Kacper Halkiewicz to zdolny chłopak z Częstochowy, który po zakończeniu przygody z mini żużlem, odnosi całkiem dobre wyniki w rozgrywkach klasy 250cc. Niestety, ostatnio podczas jednej z rund Pucharu Ekstraligi, rozgrywanej na stadionie w Grudziądzu, przydarzył mu się groźny wypadek, który poskutkował kontuzją. Młodzieżowiec "Lwów" powiedział dla portalu speedwaynews.pl parę słów o swoim stanie zdrowia i dotychczasowej karierze.
Obrazki z wyścigu dziewiątego minionych zmagań przy Hallera 4 zapamiętają z pewnością na długo wszyscy zgromadzeni na zawodach kibice. Po wypadku z udziałem Kacpra Halkiewicza i Marcela Juskowiaka, zapadła cisza. Zdarzenie wyglądało bardzo groźnie, obydwaj uczestnicy zdarzenia zaliczyli bolesny kontakt z torem i bandą. Cały przebieg kolizji można zobaczyć TUTAJ.
Adept Unii Leszno wstał jednak o własnych siłach i był w stanie kontynuować zawody. Po młodego "Lwa" przyjechała natomiast karetka, która zabrała go do pobliskiego szpitala. Trwała dłuższa przerwa w turnieju. Później okazało się, że Kacper Halkiewicz doznał złamania żeber. Początkowo też wystąpiły u niego problemy z oddechem. Jak teraz czuje się zawodnik? Na to pytanie i kilka innych odpowiada w krótkiej rozmowie dostępnej poniżej.
Damian Kuczyński (speedwaynews.pl): – To twój pierwszy tak poważny wypadek. Obyś już nie miał na swojej drodze kolejnych, ale jednak jest to bądź, co bądź element żużlowego życia…
Kacper Halkiewicz (Włókniarz Częstochowa): – Tak to prawda… Chociaż już na mini żużlu miałem też kilka bolesnych „dzwonów”. Na szczęście wówczas żaden z nich nie skończył się pobytem w szpitalu, tak jak miało to miejsce teraz, po sytuacji w Grudziądzu.
– Jak się obecnie czujesz? Początkowo wiem, że miałeś nawet problemy z oddechem. Teraz chyba już jest trochę lepiej?
– Z dnia na dzień następuje poprawa. Czuje się coraz lepiej. Mimo wszystko ten ból odczuwam codziennie. Nie da się tak szybko zregenerować, po tak poważnym zdarzeniu.
– Jak będzie wyglądać twoja rehabilitacja i przygotowanie do powrotu na tor?
– Z tego co wiem od lekarza, mój przypadek urazu wyleczy po prostu czas i oczekiwania. Być może dostanę zalecenie jakichś dodatkowych zabiegów rehabilitacyjnych, abym mógł szybciej powrócić do pełnej sprawności.
– Przy okazji, opowiedz proszę pokrótce o swojej karierze. Jak wyglądało u ciebie przejście z mini żużla, na maszynę 250cc?
– Powiem szczerze, że nie zrobiło mi to żadnego większego problemu. Zakończył się etap mini żużla i od razu przesiadłem się na większy motocykl. Nie napotkałem w tym „przeskoku” żadnych kłopotów.
– A jak określiłbyś różnice między mini speedwayem, a klasą 250cc? Niekiedy zawodnicy opisują to w bardzo zróżnicowany sposób.
– Te dwie klasy odróżnia przede wszystkim różnica wielkości sprzętu. Mini żużel, to mały motocykl, a 250cc to jednak już maszyna praktycznie taka, jak do dorosłego speedwaya. Jeździmy przede wszystkim już na klasycznych motocyklach. Zupełnie inne są też ustawienia i kwestia dopasowania sprzętu.
Kacper Halkiewicz za czasów występów na mini torze (fot. Piotr Kin)
– Jakie są twoje marzenia żużlowca?
– Przede mną jeszcze dużo pracy na treningach. Natomiast jeśli chodzi o marzenia, to zdecydowanie zaliczam do nich stanie się porządnym zawodnikiem. Tak, abym mógł zbierać doświadczenie, poznawać nowe tory i popełniać na nich, jak najmniej błędów.
– A idol?
– Chociaż nie miałem nigdy możliwości zobaczyć jego jazdy na żywo, widziałem to tylko na filmikach z przeszłości, to moim wzorem do naśladowania jest obecny trener młodzieży w Częstochowie. Sławomir Drabik i jego wskazówki są dla mnie niezwykle cenne.
– Chcesz coś dodać od siebie na koniec?
– Tak, przy okazji chciałbym podziękować uprzejmie wszystkim, którzy życzą mi zdrowia. Wasze wsparcie po wypadku z Grudziądza jest bardzo ważne dla mnie i podbudowało mnie w trakcie pobytu w szpitalu.
(fot. Tobias Karnatz)
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!