaczył w wywiadzie:
– Naprawdę znam zasady. Wiem, jak to robić, jak być na granicy przez cały czas – powiedział ośmiokrotny mistrz świata.
– I tak, zapytałem [Marco] Rigamontiego, mojego głównego mechanika, siedem minut przed startem, czy drugi motocykl jest gotowy. Powiedział mi „tak”. Wtedy odpowiedziałem mu: 'może opuszczę pole startowe’. Dlaczego? Bo przewidziałem, że kiedy to zrobię – wiedząc, że opony deszczowe już nie będą właściwą strategią – to więcej niż dziesięciu zawodników podąży za mną, a start wyścigu zostanie wstrzymany. I tak właśnie się stało. Byłem przekonany co do swojej strategii. Gdyby za mną nie podążyli, wystartowałbym jako ostatni i próbowałbym odrabiać straty podczas wyścigu, ponieważ miałem dobre tempo – dodał.
MotoGP udostępniło fenomenalne nagranie zza kulis, które perfekcyjnie przedstawia opisywane przez Marqueza wydarzenia:
Fatalny błąd sędziów
Marquez – znany ze swoich cwanych zagrywek – po raz kolejny wykazał się fenomenalną znajomością regulaminu. Choć sytuacja ta może się wydawać absurdalna, po zamieszaniach z GP Niemiec 2014 oraz GP Argentyny 2018, MotoGP wprowadziło przepisy zabezpieczające mistrzostwa przed podobnymi zdarzeniami. Niestety takowe zaliczyły w niedzielę katastrofalną porażkę.
Zasada, którą Marquez chciał wykorzystać, głosi, że start musi zostać odwołany, w momencie, kiedy jedenastu lub więcej zawodników z przyczyn pogodowych decyduje się na zmianę motocykla po zamknięciu alei serwisowej. Jeżeli taki ruch wykona dziesiątka zawodników lub mniej, to rozpoczynają oni okrążenie formujące z „pit lane”, ustawiają się do startu na wywalczonych w kwalifikacjach polach startowych, a następnie podczas wyścigu muszą odbyć karę przejazdu przez aleję serwisową.
Podsumowanie GP Ameryk MotoGP 2025
To się jednak nie stało. Pola startowe opuściło „tylko” dziesięciu zawodników, a mimo to organizatorzy zdecydowali się na przerwanie procedery startowej. Sytuacja jest zatem bardzo klarowna – sędziowie postąpili wbrew przepisom. Decyzję tę uargumentowano bezpieczeństwem:
– Zdecydowaliśmy się na opóźnienie, a następnie procedurę szybkiego startu ze względów bezpieczeństwa – napisał w komunikacie dla mediów Mike Webb, dyrektor wyścigowy MotoGP.
– Ze względu na liczbę zawodników, motocykli i personelu w alei serwisowej oraz na gridzie, rozpoczęcie okrążenia formującego było niemożliwe. Przeprowadzony od nowa start był najbezpieczniejszą odpowiedzą na bezprecedensowe okoliczności, które miały miejsce na początku Grand Prix. Przeanalizujemy tę sytuację wspólnie z zespołami i ponownie przyjrzymy się regulaminowi – dodał.
Davide Brivio wściekły po GP Ameryk MotoGP
Na szalonej zagrywce Marqueza, który niemal perfekcyjnie przewidział skutki swojej decyzji, skorzystał prawie każdy zawodnik w stawce. Zupełnie bezkarnie zmienili opony z deszczówek na slicki. Do wyjątku należą wspomniani wyżej Binder, Bastianini oraz Ogura, którzy od samego początku wybrali najlepszą strategię. Gdyby sędziowie uszanowali regulamin, zawodnicy ci skończyliby na podium z dużą przewagą nad resztą stawki, która musiałaby zmienić motocykle w trakcie wyścigu lub odbyć karę przejazdu przez aleję serwisową. Szef zespołu Trackhouse nie krył swoich emocji:
– Szczerze mówiąc, jestem bardzo zdenerwowany, bo nie tak powinno się zarządzać startem. Zaryzykowaliśmy, podjęliśmy właściwą decyzję. Kiedy przyszedł czas na start, wszystko zostało zatrzymane. Zawodnicy, którzy opuścili pole startowe, wybrali źle. Dlaczego nie pozwolono nam wystartować? Teraz wszystko przepadło. Zaryzykowaliśmy, podjęliśmy decyzję, postawiliśmy na właściwą strategię a teraz wszystko jest… no cóż – powiedział rozczarowany Brivio.
Trudno mu się nie dziwić. Z prawidłowymi decyzjami sędziów, Ai Ogura zostałby w niedzielę zwycięzcą Grand Prix. Japoński debiutant ma przed sobą świetlaną przyszłość, lecz razem z zespołem Trackhouse musi poczekać dłużej na inauguracyjną wygraną w MotoGP. Organizatorów serii czeka natomiast sporo pracy, aby powstrzymać w przyszłości kolejne powtórki tego typu chaosu.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!